→ fluff/smut

5.4K 243 38
                                    

request: aciaaczek

słów: [ok.1500]




Ops! Esta imagem não segue nossas diretrizes de conteúdo. Para continuar a publicação, tente removê-la ou carregar outra.


secrets i have held in my heart are harder to hide than i thought


JESIEŃ W tym roku była naprawdę dokuczliwa. Wiatr wiał mocno, powodując, że twoje ręce robiły się coraz zimniejsze. Drzewa straciły swoją zieloną barwę, zmieniając je na brąz oraz czerwień. Na szczęście nie padał deszcz, dzięki czemu mogłaś rozkoszować się spacerem. Liście zostały uprzątnięte na bok ścieżki, dlatego nie musiałaś się martwić, że przypadkiem wejdziesz na kupę liści z niespodzianką w środku. Twoja kurtka dodawała tobie odrobiny ciepła, otulając szczelnie ciało. Podmuchy plątały twoje włosy, ale nie było teraz sensu ich poprawiać. W twoich uszach rozbrzmiewał przyjemny stukot dwóch par butów.

– Nie musisz aż tak pędzić – stwierdził brunet po twojej lewej. Spojrzałaś na niego z uśmiechem, zatrzymując się w miejscu. James stanął przed tobą, wpatrując się w twoją twarz. Mogłaś czytać z jego oczu jak z otwartej księgi. Po tylu latach spędzonych razem nie było między wami niemal żadnych sekretów. Przy okazji mogłaś popatrzeć na jego piękne, niebieskie oczy wypełnione szczęściem. – Nie mogłaś się grubiej ubrać? Znowu się przeziębisz. Wiesz, że nie nadaję się do niańczenia chorych.

– Jeśli ci to tak przeszkadzało to mogłeś powiedzieć. Poprosiłabym Steve'a – rzuciłaś luźno. Oczywiście reakcja była oczywista. Jego oczy zabłyszczały delikatnie, kiedy złapał ciebie pod ramię i przyciągnął bliżej, po chwili odwiązując kawałek swojego szalika, aby zawiązać jego część na twojej szyi. Jego ruchy były delikatne, jakby nie chciał ciebie skrzywdzić. Zdając sobie z tego sprawę złapałaś go za rękę, chcąc go upewnić, że czujesz się przy nim bezpiecznie. – Jest świetną niańką...

– Nie będzie potrzebny... Po co zawracać mu głowę? – mruknął pod nosem, rozbawiając ciebie. Żeby być zazdrosnym o swojego najlepszego przyjaciela... Jednakże jego spojrzenie pozostało na tobie, kiedy śmiałaś się cicho od nosem. Byłaś jego największym skarbem. Od razu cały mięknął.

Trzymając się za rękę szliście dalej przez park, połączeni szalikiem chłopaka. Z boku musiało to wyglądać co najmniej komicznie, ale na szczęście materiał był długi, dzięki czemu nie musiałaś przechylać specjalnie głowy. Ściskałaś jego prawą, zwykłą rękę. Nie bałaś się tej metalowej, a po prostu chciałaś, aby ciebie poczuł. By wiedział, że jesteś zawsze z nim nie ważne co stanie przed wami. Popołudnie mijało dość spokojnie. 

Spokojnie żyliście wspólnie w waszym małym mieszkaniu. Rankiem budziliście się, aby od razu po otworzeniu oczu zobaczyć po drugiej stronie osobę najbliższą sercu. Nie mogłaś wyobrazić sobie lepszej codzienności. Barnes traktował cię jak najważniejszą istniejącą osobę, która ku jego rozkoszy chodziła po tej planecie akurat koło niego. co według niego było prawdą. Był zdolny do zrobienia wszystkiego dla ciebie. 

❝MIGRAINE❞ mcu oneshotsOnde histórias criam vida. Descubra agora