Po Uczcie Powitalnej wszyscy udali się do swoich dormitoriów. Evelyn jako jedyna została w Pokoju Wspólnym przy kominku. Po niecałych pięciu minutach, gdy upewniła się, że jest sama, wyszła z pomieszczenia, zmierzając w stronę szkolnego dziedzińca. Usiadła na jednej z ławek. Po kilku minutach poczuła, jak ktoś siada tuż obok niej. Nie musiała się oglądać, by wiedzieć kto to taki.
— Tak myślałam, że też tu przyjdziesz, Al — uśmiechnęła się i usłyszała śmiech.
— Nie mogłem nie przyjść — westchnął i delikatnie objął przyjaciółkę ramieniem. — Tęskniłem za tym.
— Muszę przyznać, że ja też — odwróciła lekko głowę, by móc na niego spojrzeć. — Dawno nie byliśmy sami.
— To normalne. Ty jesteś z Jamesem, a ja z Lylą — wzruszył ramionami. — To było do przewidzenia, że nie będziemy mieć już dla siebie tyle czasu.
— Kto by się spodziewał, że to się tak potoczy. Wszyscy na początku myśleli, że jesteśmy razem — zaśmiała się, a czarnowłosy zaraz do niej dołączył.
— To by było straszne. Nie wytrzymałbym z tobą, Jędzo — teatralnie się skrzywił, za co oberwał pięścią w ramię od brunetki.
— I vice versa, Głąbie — pokazała mu język i po chwili powiedziała. — Wiesz, że cię kocham przyjacielu?
— Wiem. Ja ciebie też przyjaciółko — przytulił ją do siebie mocniej.
Resztę nocy siedzieli razem i rozmawiali o wszystkim. O swoich niepokojach, radościach i o szczęściu. Wiedzieli, że zawsze będą razem, bo w końcu czuli się członkami jednej rodziny, którą sami sobie stworzyli. Rodziną przyjaciół.
***
Następnego ranka to Rose wstała pierwsza. Nie czekając na dziewczyny, ubrała się i wyszła na śniadanie. Przy stole Gryfonów dosiadła się do Jamesa, który jako jedyny, był już na nogach.
— Cześć, Jamie — uśmiechnęła się do niego lekko.
— Hej, Rose. Evie jeszcze nie ma? — zapytał, podczas gdy rudowłosa zaczęła smarować tosta dżemem malinowym.
— Położyła się dopiero nad ranem. Całą noc siedziała z Albusem na dziedzińcu — uśmiech zszedł z twarzy Jamesa, który poczuł lekkie ukłucie w sercu. Rose od razu zauważyła zmianę w postawie chłopaka. — Spokojnie, Jamie, wiesz, że jedyne co ich łączy to prawdziwa przyjaźń.
— To nie zmienia faktu, że dziwnie się z tym czuję. Cholera każdy widzi, że Evelyn bardziej pasuję do Albusa.
— Nie pleć głupot. Evie bardzo kocha Albusa, a Albus ją, ale tak jak ja kocham ciebie. Nie możesz być o to zazdrosny — wytłumaczyła spokojnie.
Musiała przyznać, że faktycznie początkowo wszyscy uważali, że to Albus będzie z panną Rowle, jednak to jaka brunetka staję się radosna, gdy była ze starszym Potterem, wystarczyło, aby przestała tak myśleć.
— Jak zwykle masz rację — przyznał i nagle poczuł czyjeś ręce na ramionach.
— Cześć dzieciaki. To wasze plany zajęć — mężczyzna z szerokim uśmiechem wręczył im kawałki pergaminu.
YOU ARE READING
Nowsze Pokolenie Hogwartu cz.2
Fanfiction"Dla miłości nie jest ważne, aby ludzie do siebie pasowali, ale by byli razem szczęśliwi" Druga część Nowego Pokolenia Hogwartu Link do części pierwszej: https://www.wattpad.com/story/139125578-nowe-pokolenie-hogwartu-cz-1