01| Let The Games Begin

983 55 75
                                    

3 Września 2018

Najbardziej w życiu Rachel ceniła sobie wolność. Miała wrażenie, że to uczucie, które znała od początku życia nigdy nie będzie w stanie jej opuścić. Każdego roku podczas cieplejszych miesięcy wymykała się z domu, wczesnym rankiem na plażę, żeby usiąść na piasku i poczuć jak fale co kilka chwil moczą jej stopy, patrzyła wtedy na bezkres wody i myślała sobie, jak wolna może się tu czuć. Jak jej myśli nie były niczym ograniczone, czuła to każdej zimy, gdy wstając rano, siadała na parapecie i obserwowała wodę. Jej ojciec zawsze powtarzał, że zamieszkanie przy plaży to była jedna z lepszych decyzji, jakie podjął, mówił, że człowiek odnajduje spokój, gdy może posłuchać szumu fal lub gdy wybierze się na spacer linią brzegową. Wtedy nie ma zmartwień, jedynie tak bardzo uwielbiana przez Rachel wolność.

W takim miasteczku jak Midvale łatwo jej było to czuć. Gdy rodzice powiedzieli jej, że czeka ich przeprowadzka, Rachel po raz pierwszy w życiu poczuła się, jakby ktoś chciał zamknąć ją w klatce. Cały czas powtarzała rodzicom, że nie chce tej przeprowadzki, zaczęła im udowadniać, że mogą ją tutaj zostawić i pozwolić zamieszkać u cioci. Wszystko byle tylko nie stracić swojego nieba, swojej plaży i swojej wolności. Rodzice pozostawali jednak nieugięci.

W ten właśnie sposób wylądowała między braćmi na tylnym siedzeniu samochodu, próbując skupić się na słuchaniu ułożonej przez siebie playlisty, ale pomijała każdą piosenkę, nie mogąc wybrać nic co pasowałoby do jej nastroju. W końcu całkowicie wyłączyła muzykę, ale nie zdjęła słuchawek, gdyby to zrobiła, jej młodszy brat, Cody, zechciałby z nią porozmawiać, a na to nie miała w ogóle ochoty. Póki co słyszała, jak prowadzi rozmowę z mamą i jeśli dobrze zrozumiała, to Cody próbował ją przekonać do założenia hodowli indyków. Właśnie z takiego powodu nie chciała z nim rozmawiać.

Z drugiej strony, jej starszy brat Peter był całkowicie pochłonięty jakąś grupową konwersacją, nie musiała się przyglądać, żeby wiedzieć, że to chat jego grupy studenckiej. Przez ostatnie tygodnie cały czas pisał z tymi ludźmi jakby fakt, że będzie musiał się z nimi męczyć od początku semestru. Studia Petera to był jeden z powodów przeprowadzki rodziny Danvers. Co prawda chłopak miał studiować w Filadelfii, ale rodzice nie chcieli, żeby czuł się nimi przytłoczony, więc kupili mieszkanie w sąsiadującym miasteczku Blue Valley. Rodzice mieli pół godziny drogi, żeby odwiedzić syna, co było na tyle mało, żeby czuli się spokojnie, ale na tyle dużo, żeby dać chłopakowi trochę swobody.

— Daleko jeszcze? — zapytała Rachel.

— Jak dojedziemy, to będziemy — odpowiedziała jej matka, na co dziewczyna teatralnie westchnęła.

Susan Danvers nigdy nie była zbyt uczuciowa wobec córki, Rachel miała wrażenie, że cały czas próbuje uprzykrzyć jej życie. Przeprowadzka to był pomył Susan, więc w tym momencie Rachel obwiniała ją o całe swoje nieszczęście.

— Jeszcze tylko piętnaście minut słońce — odezwał się ojciec Rachel.

Choć dziewczyna nie widziała jego twarzy, to była pewna, że się uśmiechnął. Alan zawsze się uśmiechał, kiedy zwracał się do córki używając słowa „słońce".

— Możecie spojrzeć przez okno, właśnie wjeżdżamy do Blue Valley — powiedział po chwili.

Cała trójka rodzeństwa mimowolnie wyjrzała na zewnątrz. Minęli dużych rozmiarów tablicę z napisem: „Witamy w Blue Valley" i jakimś sloganem, którego Rachel nie zdążyła przeczytać. Krajobraz lasów i pól zastąpiło malownicze miasteczko. Rachel lekko przeraził fakt, że domy są bardzo blisko siebie, praktycznie działka przy działce, co w jej rodzinnym Midvale nie występowało. Pomyślała sobie, że bardziej przerażające byłoby tylko kiedy przed każdym z domów stałby sztuczny flaming albo krasnal ogrodowy. Jej tata zaproponował, że przejedzie obok szkoły, żeby zobaczyć, jak wygląda, ale Susan zaprotestowała, więc Alan zrezygnował z pomysłu.

Paper Town ⚡ Shazam!Where stories live. Discover now