→ smut

1.9K 83 27
                                    


słów [ok.1000]




Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.


i'm blinded by the lights. no, i can't sleep until i feel your touch


Nie dało się uciec przenikającemu spojrzeniu jej szmaragdowych oczu. Nie mogłaś złapać jej wzroku, ale pozostawiał on dreszcze przemykające po całej odległości twojego kręgosłupa. Zawsze dawała radę czmychnąć ci między palcami, tak że pozostawiała za sobą tylko smugę krwistych włosów. Połączenie palących, rudych włosów oraz przenikliwych, zielonych oczu było hipnotyzujące na tyle, że twoje myśli zawsze plątały się tworząc jej obraz. 

Przyglądałaś się uważnie czy jej zaklęcie działa też na innych, ale widocznie tylko ty byłaś podatna na jej czary. Mimo wszystko próbowałaś uchwycić podstępną wiedźmę. Złapać ją za nadgarstek i przyciągnąć do siebie, aby nie mogła uciec. Jednakże twoja chłodna fasada powstrzymywała ciebie od tak gwałtownego ruchu. A Natasha Romanoff nadal z tobą pogrywała. 

– Wow, nie wiedziałam, że jesteś zdolny do bycia jeszcze większym głupkiem – rzuciłaś do Starka w formie żartu jednak nadal z poważną twarzą. Ten błysnął do ciebie uśmiechem, który powaliłby każdą kobietę o zdrowym umyśle. Jednak zamiast tego zauważyłaś czerwień przemykającą między gośćmi. Od razu przeprosiłaś Tony'ego, który ku twojej niewiedzy uśmiechnął się chytrze, wiedząc o co chodzi. 

Skręciłaś w korytarz w którym zniknął ostatni ślad przewijającej się czerwieni. Rozejrzałaś się uważnie po korytarzu, szukając sylwetki Natashy. Kilka razy niepewnie wywołałaś jej imię, ale odpowiedziała ci cisza. Muzyka przebijała się przez ściany wieży, a światła imprezy przewijały się po podłodze. Założyłaś ręce na piersi poddając się w poszukiwaniach. Odwróciłaś się z zamachem i zamiarem powrotu na salę. 

– [T.I.] – rozległ się głos Natashy, stojącej tuż przed tobą. Twoje oczy rozszerzyły się z zdziwienia i cofnęłaś się o krok, łapiąc się za przestraszone serce. Czerwonowłosa była skąpana w ciemności korytarza, ale jej rysy nadal były dobrze widoczne. W dodatku w tej sukience zdecydowanie się odznaczały. 

– Nat... 

– Szukałaś czegoś? – zapytała, podchodząc odrobinę bliżej i nachylając się delikatnie. Na jej usta wpadł przebiegły, niewielki uśmiech, który sprawił, że nie byłaś w stanie odpowiedzieć. Jej włosy rozpływały się po obydwu stronach jej twarzy, która wyglądała nieziemsko w ciemnym makijażu. 

– Uh... Tak?... Umm... – zacięłaś się, gubiąc się powoli w tych leśnych oczach. Przełknęłaś ślinę ciężko, a dźwięk doszedł do oczu rudowłosej, mimo muzyki zza ściany. Twoje policzki zaróżowiły się, kiedy wyczułaś jej oddech na skórze. 

– [T.I.]... – wypowiedziała szeptem, wyciągając dłoń, aby powoli znalazła twoją, która po zetknięciu się zaczęła się niewiarygodnie pocić, ale nie uciekała, chociaż wewnętrznie krzyczałaś. 

– T-Tak...? – powiedziałaś, powoli rozpływając się pod wpływem jej spojrzenia. 

Przymknęłaś delikatnie powieki, wiedziona dziwnym uczuciem. Natasha zaśmiała się cicho, ale zrozumiała intencję i położyła drugą rękę na twoim policzku. Wasze twarze powoli zbliżyły się na tyle, że jej oddech był jak dotyk najlżejszego piórka. 

Delikatnie łaskotał ciebie, kiedy jej usta podążyły po linii twojej szczęki. Westchnęłaś ciężko. Niczym motyle skrzydła pocałunki fruwały po skórze. Było to boskie uczucie, a świadomość, że jej czerwona pomadka zostawia za sobą długi ślad była niezwykle satysfakcjonująca. 

– Nat, Nat... Czekaj – mruknęłaś niechętnie ją odsuwając. Nie chciałaś tego tak zostawiać. Nie lubiłaś niedokończonych, a świeżo zaczętych spraw. To było coś kompletnie nowego i trochę niezrozumiałego dla ciebie. – Co... To jest...? Czym my jesteśmy?

– Dwójką ślepo zakochanych ludzi – oznajmiła z uśmiechem, rozmytą szminką i mglistymi szmaragdami w oczach. Twoja klatka piersiowa podnosiła się w szybkim, ale miarowym tempie, a twoja głowa działała na najwyższych obrotach. – Jeśli nie chce-

Przerwałaś jej łącząc wasze usta i przyciskając was do ściany. Uczucie wznosiło was ponad chmury przy czym pozbawiało ciebie możliwości złożenia myśli. Przesunęłaś, pod wpływem nagłego zastrzyku odwagi, dłoń po jej boku i, o mój boże, to nie było jak nic co do tej pory doświadczyłaś. Natasha była idealna. 

Pod dotykiem jej ciało wyginało się jak jakieś zwierzę, a we wszystkim wyglądała niesamowicie. Ty zapewne byłaś jednym wielkim bałaganem. Jednakże w jej oczach byłaś wszystkim. Idąc w szalonym tańcu przez korytarz smakowałaś jej usta, jakby był to pierwszy raz kiedy się całujesz w życiu. 

Światła imprezy zza rogu czasem oświetlały wasze twarzy skupione na sobie, a przede wszystkim takie bliskie. Nie było problemem dostanie się do pokoju oraz zdjęcie z siebie pierwszych ubrań. Mimo czerwonej twarzy oraz muzyki z bankietu jedyne co zajmowało twoje myśli to jak wygląda Natasha oraz co w tej chwili robi, jak wygląda, co mówi... A to wszystko tylko dla ciebie. 

Czyli to wiedźma złapała ciebie, a nie ty ją.


❝MIGRAINE❞ mcu oneshotsWhere stories live. Discover now