Rozdział 22.

175 17 19
                                    


-Co o tym wszystkim myślisz?- mruknął Zayn, kiedy Harry już wyszedł. Usiedliśmy znowu na kanapie, tym razem siedział okrakiem na moich kolanach. Położyłem głowę na jego piersi.

-Nie mam bladego pojęcia- przyznałem- Pojebane to.

-To prawda- westchnął- Nie miałem pojęcia, że to on pisał do mnie. Dostałem z nieznanego numeru wiadomość "Zaopiekuj się proszę Lou.", a gdy próbowałem się skontaktować z nadawcą, sekretarka mówiła, że taki numer nie istnieje. Chciałem wyjaśnień, chciałem wiedzieć, co się stało. Gdy wszedłem w wiadomości i zobaczyłem, że Harry nie żyje, od razu zebrałem się i przyjechałem. Byłem zawsze Lou, mimo że mnie nie widziałeś.

-Wierzę ci- westchnąłem, podnosząc głowę. Musnąłem jego wargi. Malik niemal od razu odwzajemnił pieszczotę, wplątując palce w moje włosy i pociągnął. Zamruczałem zadowolony, przenosząc go na kanapę, a sam zawisnąłem nad nim. Nasze pocałunki stały się bardziej zachłanne, moje ręce powędrowały pod jego koszulkę, która po minucie leżała na ziemi razem z moją. Zayn przesuwał palcami po moim torsie i ramionach. Przeniosłem się z pocałunkami na jego szyję, gdzie od czasu do czasu zostawiałem malinki, schodząc też coraz niżej.

Pocałowałem jego obojczyk, dalej zacząłem pieścić jego sutka, przygryzając i liżąc, a on wił się pode mną, słodko jęcząc.

Ułożył dłoń na moim kroczu, okrytym bokserkami i dżinsami, a dalej zaczął rozpinać spodnie. Robił to bardzo powoli, czasem palcem muskając moją męskość. Lubił się droczyć. Gdy już je rozpiął, wsunął w nie dłoń i zaczął masować mojego penisa przez bieliznę. Jęknąłem prosto w jego wargi.

Uśmiechnął się tryumfalnie i wsunął dłoń w bokserki, delikatnie mnie pocierając. Stęknąłem głośno, zdejmując całkowicie moje spodnie z bielizną. Zaraz potem pozbawiłem go dolnej odzieży. Nie mieliśmy przy sobie ani prezerwatyw ani lubrykantu, a żaden z nas nie miał ochoty tego przerywać, żeby biec do sklepu.

-Zayn- mruknąłem. Od razu zrozumiał i rozchylił usta, sugerując mi, że posłużymy się śliną. Skinąłem głową i podsunąłem mu dwa palce, na których on natychmiast się zassał. Patrzył mi przy tym w oczy, co było tak cholernie perwersyjne. Sapnąłem, zabierając palce. Wsunąłem w niego jeden, powoli go rozciągając. Wiercił się niespokojnie, a ja po chwili dołożyłem drugi. Rozciągałem go spokojnie.

-Louis kurwa, streszczaj się- prychnął. Zaśmiałem się cicho, dokładając trzeci. W międzyczasie naplułem na dłoń i zacząłem się pocierać- A mogę jego też poślinić?- uśmiechnął się słodko.

-Jeśli chcesz- zachichotałem.

-Dobra już- parsknął. Zabrałem palce, ale zanim zdążyłem zrobić więcej, Zayn przede mną klęczał. Wziął mojego penisa do ust i wciągnął policzki.

-Boże- stęknąłem, wplątując palce w jego włosy. Poruszał miarowo głową- Zayn, starczy, nie chcemy jeszcze kończyć zabawy- mruknąłem, próbując go odsunąć.

Wywrócił oczami i oderwał się. Usiadł na moich kolanach, złapał członka i na niego opadł. Jęknął gardłowo, zaczepiając się palcami o moje ramiona. Mamrotałem coś pod nosem. Zaczął się unosić i opadać w dość szybkim tempie. Przycisnąłem wargi do jego szyi, wysysając malinki. Zayn cały czas głośno jęczał i odchylał głowę. Oddaliśmy się przyjemności, na którą tyle czekaliśmy.

Przycisnąłem go nagle do kanapy, mocno i szybko wbijając się w jego prostatę. Zayn warczał i jęczał na zmianę, zaciskając dłonie na moich ramionach, a po chwili przeniósł się na plecy, gdzie czułem jak wbija i przesuwa po nich paznokciami, sprawiając mi przy tym ból, ale jednocześnie ogromną przyjemność.

Sprzedany|| L/ZOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz