Część 18

793 33 12
                                    

Za paskiem mam dwa karabiny. Trochę widoczne, ale nic mi nie mogą zrobić. To jest właśnie moja gwarancja wygranej... Wzięłam głęboki oddech i wyszłam z domu. Marcysia też wyszła już z namiotu Maksa.

Razem zaczęłyśmy iść.

To samo tępo.

Musimy to przedłużać przez dwie minuty.

Tylko dwie minuty.

Półtorej minuty.

Pół minuty.

Moment wymiany z Marcysią.

Podałam jej szybko broń co Maks musiał zauważyć, bo usłyszałam krzyki. Odwróciłyśmy się i zaczęłyśmy strzelać. Musiało to pięknie wyglądać-dwie laski strzelające do przeciwników? Marzenie każdego faceta.

5...

4...

3...

2...

1...

Usłyszałam strzały zza mnie, więc ja i Marcysia zaczęłyśmy biec. Ledwo mijałyśmy kule ludzi Maksa.

Co za szczęście... Głupi ma zawsze szczęście

Ja głupia nie jestem.

Poczułam piekący ból w nodze. Strzały od moich sojuszników stały się gęstsze.

Upadłam. Marcysia odwróciła się i podbiegła do mnie. Złapała mnie pod ramię i pomogła mi wejść do środka. Zamknęła drzwi i mnie przytuliła.

-Dziękuję... Chodź musimy ci to opatrzyć-powiedziała i pomogła mi przejść do salonu.

Ten widok zostanie w mojej pamięci na długo...

Karabiny przystawione do głowy moich przyjaciół, mojego brata... Razem z Marcysią wyjęłyśmy ponownie nasze bronie i mierzyłyśmy do napakowanych gości. Zza nich wyszedł brunet z zarostem. Parszywa morda, którą mam ochotę rozszarpać

Maks.

-Jak?-spytała Marcysia-Przecież byłeś tam razem ze mną... I nagle jesteś tu?

-Magia-wzruszył ramionami i do mnie podszedł-Ostrzegałem cię-mruknął mi do ucha. Przyłożyłam mu pistolet do krocza.

-Nawet nie próbuj-syknęłam

-Ah kocham tą twoją sukowatość. Może powiesz swoim przyjaciołom dlaczego się taka stałaś?-spytał uśmiechając się cynicznie. Strzeliłam mu między nogi. Specjalnie nie trafiłam, ale się wzdrygnął

-Następnym razem trafię.

-Czemu to komplikujesz? Naprawdę chcesz śmierci swoich przyjaciół? Mogłabyś pójść ze mną, oddać mi się i żyć jak królowa-zakręcił pasmo moich włosów na palec.

-Nie dotykaj jej kurwa!-krzyknął Mateusz i został przyciśnięty do ściany przez osiłka.

-Ooo, a więc Mateusz? Może Kamil? A może Kuba? Coś nie możesz się zdecydować malutka.-zaśmiał się. On myśli, że ma wszystko pod kontrolą.

-Ty też nie mogłeś, nie pamiętasz? Chciałeś wybierać między mną, a Laurą. Już miałeś powiedzieć jej, że ją kochasz a ze mną to tylko seks bez zobowiązań. Ale zginęła i mnie o to obwiniasz. Ale ona cię kurwa nie kochała, bo zakochała się we mnie!-zaśmiałam się szaleńczo-Tak Maks, twoja ukochana Laura była lesbijką.

-Zamknij się!-zaczął mierzyć bronią w moją głowę

-Proszę, zabij mnie. Czekałam na tą chwilę, ale chyba nie zabijesz swojej siostry?-zrobił zszokowaną minę-Oj tak Maks, też się niedawno dowiedziałam. Nie sądzisz, że jesteśmy podobni?-zaśmiałam się

-Kłamiesz-warknął, a ja zaśmiałam się pobłażliwie.

-Oj nie... Nawet Karol nie wierzy w to co słyszy, ale Stefan wszystko sprawdził. Dowiedziałam się kilka dni temu-zaśmiałam się

-To ty masz z nim kontakt?

