Rozdział 14.

179 25 9
                                    

krótszy, ale jak będziecie grzeczni, to w poniedziałek mam urodzinki i coś wrzucę :D

(kogo ja chcę oszukać XDDD)

xxx

Obudziłem się w łóżku, a towarzyszył mi okropny ból głowy. Rozejrzałem się po sypialni i dostrzegłem postać na parapecie. Od razu wiedziałem, kto to był. Palił papierosa i obserwował życie toczące się na ulicy. Co jakąś chwilę przecierał dłonią twarz.

-Jak tu wszedłeś?- wychrypiałem.

-Louis!- podskoczył wystraszony. Powoli odwrócił swoją twarz w moją stronę. Nie chciałem go widzieć, od razu spuściłem wzrok- Coś ty sobie myślał?

-To nie jest ważne do cholery, wyjdź stąd.

-Nie kurwa mać, nie wyjdę Tomlinson!

-Nie mów do mnie po nazwisku- warknąłem, podnosząc głowę- Po jaki chuj przyjechałeś?! Ponabijać się?!

-Louis.

-Nie kurwa. Nie Louis.

-Nie bądź do cholery taki oziębły, jestem twoim bratem!- podszedł do mnie i próbował złapać.

-JA NIE MAM BRATA!- odepchnąłem go- nie od kiedy wiem, że pierdolił się z moim mężem. Wypierdalaj, nie pokazuj mi się na oczy William.

-Lou, minęło sporo czasu...

-Gówno, a nie sporo czasu. Myślisz, że rok, to wystarczająco długo? Myślisz, że nie wiem, że mieliście jebany romans? Myślisz, że kurwa dostałem tylko zdjęcie i nie było daty? Że kurwa nie poznałem miejsca, kiedy to się działo? Że nie widziałem kalendarza w tle? Jesteś pierdolonym chujem. Bzykałeś mojego męża za moimi plecami. A potem jak gdyby nic, przyjechałeś złożyć życzenia urodzinowe i dać prezent- zaśmiałem się głucho- By po 10 minutach, kiedy dostałem telefon, pieprzyć go pod ścianą. Nigdy ci tego nie wybaczę.

-A jemu wybaczyłeś?

-Harry nie żyje. A ja dowiedziałem się po jego śmierci. Jemu nie miałem okazji powiedzieć co czuję. Ale z tobą nie zamierzam utrzymywać kontaktu. Wynoś się.

Prychnął i bez słowa wyszedł, usłyszałem jedynie trzaśnięcie drzwi. Will był starszy ode mnie o dwa lata. To on był zawsze ten przystojniejszy, ten bardziej wygadany. Zawsze zdobywał to, czego chciał. Chciał Hazzę i go zdobył. Czy wybaczyłbym Harry'emu? Nie mam pojęcia. Może tak, a może nie. Teraz nie miałem co nad tym gdybać. Jedyne, co mnie zastanawia, to dlaczego ktoś chciał zniszczyć moje dobre wspomnienia o mężu. Nie chciałem pamiętać tych wszystkich złych rzeczy, nie chciałem wiedzieć o wszystkich zdradach, o jego problemach z narkotykami. Nie chciałem pamiętać, że pił, że mnie bił i gwałcił. Chciałem mieć w głowie jego piękny, szczery uśmiech i czułość, którą mnie czasami otaczał. Chciałem pamiętać mojego przyjaciela i chłopaka, ale nie męża. Bo o ile był cudownym partnerem, tak małżonkiem okropnym. Małżeństwo nie jest dla każdego. On się do tego nie nadawał. Nie byliśmy dopasowani do siebie. Gdy byłem z nim, byłem zniszczony, ale gdy byłem bez niego... Właściwie nie było mnie. Ta relacja była destrukcyjna, ale potrzebowałem go, choć tak bardzo nie chciałem. I najgorsze jest to, że kochałem go i nienawidziłem. Gubiłem się w tym. I zawsze wracałem. Wracałem i każdego dnia nienawidziłem siebie coraz bardziej. Stałem się od niego uzależniony. Nie wyobrażałem sobie życia bez niego. A teraz go nie ma. Odszedł i już nigdy nie wróci. Wszystko się skończyło. Cały ból, który czułem zniknął. Już nigdy mnie nie skrzywdzi. Jednocześnie, nigdy mnie już nie przytuli. Wszystko skończone.

Telefon domowy znowu zadzwonił.

Xxx

W końcu zebrałem się w sobie i pojechałem na zakupy. Kupiłem alkohol do domu, kupiłem słodycze i składniki na potrawy wigilijne. Zaopatrzyłem się w zapas papierosów. W końcu też pojechałem i kupiłem przyjaciołom prezenty. Dla Nialla postawiłem na czarno biały sweterek we wzory świąteczne. Wiedziałem, że będzie wyglądał w tym uroczo. W końcu to Nialler. Liamowi kupiłem nowy zegarek, bo ostatnio narzekał, że mu się jego psuje. Wiedziałem na szczęście, że nie będzie kolidował z prezentem od Nialla. Dla Eda zaopatrzyłem się w butelkę jego ulubionego whisky, a także kupiłem mu bransoletkę, bo ta jego już była zniszczona. Harry'emu kupiłem nowy wisiorek, ostatnio wspominał, że tamten mu się urwał i jego ukochaną herbatę, bo widziałem, że się skończyła. Moim siostrom kupiłem kosmetyki, miałem nadzieje, że dobrze wybrałem. Dla Zayna, na wszelki wypadek, wziąłem ciemnofioletową koszulę, wiedziałem, że będzie w niej cudownie wyglądał.

Gdy wróciłem do domu, wszystko popakowałem i zostawiłem w przedpokoju. Następnie przyniosłem choinkę, którą też kupiłem w drodze powrotnej. Włączyłem radio, akurat leciała świąteczna piosenka Liama. Uśmiechnąłem się, słuchając tego. Zabrałem się za strojenie drzewka. Mój uśmiech jednak był smutny, w końcu to pierwsze święta bez Harry'ego. Nigdy sobie nie wybaczę tego, że miałem zawahanie, gdy jeszcze byliśmy małżeństwem. Nie powinienem mieć. Obiecywaliśmy sobie przed ołtarzem, na dobre i na złe. Zawiesiłem ostatnią bombkę na drzewku i sięgnąłem po czubek. Choć bardzo chciałem i się naciągałem, nie sięgałem do wierzchołka... Musiałem iść po krzesło. Ale zanim się zdążyłem odwrócić, poczułem na biodrach czyjeś dłonie. Na policzku ktoś złożył mi czuły pocałunek, a po chwili choinka była gotowa, a na samej górze zawieszona ozdoba.

-Wesołych Świąt BooBear. 

xxxx

Na moment wracamy do klimatu świąt, haha.

Jak tam u was?

Myślę, że w 30 rozdziałach zamknę to opowiadanie, a czy (lub kiedy) coś się pojawi, nie obiecuję.

Inną sprawą jest to, że zastanawiam się, czy ma sens w ogóle to kończyć, bo mam wrażenie, że jednak te opowiadanko jest nudne. Jeśli was nudzi, powiedzcie mi, serio, zrozumiem. Nie wszystko jest fajne i musi się podobać. 

Kocham was xx

Sprzedany|| L/ZWhere stories live. Discover now