55. Jeden kieliszek za dużo v2 ❌

7.5K 346 95
                                    

🌸 Tony -
Przez całe przyjęcie Tony z niepokojem patrzył jak jego towarzyszka opróżniała kolejne kieliszki whiskey. Był pewien, że nie wyjdzie z tego o własnych siłach, a na drugi dzień będzie jęczeć z powodu potwornego kaca. Niestety, nie było opcji, aby ją od tego odciągnąć. Założyła się z Rogersem i nie zamierzała przegrać. Stark podśmiewał się z niej pod nosem, widząc jak zaczyna się zataczać. Zainterweniował jednak dopiero, gdy [T.I.] weszła na bar i chwyciła pierwszą lepszą rurę.
-Pijaczyno, tobie już wystarczy... - zaśmiał się, widząc jak chwiejnie trzyma się na swoich szpilkach.
Kobieta w odpowiedź zsunęła się w dół po rurze i spojrzała na niego z głupim uśmiechem.
- Wiesz, że nim zostałam agentką T.A.R.C.Z.Y byłam striptizerką? - zapytała ze śmiechem, odchylając się do niego tyłem.
Tony pokręcił z niedowierzaniem głową.
- Bardzo chętnie wykorzystam tę informację, ale nie teraz - mruknął do jei ucha. - Zbyt wielu ludzi patrzy...
[T.I.] obkręciła się wokół przedmiotu i usiadła twarzą twarz ze Starkiem. Miała na ustach sugestywny uśmieszek. Powoli zsunęła z siebie żakiet.
- O nie, dość - Tony otulił ją żakietem i ściągnął szybko z blatu. - Nic nie widziałeś, Steve! Nikt nic nie widział!
Poprowadził swoją kobietę do sypialni, gdzie ta, zaczęła się rozbierać. Wszystko powoli i seksownie... Do momentu, w którym Tony położył ją na łóżku i otulił kołdrą po samo czoło. Odleciała niemal natychmiast.
- Śpij, pijaczyno... - zaśmiał się z niedowierzaniem. - FRIDAY, pilnuj jej, żeby nie zrobiła sobie krzywdy...

🌸 Steve
- No dalej, Stevie... - [t.k.w.]włosa, pijana kobieta jęknęła cicho, patrząc w niebieskie oczy swojego chłopaka. - Wiem, że tego chcesz...
Rogers pokręcił z niedowierzaniem głową.
- Jesteś pijana, zrobisz sobie krzywdę - mruknął, przytrzymując ją lekko, nie dając jej się ruszyć.
- Steve... - ponownie jęknęła, lekko się niecierpliwiąc.
Chciała wyszarpnąc się z jego uścisku, ale Steve był silniejszy i przytrzymał ją. Chwilę później przerzucił ją sobie przez ramię i zaniósł do sypialni i rzucił na łóżko.
- Chcesz się siłować? - zapytał wyzywająco. - Spróbuj wstać...
[T.I.] uśmiechnęła się łobuzersko, po czym zaplotła nogi wokół jego bioder, przyciągając go do siebie.
- Grasz nie fair, Rogers... - mruknęła pod nosem, wciąż głupio się uśmiechając. - Ale ja też tak potrafię...
Zdziwiony Steve poluźnił uścisk, dzięki czemu [t.k.w.]włosa podniosła się lekko i natychmiast złączyła ich usta w długim pocałunku. Kapitan poczuk smak alkoholu na jej ustach, ale nie odsunął jej od siebie.
- Zamierzasz mnie po pijaku zaciągnąć do łóżka? - zaśmiał się, kiedy udało mu się od niej oderwać.
- Może - wzruszyła niewinnie ramionami. - A może właśnie udowodniłan ci, że zawsze z tobą wygram, bo masz do mnie słabość...
Rogers roześmiał się z niedowierzaniem. A więc to tak?
- Cwaniara z ciebie - delikatnie pocałował ją w nos. - Nie spodziewałem się tego...
- Jeszcze wielu rzeczy nie wiesz, Kapitanie - zaśmiała się, po czym pijacko czknęła.
Steve skwitował to śmiechem.
- Będziesz miała jutro kaca...

🌸 Bucky -
Barnes nie wierzył, że tak skończył. Był Zimowym Żołnierzem, mordercą, jednym z najniebezpieczniejszych ludzi na Ziemii, a utknął jako poduszka między kanapą, a pijaną panią psycholog, która oplotła się wokół niego jak koala.
- Bakuś... Wiesz, że bardzo cię kocham? - zapytała bełkotliwie, wodząc palcem po jego klatce piersiowej.
- Powtarzasz mi to od dwóch godzin - westchnął zrezygnowany, mimo wszystko głaskając ją po włosach.
Wiedział, że w tym stanie wystarczy jedno złe słowo, jeden zły gest, żeby zaczęła płakać, a tego nie chciał.
- Jesteś taki kochany i mieciutki... - zachichotała, wtulając twarz w zagłębienie jego szyi. - Stwarzasz pozory twardziela, a do tego masz bioniczne ramię, ale... Dalej jesteś mięciutki...
Bucky roześmiał się z niedowierzaniem. Co ta kobieta, z nim robiła...
- A ty jesteś pijana i jutro będziesz mi jęczeć, że cię boli głowa i że to wszystko moja wina - zauważył, odgarniając [t.k.w.] kosmyki z jej czoła.
Jej oczy były lekko zaćmione przez alkohol, ale wciąż były piękne. Dla niego zawsze były.
- Przez kogoś musi być - zachichotała, po czym uroczo pocałowała go w nos. - Ale jesteś najcudowniejszą częścią mojego życia - westchnęła z delikatnym uśmiechem.
- Chcę to dostać na papierze jako dowód - zaśmiał się, całując ją w czoło.
[T.I.] ziewnęła cicho, co było bardzo urocze i zamknęła oczy.
- Kocham cię, Bakuś - zaśmiała się cicho i sennie położyła głowę na jego ramieniu.
- Ja ciebie też, głupia... - westchnął, ale ona już go nie usłyszała.
Zasnęła, cichutko pochrapując, mocno wtulona w niego...

ᵐᵃʳᵛᵉˡ ˢᶜᵉⁿᵃʳⁱᵘˢᶻᵉ *rewrite*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz