Chapter 3

112 13 15
                                    

Chen POV.

Bardzo dawno temu, za zamierzchłych czasów obiecaliśmy sobie z Minseokiem hyungiem, że nigdy, ale to nigdy nie skłamiemy. Chcieliśmy zbudować związek na szczerości.

Fajna idea, prawda?

Nic z tego nie wyszło, gdyż nie mogę własnemu chłopakowi (który zaraz klęknie!) powiedzieć, gdzie trzymam dropsy, bo spuści je w ubikacji (tak jak robi to teraz, parszywiec). I zamiast dropsów z Czyśćca, będę miał dropsy przeczyszczające, co nie?

Od zawsze wolałem być spłukany, niż mieć spłukane dropsy, teraz tak drogie. A Kim tego nie rozumie, przeklęty.

Dlatego najlepsza z lepszych idei spłynęła wraz z kolejną porcją Un Village (tym razem od Baekhyuna, podobno hamujące wzrost libido!) w umywalce. A ja postanowiłem, w tym momencie, przestać mówić prawdę!

I pójść po nowe narkotyki, co mi tam. Bezpieczny seks (czyli brak seksu) już uprawiam. Dlatego mogę zaszaleć.

- Gdzie idziesz?

- Do Sehuna. - A nie prawda, do Baekhyuna!

- Za ile wrócisz?

- Przed dziewiątą. - Po ósmej, ha!

- Uważaj na siebie.

- Będę. - Będę! I to potrójnie, ha!

Ucałował mi pyszczek i kazał założyć skarpetki. A ja jestem rebeliantem i założyłem pończochy, a co mi tam!

**********

- Dlaczego tak uważasz? - Zapytał, dziwnie się we mnie wpatrując. - Huh?

Wzruszyłem ramionami, nadal licząc pieniądze.

- Bo terapia tak nie wygląda. - Oznajmiłem, rozkładając ręce. Pieniądze oddałem Byunowi, biorąc od niego kapsułki. - Odstawiasz stopniowo, nie od razu. Poza tym, on nie może przetrzymywać cię w gabinecie. Szczególnie w takim stanie.

- Powiedzieć o tym Chanyeolowi?

- O czym?

- O zakazie. - Mruknął. Wzruszyłem ramionami. - A o przetrzymywaniu mnie?

- A dotyka cię? - Nie byłem tego ciekawy. Po prostu chciałem wiedzieć, czy Jay to nie przypadkiem pedofil. - Hm?

- Co?

- Co co? Z Sehunem chciał się spotykać, a ile lat ma Sehun, huh, kurwa?

Baekhyun chwilę się zastanowił. Chrząknął, machając głową. Pewnie nie wiedział.

- Stoi na dwa kroki ode mnie. - Starał się zobrazować mi sytuację. - Tak mniej więcej w odległości jak ty. - Okej, przestrzeń osobista nienaruszona. - I tylko się patrzy.

- A ty jęczysz imię Chanyeola i prosisz go o pozwolenie na seks z chłopakiem. - Dodałem od siebie. - Pod jaki fetysz to podchodzi? A może to nowa orientacja, hm?

- Nie mówic Channiemu?

- Nie. - Byłem pewny. - Nic nikomu nie mów. - Przynajmniej będzie zabawnie.

Skinął mi głową, chichocząc uroczo. Oddałem uśmiech, całując go w policzek. I zastanowiłem się szybko. Czy Baekhyun naprawdę jest niekumatym idiotą? Znam odpowiedź, oczywiście.

Ale czy zdaję sobie sprawę z tego, co wyniknie z moich głupich porad? Oczywiście, że nie.






Kyungsoo POV.

- Na pewno ci nie pomóc? - Zapytałem po raz kolejny, patrząc, jak Kai niemrawo grzebie przy rozporku. - Daj, rozepnę je.

- Sam to zrobię. - Fuknął na mnie, dodatkowo marszcząc brwi. - Jestem dojrzałym facetem i potrafię wykonać najprostsze czynności!

Westchnąłem ciężko, zerkając na zegarek. Przez tego głupiego przychlasta się spóźnimy, jestem tego pewny.

- Rozpinasz te spodnie od dziesięciu minut. - Uświadomiłem demonowi. - Chodź tu, rozepnę je za ciebie.

- Sam sobie poradzę!

- Tak jak ostatnio? - Zakpiłem, chichocząc pod nosem. - No świetnie, przez twoją głupią, męską dumę znowu do niczego nie dojdzie!

Czy byłem sfrustrowany? O Layusie, jak cholera. Czy chciałem coś z tym zrobić? Tak, ale ten przychlast mi nie pozwolił!

- Przeszkadzasz mi!

Czy on na mnie krzyknął?!

- Czy ty na mnie krzyczysz? - Byłem totalnie zszokowany. - No ja pierdolę, przychlaście! Chcę ci pomóc, a ty się wydzierasz! O cholera, z kim ja się związałem, na Laya najświętszego!

- Dalej mi przeszkadzasz!

- Dalej jesteś w moim domu!

- Dalej mogę złożyć wypowiedzenie!

- Po moim trupie!

- Ty i tak nie żyjesz!

- Ty i tak nie masz do niczego prawa!

- Ty i tak nie możesz mi rozkazywać!

Zamarłem, spoglądając na niego w szoku.

- Nie mogę? - Czegoś tu nie rozumiem. - A niby dlaczego? - Podparłem się po bokach. - No?

- Kyungsoo.

- Wiem, jak mnie rodzice ochrzcili. - Powiedziałem zimno. - Dlaczego nie mogę?

- Bo jesteśmy w związku. - Wymamrotał niezbyt wyraźnie. - Ludzie w związku większą część czasu spędzają na rozmowach, nieustannym poznawaniu siebie. - Przekonywał mnie, niezbyt udolnie zresztą. - Pary są sobie bliskie, wymieniają się czułościami, kochają się.

- Co ty mi sugerujesz? - Nie mogłem do tego dojść. - No co? - Milczał, dlatego kontynuowałem, śląc mu władcze spojrzenie. - Nie jesteśmy normalną parą. - Powiedziałem ostro. - Nasza relacja to tak bardziej... Hmmm....

- Pan i niewolnik?

- Bingo! - Uśmiechnąłem się. - Dlatego przestań pieprzyć i się mnie słuchaj!

- Ale...

- Żadnego ale, przychlaście! - Czy on przestanie mi przerywać? - Teraz zabierz te ręce i pokaż mi ten rozporek. - Zarządałem.

Z początku przecząco kręcił głową, ale już po chwili zrezygnował, oddając się w moje ręce. A co zrobiłem wtedy ja?

Naprawdę chciałbym pocałować go w policzek. Naprawdę chciałbym.

Jednak są sprawy ważne i ważniejsze.

- Kurwa, Kyungoo! O Layusie, moje jądra!

- Było trzeba ich sobie nie przycinać! Ostrożniej zapinaj zamek, pizdokleszczu!

Niebo. Piekło. Czyściec. EXO 2: Druga stronaWhere stories live. Discover now