Rozdział 3

94 5 7
                                    

NARRATOR

2016 rok.19 stycznia.godz:17:57

Czkawka wchodził coraz głębiej do kopalni i szuka Becky,im głębiej wchodził tym bardziej mail wrażenie że coś go obserwuje,po tym co poprzednio zobaczył wiedział że to nie tylko dziwne uczucie i naprawdę coś go obserwuje.
Zszedł ze starych torów po czym wszedł do jaskini,w niej było źródło wody,głos Becky dopiegał z drogiej strony więc musiał przez nie przejść.
Wchodzi do wody,idzie na przód,
dochodzi do środka gdzie było tak głęboko że woda sięgała mu do pasa,miał iść dalej gdy nagle zobaczył że na wodzie są bąbelki,wiedział co to znaczy ale za późno je zobaczył,chciał strzelić w wodę ale z wody wyłoniła się łapa która chwyciła za lufę broni i ją odrzuciła,Charles rzucił się do ucieczki,ale Wendigo wynurzył się z wody i chwycił szatyna za szyję wciągając pod wodę w celu utopienia go.
Czkawka robił co mógł by się uwolnić,ale to było za mało,wytrzymał dwie minuty z wstrzymanym oddechem i już nie wytrzymał,tracił przytomność,oczy mu się zamykały,życie przebiegało mu przed oczami,uścisk Wendigo nagle znikł z szyji i poczuł czyjąś rękę na swoim ramieniu,po chwili ktoś go wyciągnął z wody i wyrzucił na brzeg,podniósł się i zaczął wyksztuszać wodę.
- weź to,sprawi że nie zachorujesz po kąpieli w lodowatej wodzie
- (kaszle) dz-dzięki
- jakim cudem tak głęboko weszłeś do kopalni?
- no-normalnie
- czy coś cię zaatakowało po drodze?
- Tak,ale to zabiłem
- zgadza się,o tobie mówiła Pajęczyca
- Kto?
- nieważne,choć spadamy stąd zanim więcej tego cholerstwa tu przyjdzie
- czekaj, muszę znaleźć-
- To? Wręczył Czkawcę jego rewolwer
- Tak, dziękuję,ale,ktoś jeszcze jest w tej kopalni
- niemożliwe,to cud że ty jeszcze żyjesz a dotarłeś aż do jeziora,szansę że ktoś jest dalej wynoszą 0%
- Ale, naprawdę,słyszałem jak Becky wolała o pomoc z drugiej strony jeziora
- już mówiłem, niemożliwe,a teraz wstawaj muszę cię stąd zabrać
- Kim jesteś?
- Adam,1486 łowca mgły
- Mgły?
- Później ci wyjaśnię
- 1486??
- Później
- Ale o co się tu do cholery dzieję?
- Później!
- Nie,mówisz mi wszystko tu i teraz!

2016 rok.19 stycznia.godz:18:38

Czkawka powoli otwiera oczy i odkrywa że Adam niesie na przez las.

- C- co się stało?
- Hej,wreszcie się obudziłeś
- Postaw mnie
- Nie,chyba za mocno ci przyjebałem bo straciłeś przytomność i dopiero godzinę później się budzisz
- Uderzyłeś mnie?
- Odnawiałeś podążania za mną do wyjścia dopóki nie otrzymasz wyjaśnień,ale nie miałem na to czasu więc cię uderzyłem,wziąłem na plecy i wyniosłem z kopalni
- Kurwa,moja głowa
- Tak,zdecydowane za mocno cię uderzyłe-
- Czemu stoimy?
- Ani słowa
- Czemu?
- Morda w kubeł
- Postaw mnie
- Cicho!
- W porządku
Adam zaczął powoli iść do tyłu i patrzał za siebie żeby nie nadepnąć na żadną gałązkę,gdy odeszli wystarczająco daleko postawił Charlsa na ziemię.
- Co to było?
- cicho
- powiesz mi coś wreszcie?
- Dobra jesteśmy wystarczająco daleko
- Od czego?
- Od Ciszy
- Ciszy?
- Potwora mgły,jest głuchy i ślepy,przez większość czasu
- A gdy słyszy i widzi?
- Cisza odpoczywa w własno ręcznie wykopanych dołach o głębokości 5 metrów,w tym stanie nic nie słyszą ani nic nie widzą
- Ale-
- Ale jeśli wyczuje jakiekolwiek wibracje ziemi w pobliżu wyjdzie z dołu i znów zacznie słyszeć
- Dalej będzie ślepe?
- Tak
- To,czemu go nie zabijesz?
- Zabiłem,jedną Ciszę,przez moje całe 37 lat służby jako łowca Mgły
- Czemu tak trudno je zabić?
- Pancerz,pancerz tak twardy że ani granat ani dynamit,pociski z broni palnej,nawet lawa go nie zniszczą
- To jak ją zabiłeś?
- przez całe 34 lat,okazjonalnie w nią strzelałem i wysadzałęm granatami,dopiero po 34 latach pancerz skruszył się na tyle że celnym strzałem ją zabiłem
- Chwila,ich jest więcej?
- Tak i nie,w Mgle są ich prawdopodobnie tysiące jeśli nie setki tysięcy,ale Pajęczyca jest na tyle MIŁA że tylko jedną Ciszę naraz wypuszcza z mgły,dlatego śmierć Ciszy była czymś wielkim,bo jako pierwszy łowca udało mi się ją zabić
- Kim jest ta Pajęczyca? już drugi raz o niej mówisz
- Później,teraz musimy jakoś te Ciszę ominąć
- Czy,ona teraz nie wychodzi?
- O kurwa,tak

