Rok 6 - Rozdział 17

725 47 19
                                    

— O czym chcesz porozmawiać Zabini? — zapytał kolejny raz Albus.

Czarnowłosa dziewczyna stała wciąż w miejscu, bijąc się z własnymi myślami i uczuciami.

— To dosyć delikatna sprawa — zaczęła.

Słysząc jej słowa, chłopak zmarszczył brwi.

— To może ja zacznę. Też chciałem z tobą pogadać.

— Lepiej nie — westchnęła głośno. — To ja muszę zacząć.

— Więc dawaj — zachęcił ją, czując mimo wszystko dosyć spory niepokój.

Nie wiedział, czego ma się spodziewać po Ślizgonce, która pokazała mu się już praktycznie z każdej możliwej strony swojego charakteru.

— Ja chciałam.. — zatrzymała się na chwilę, zbierając myśli. — Nie uważasz, że to wszystko jest bez sensu? Ta nasza ciągła nienawiść i brak jakiegokolwiek porozumienia.

— Zgadzam się, ale coś mi się wydaje, że nie o to dokładnie ci chodzi — zauważył inteligentnie Ślizgon.

— Yhh masz rację — przyznała. — Potter, jaaa... ostatnio dużo rozmyślałam i... chyba ty też zauważyłeś, że między nami coś się zmieniło odkąd... — zacięła się. — odkąd się całowaliśmy — wykrztusiła z siebie wreszcie. — Zależy mi na tobie, Potter — powiedziała szczerze, jednak przez dłuższą chwilę między nimi panowało milczenie. Albus wyglądał, jakby głęboko o czymś rozmyślał. — Powiesz coś?

Zielonooki wciąż milczał. Arisa kolejny już raz westchnęła i miała odejść, gdy zatrzymał ją delikatny uścisk na nadgarstku. Dziewczyna spojrzała prosto w te piękne, głębokie zielone oczy.

— Mi też na tobie zależy, Zabini. Nawet nie wyobrażasz sobie, jak bardzo — powiedziawszy to, zbliżył się do niej i delikatnie pocałował.

Ten pocałunek był zupełnie inny niż, ich pierwszy. Tamten był mocny, drapieżny, namiętny, w którym walczyli ze sobą o dominację. Ten był czuły, słodki i delikatny. Albus ledwie muskał usta Arisy. Oboje czekali na to od długiego czasu. Gdy w końcu oderwali się od siebie, Arisa zaczęła się niekontrolowanie śmiać.

— Co ci jest, Zabini? — zapytał Al, nie mogąc powstrzymać malującego się na jego twarzy uśmiechu.

Dawno nie widział, jej tak radosnej.

— Zupełnie nic — uśmiechnęła się szeroko. — W końcu wszystko jest, w jak najlepszym porządku.

***

Ciemnowłosy chłopak siedział w jednym z profesorskich gabinetów. Było to pomieszczenie skromnie urządzone. Największą uwagę przyciągało duże ciemne biurko, na którym było pełno porozrzucanych wszędzie pergaminów. Uczeń chwycił w rękę jedną z ramek, która stała w rogu biurka. Od razu dostrzegł pięć uśmiechających się do siebie twarzy. Rudowłosa kobieta i czarnowłosy mężczyzna patrzyli pobłażająco na swoje pociechy, które widocznie się sprzeczały. Najwyższy z nich targał włosy młodszego brata, który następnie celował pięścią w swojego brata, natomiast najmniejsza rudowłosa osóbka przepychała się między nimi, aby zająć jak najlepsze miejsce.

Nowsze Pokolenie Hogwartu cz.2Where stories live. Discover now