→ fluff

1K 56 36
                                    

request: ivanka_ii

słów: [ok.500]


⇒ 


Hoppsan! Denna bild följer inte våra riktliner för innehåll. Försök att ta bort den eller ladda upp en annan bild för att fortsätta.


the bed's getting cold and you're not here. the future that we hold is so unclear


WANDA MIEWAŁA częste koszmary. Nie pomagały leki uspokajające, wizyty u psychologa, ani komfort z twojej strony. Dziewczyna musiała to po prostu przeżyć i nie było innego wyjścia. W dodatku jej moc wzmagała doznania które przynosiły jej okropne sny. Przez to często chodziła niewyspana, bądź z kawą w ręku. Był to nawyk, który pogarszał się z dnia na dzień. I w dodatku wpływał na twoje życie mocniej niż Maximoff by tego chciała. 

Kiedy słońce już dawno schowało się za horyzontem, a na nieboskłonie pojawiły się nocne widoki obydwie kładłyście się spać. Dziewczyna zawsze wolała się kłaść odrobinkę wcześniej. Może to świadomość tego, że i tak nie będzie mogła zasnąć, albo fakt, że wreszcie będziecie tylko we dwie, skłaniała ją do wczesnego skierowywania się do sypialni. Zanim wchodziłyście do pokoju Wanda splątywała wasze dłonie i brała uspokajający oddech. 

 – Winnie, wyglądasz na bardzo zmęczoną... – zauważyłaś, zwracając się do niej przezwiskiem, którym ostatnimi czasami zaczęłaś ją nazywać. W odpowiedzi usłyszałaś pomruk i westchnięcie. Po chwili na podłogę upadła jej bluza a po tym jej spodnie. Po chwili jej głowa wyjrzała zza parawanu, który był w waszej sypialni od razu jak wam go przydzielili. Rzuciłaś do niej jej pidżamę bez zbędnych słów. 

– Ugh... – rzuciła, kładąc się na wygodny materac. Zaśmiałaś się delikatnie, zdejmując wyłączony już komputer z nóg. Otworzyłaś ramiona w które po kilku sekundach wpadła Wanda. Przymknęła oczy, a ty przykryłaś ją kołdrą do połowy. Nie lubiła być za bardzo splątana w pierzynie. 

– Jak ci minął dzień? – zapytałaś, nadal siedząc oparta o obicie łóżka. Twoja dłoń zaczęła przeczesywać jej gładkie i lśniące włosy. Widok spokojnej ale i ukochanej osoby leżącej tak przy tobie rozczulał twoje serce. 

– Nie było źle... – odpowiedziała ledwie zmuszając się do wypowiedzenia słów. Może Maximoff tego nie zauważyła, ale pragnęła twojego dotyku. Jej głowa po chwilowym odsunięciu ręki wysuwała się odrobinę do góry, jakby stęskniła się za uczuciem. 

– Cieszę się, że jesteś – powiedziałaś w jej stronę. Złożyłaś mały pocałunek na jej czole i ułożyłaś się na materacu. Zaraz po tym dziewczyna objęła ciebie w talii i schowała się przy twoim boku. Odwróciłaś się w jej stronę. – Wiesz co, Wanda?

– Mhm...? – mruknęła leniwie, usypiając pod dotykiem twojej dłoni na jej policzku. Jej powieki były zamknięte, ale jej rzęsy poruszały się niespokojnie, jakby zaraz oko mogło się otworzyć i dziewczyna miała na ciebie spojrzeć swoimi przenikliwymi, niebieskimi oczami. Jej włosy rozpływały się za nią na poduszce. Nawet w śnie wyglądała jak najpiękniejsza istota w całej galaktyce. Mimo, że była jedną z najgroźniejszych osób na świecie dla ciebie była niczym roztopiona pianka. 

– Kocham cię. 

– Boziu! – krzyknęła nagle rozbudzona, uderzając w ciebie poduszką. Mimo jej podirytowanego tonu uśmiechała się słodko z zaspanymi oczami. – Mogłabyś przestać być romantyczką kiedy chcę iść spać?

– Hahaha, przepraszam! – zaśmiałaś się, będąc duszona. Po chwili Wanda odsunęła ją i spojrzała głęboko w twoje oczy. Zwisała nad tobą, a jej włosy stworzyły kotarę przed całym światem. Leżałaś pod nią ciężko oddychając. Z każdym zmniejszającym się centymetrem twoja klatka piersiowa przyspieszała szybkość podnoszenia się. 

Jej głowa przekręciła się delikatnie na bok, twoje dłonie znalazły miejsce na jej policzkach, a wasze oddechy nieśpiesznie wydostały się z waszych ust. Po tym wargi zderzyły się i zaczepiły o siebie powolnie i zmysłowo. Podsunęłaś się do góry. Liczyła się tylko Wanda i jej czerwone usta, czerwone włosy, czerwone policzki... I wszystko nagle było tylko czerwienią Wandy. 

⇒ 

❝MIGRAINE❞ mcu oneshotsDär berättelser lever. Upptäck nu