-Ma ze mną kontakt-powiedział mężczyzna stojący za osiłkami. Wszyscy natychmiast się odwrócili, a on z marynarką przewieszoną przez ramię, szedł w naszą stronę. Ludzie Stefana od razu przyłożyli bronie do głów napakowanych typów.-Cześć mała-powiedział w stronę Marcysi.

Tego się nie spodziewałam. Stefan i Marcysia? Stefan mój szef i Marcysia dziewczyna chłopaka z którym się rucham? Jak to brzmi...

-Odłóżcie broń-nakazał Maks, co natychmiast jego "znajomi" zrobili. Ekipa i WiP Brosi od razu podeszli do mnie i Marcysi.

-Wsypałeś nas-powiedział Stefan chłodnym głosem-a wiesz co robimy ze zdrajcami.

-Błagam nie-prosił Maks

-Blanka zdecyduje o twoim losie-Stefan zwrócił się do mnie- Nie zmarnuj tej szansy-poklepał mnie po ramieniu.

Spojrzałam na Maksa z kamiennym wyrazem twarzy.

-Próbowałeś zabić moich przyjaciół, zabiłeś moją przyjaciółkę, przetrzymywałeś Marcysię. W takiej sytuacji nawet nie obchodzi mnie, że łączą nas jakieś więzy krwi.

Wymierzyłam pistolet w jego stronę i spojrzałam mu w oczy. Patrzył na mnie z nadzieją. Jak każdy kto był w takiej sytuacji.

Przeładowanie broni.

Strzał.

Jego ciało upadło bezwładnie na ziemię, a ja patrzyłam w jego oczy w których pojawił się ostatni błysk.

Spojrzałam na ekipę. Dziewczyny patrzyły na mnie przestraszone.

-Musiałam to zrobić, inaczej on prędzej czy później zabiłby was.-powiedziałam

Karol podszedł do mnie i mnie przytulił. Po chwili wszyscy zrobili to samo. Przez tą adrenalinę nawet zapomniałam że mam kulę w nodze

-Przeuroczo-powiedział Stefan- Blaire zostaję w Polsce. Jest tutaj akcja do zrobienia. Nie będę was w to mieszał, bo na pewno jesteście zmęczeni, ale czujcie się przyjęci do gangu.

Nastała chwila ciszy

-Szczerze? To jest takie pojebane, że aż mam ochotę na brzydkie rzeczy-powiedział Patecki

Wszyscy od razu zaczęli się śmiać.

-I musimy wam coś powiedzieć-powiedziała Marcysia obejmując Stefana-Ja i Stefan jesteśmy razem.

-A to dlatego Tromba miał taką chcicę na Blaire-zaczął się śmiać Łukasz

Zauważyłam, że nigdzie nie ma Kamila. Spojrzałam za okno, a on siedział na huśtawce. Przeprosiłam wszystkich i poszłam w jego stronę. Kulałam, ale w tej chwili mnie to nie obchodziło. Lekko dotknęłam jego ramienia, a on nadal siedział bez ruchu. Ręce miał zaciśnięte w pięści, a jego szczęka mocno drżała.

-Kamil co się stało?-spytałam, a on szybkim ruchem przyparł mnie do drzewa i muskał wargami po mojej szyi.

-Teraz wybierzesz Mateusza, bo jest wolny tak?-położył swoją rękę na mojej szyi i lekko mnie podduszał. - Nie dam ci wybrać jego-warknął i mnie agresywnie pocałował.

-Co się z tobą stało Krzychu?-spytałam

-Oj ty tak na mnie wpływasz malutka-zaśmiał się cynicznie, ale po chwili już się uspokoił.

Super będę teraz miała problem z napalonym Kamilem, który ma rozdwojenie jaźni.

-Masz kulę w nodze-powiedział przestraszony. Wziął mnie na ręce i zaniósł na kanapę.-Wujas weź jej to w końcu opatrz.

Łukasz wziął się za wyjmowanie kuli, a my sobie rozmawialiśmy

-To jakie macie teraz plany?-spytał Stefan

-Chillera, utopia i youtube-powiedzieliśmy wspólnie śmiejąc się

------------------------------------------

A więc koniec części pierwszej

Już jutro prolog do części drugiej
Chyba mnie kochacie

Ekipa to ludzie||EkipaWhere stories live. Discover now