Chapter 4

92 11 4
                                    

Baekhyun POV.

W drodzę na cotygodniowy obiad do Junmyeona nie było za wesoło. Chanyeol milczał, obie dłonie zaciskając na obiciu kierownicy. Sam bałem się zacząć jakąkolwiek rozmowę, Yeol wyglądał na naprawdę złego.

Westchnąłem, wpatrując się w moczącą poszczególne Anioły ulewę. Nie zazdrościłem im, za nic w świecie nie zamieniłbym wnętrza przytulnego samochodu.

Relacja moja i chłopaka... No cóż, nie była najlepsza, obaj to widzieliśmy. Chanyeol nie znał powodu, ja go znałem. Nikt go nie znał.

Wizyty u Jaya były męczące. Nieszczyły mi strefę komfortu, zabierały pewną część duszy. Park odebrał mi mój dotychczasowy sens istnienia. Zakaz seksu równoznaczny był z zerwaniem z Yeolem, to było proste. Nie jestem w stanie być z chłopakiem, którego nie mogę zapewnić o swoich uczuciach. A tylko przez konkretny kontakt fizyczny mogłem mu je pokazać.

Nie tylko ja bym cierpiał, Chanyeol również.

Musiałem zebrać się na ten decydujący krok.

- Yeol. - Zacząłem w końcu, mając dość przytłaczającej ciszy. - Yeol?

- Co jest, króliku?

Wdech wydech, Byun. Zepnij tyłek, dasz radę.

- Nie chcę być twoim chłopakiem. - Powiedziałem powoli, wzrok kierując na zaciśnięte z nerwów uda. - Okej, jest świetnie, kocham cię i...

- Ale?

- Potrzebuję przerwy. - Wykrztusiłem z siebie. - Wyprowadzę się jeszcze dziś, nie martw się tym. Tylko proszę, nie...

- Prosisz?

- Proszę. - Potwierdziłem. - Nie chcę, żeby to był koniec. To ma być tylko przerwa, nic więcej.

- I myślisz, że się na to zgodzę?

- Tak. - Potwierdziłem. - Przerwa, pół roku, może rok. Nie więcej. - Zapewniłem. - Po prostu...

- Po prostu co?! - Był zły, wiedziałem o tym. - Po prostu, kurwa, co? Prosisz mnie o roczną przerwę, cholera! I co cię do tego nakłania, huh?! Znudziłem ci się?!

- Oczywiście, że nie. - Zaprotestowałem szybko. - I nie krzycz na mnie!

- To co mam zrobić?!

- Przyjąć to ze spokojem! - Byłem wściekły. Miałem też łzy w oczach. - Proszę cię o przerwę, to nic takiego!

Prychnął, łapiąc w dłoń moje udo. Ścisnął je mocno, warcząc w moim kierunku.

- Nic takiego? - Pytał, zatrzymując się na krótkim odcinku pobocza. - No kurwa, Baekhyun! Oczekujesz spokoju, kiedy ze mną zrywasz?! Serio?

- Tak! - On nie rozumiał? - Porzebuję twojej spokojnej reakcji i potwierdzenia, że na mnie poczekasz! Potrzebuję przerwy, duszę się z tobą!

- Dusisz się ze mną, a mimo to mam na ciebie czekać przez kolejny rok? Myślisz, że bez słowa wyjaśnienia pozwolę ci odejść, naprawdę?

Dał mi chwilę. A ja się zastanowiłem. Pozwoli mi odejść bez słowa wyjaśnienia? Miałem nadzieję, że nie. Nie dusiłem się z miłością mojego życia, oczywiście, że nie. Ale na inne kłamstwo nie mogłem się zdobyć.

- Zróbmy sobie przerwę. - Powiedział w pewnym momencie. - Ale nie licz, że będę na ciebie czekał w nieskończoność. Masz dwa miesiące.

Dwa miesiące.

Przecież to nawet nie pół terapii, cholera.






Minseok POV.

- Dlaczego się tak uśmiechasz? - Zapytałem, patrząc na swojego chłopaka z uśmiechem. - Wszystko okej?

Pokiwał głową, uśmiechając się jeszcze szerzej.

- Tak. - Chichotał. - Po prostu Luhan jest idiotą!

Dałem sobie chwilę, ale mimo wszystko, nie rozumiałem. Według mojego chłopaka każdy z naszych przyjaciół jest definitywnym kretynem i imbecylem. I nie, żebym się nie zgadzał, ale...

- Co? - Zmarszczyłem brwi. - Dlaczego dzisiaj to Luhan jest idiotą? Od trzech tygodni to Kai zajmuje pierwsze z dziesięciu miejsc? Ranking się zmienił?

- Tak. - Pokazał mi ekran swojego smartfona. - Widzisz?

Nie widziałem nic. Tylko biały, startowy ekran NPC. Aha?

- Baekkie usunął konto, zajmuje miejsce dziesiąte. - Wyjaśnił. - Przeskok z trzeciego na dziesiąte, brawo.

- Brawo. - Powtórzyłem, nie bardzo rozumiejąc. - A dalej?

- Chanyeol standardowo, prawie ostatni, miejsce dziewiąte. Jego chłopak go wygryzł, sam rozumiesz. - Kontynuował. - Junmyeon wydarł się na Laya za zepsucie ich pralki, pieprzyli się na niej. Miejsce ośme.

- Ośme. - Powtórzyłem, kolejny już raz. - Siódme to?

- Lay. - Zdradził. - Pokazał U-Kwonowi język i próbował wydepilować mu miejsca intymne.

Aha?

- Kris kolejny raz popisał się znajomością cen w butikach i kupił torbę od Gucci, mając nadzieję na zaliczenie Taosia. Wziął na to cztery kredyty.

Później już nie słuchałem, skupiając się na ślicznych wargach ukochanego. Moje serce niemal wyrwało się z piersi, szalejąc wtedy, kiedy Chen opluł się przez zbyt szybkie mówienie.

Chwilę później się zapowietrzył, patrząc na mnie w szoku.

- Nie słuchaj mnie, Lu spadł! Miejsce drugie! - Krzyknął. - Jego miejsce zajął... Tak, Baekhyun!

- Baekhyun?

- Baekhyun! - Krzyknął raz jeszcze. - To on dziś okazał się największym kretynem! I mówię ci, zakładam się o nowe opakowanie Lucky, zostanie na pierwszym miejscu przez conajmniej rok!

Jongdae nigdy nie zakładał się ze mną o narkotyki. Nigdy.

- Co zrobił? - Zapytałem, zaciekawiony. - Chennie?

- Baekhyun zerwał z Chanyeolem. Zerwał z nim, totalny szok!

- Co?

- A mówiłem mu, że to zły pomysł!

- Że co?!

Bạn đã đọc hết các phần đã được đăng tải.

⏰ Cập nhật Lần cuối: May 12, 2020 ⏰

Thêm truyện này vào Thư viện của bạn để nhận thông báo chương mới!

Niebo. Piekło. Czyściec. EXO 2: Druga stronaNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