- Co to było?- cicho- powiesz mi coś wreszcie?- Dobra jesteśmy wystarczająco daleko- Od czego?- Od Ciszy- Ciszy?- Potwora mgły,jest głuchy i ślepy,przez większość czasu- A gdy słyszy i widzi?- Cisza odpoczywa w własno ręcznie wykopanych dołach o g...

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Cisza wyłoniła się z dołu,miała co najmniej dwa i pół metrów wielkości.

- (Mega szept) do tyłu,cicho
Cisza rozgląda się i szuka śniadania.Trzask! Czkawka nadepnął na gałąź.
Cisza wypuszcza przerażający ryk i biegnie w stronę naszych bohaterów.
- Kurwa!uciekaj!
Adam i Czkawka uciekają przed Ciszą,Adam strzela w biegu do tyłu w Ciszę,ale to ją tylko spowalnia,nagle przed nimi stoi Wendigo,omijają go a on biegnie za nimi,jednak szybko Cisza zabiją Wendigo i kontynuuje pościg za pysznymi ludźmi.
Dobiegają do posiadłości w której Czkawka miał spędzić ferie,i jego samochód wciąż stał przed budynkiem.
Wbiegają do środka.
- Schowaj się,ja odwrócę jej uwagę ty wtedy podniesiesz tamten dywan i ze skrzyni która jest pod nim weźmiesz petardy,zapalisz je i wrzucisz do tamtej rury
- dob-
Przerwała mu Cisza która wskoczyła do środka robiąc wielką dziurę w ścianie.
Charles chowa się za kanapą i powoli idzie w stronę dywanu, tymczasem Adam z kominka wyjmuje karabin maszynowy i zaczyna strzelać w Ciszę gradem kul.
Szatyn podnosi dywan,tam cały pieprzony arsenał,od pistoletów do granatnika,bierze petardy i gdy je zapala- Adam przelatuje przed nim,rozbija się o kominek niszcząc go,Cisza podchodzi do niego gotowa posmakować ludzkiego mięsa,huk,huk,Cisza odwraca się warcząc w stronę Czkawki strzelającego w nią.
Zmienia swój cel i biegnie po szatyna,on ucieka,Cisza która biegnie za nim niszczy po drodze cały dom,Charles wybiega z domu,tam tylko gorzej,cztery Wendigo zostały zwabione przez hałas,odwraca się żeby wrócić do środka,tam Cisza chwyta go za głowę i wrzuca do domu.
Czkawka podnosi się,raczej próbuje,bo już po chwili Cisza skoczyła na niego i go obaliła.
Trzyma szatyna żeby nie mógł nic zrobić,po czym zdejmuje pancerz z głowy odsłaniając paszczę.

Trzyma szatyna żeby nie mógł nic zrobić,po czym zdejmuje pancerz z głowy odsłaniając paszczę

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


970 słów

Heh,postanowiłem to zostawić na takim klifie.

Jeśli się spodobało to zagłosuj proszę.

Welp Hamburger się żegna i idzie na ruszt!

WendigoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz