Rozdział 19

441 44 27
                                    


-Śpij...

Cichy damski głos pieścił uszy.

-Śnij, mój książę...

Zamierzał posłuchać tego głosu. Był tak znużony...

Płonące miasto w oddali i wrzaski uciekinierów. To nie był sen. To był koszmar, który kiedyś się wydarzył. Dawno temu, w innym świecie... Była noc. Ale gwiazd próżno było szukać na niebie. Przysłaniał je gęsty dym. Smród płonących ciał tych, którzy nie mieli szczęścia uciec ciągnął się na wiele kilometrów w dal. Aiden był wtedy młody i nie miał pojęcia co mógłby uczynić. Co zrobić, by pomóc tym wszystkim istotom? Nie tylko ludziom, nie tylko oni zginęli podczas wojny.

Miał wtedy takie głupie marzenie: ocalić wszystkich. Minęły wieki nim nauczył się, że nie ma ocalenia. Trzeba żyć tylko z wyrzutami sumienia i wybierać mniejsze zło.

Wtedy tego nie wiedział. Wtedy był tylko młodym wampirem z wielkimi pragnieniami. A potem te pragnienia roztrzaskały się w pył. Upadły, jak wszystko inne wokół niego.

Zabrał Kylie ze sobą. Byli uchodźcami szukającymi schronienia. Ale nikt nie zaufałby wampirom. Po raz pierwszy od wieków ta rasa miała poważne problemy i nawet on, młody książę, o tym wiedział. Władza rodu panującego została podważona. Nie było sensu się oszukiwać, gdy oboje przemierzali las z dala od utartych szlaków i dróg. Było im łatwiej, jako nieśmiertelne, silne istoty mogli przejść znacznie większą odległość niż pościg, który za nimi ruszył. W tamtych tygodniach tropiono wszystkich przedstawicieli arystokracji. Szukano księcia Aidena i jego towarzyszki, księżniczki Kylie. Oboje zniknęli i nikt nie wiedział co się z nimi stało. Przemierzali las, zupełnie wycieńczeni i zmęczeni po walkach, które przyszło im stoczyć. Kylie miała dosyć i nawet nie udawała, że jest inaczej. On sam zmuszony był wlec za sobą swoją narzeczoną, modląc się, by nie dopadli ich łowcy. Ci sami, którzy do niedawna stanowili znikome zagrożenie dla jego rasy.

Ale coś się wydarzyło. Gdzieś daleko w świecie obudziły się pradawne moce, choć Aiden nie potrafił ich wyjaśnić. I nawet nie miał czasu się nad tym zastanowić. Cokolwiek się stało, w ruch wprawiono machinę wojenną, a jemu przypadła w udziale rola trybiku, który co najwyżej napędzał aktualne wydarzenia, ale z pewnością nie był ich konstruktorem. Świadomość własnej słabości bardzo mu się nie podobała, gdy był zmuszony polować na dzikie zwierzęta. Zarówno on jak i Kylie dalece bardziej woleli by ludzką krew, ale na to nie było co liczyć. Ludzie zamknęli się przed takimi jak oni, nie czcili już ich niczym bogów, a Aiden nie potrafił przystosować się do tej nowej rzeczywistości.

Książę na wygnaniu...

Przez moment, patrząc na jelenia przez gęste krzaki, zastanawiał się, czy jego rodzice przetrwali atak na stolicę... Ale odrzucił podobne rozważania. Jego rodzice MUSIELI przetrwać. Byli kim byli. Czystej krwi wampiry potrafiły znieść o wiele więcej niż ktokolwiek inny. Już sama życie Aidena i Kylie było tego doskonałym świadectwem.

On sam podjął decyzję, by walczyć. Jednakże najpierw musiał zająć się Kylie. Ona była najważniejsza. Nic nie będzie się liczyło, jeśli Kylie w jakikolwiek sposób ucierpi.

Wypuścił strzałę, które wbiła się dokładnie między oczy jelenia. Podszedł do zwierzyny i bez problemu przerzucił sobie martwą zdobycz przez ramię. Zamierzał wrócić do Kylie i przekonać ją, by udała się na południe, w swoje strony. By zamieszkała gdzieś, gdzie będzie strzeżona. Oczywiście, nie będzie to takie proste. Kylie umiała walczyć i nie zamierzała nigdzie odchodzić. Nie, gdy on również nie zamierzał się ukrywać. Problem z tą upartą kobietą był jeden: nie chciała się słuchać, nawet jeśli to on miał rację. Poza tym Kylie była o wiele bardziej drapieżna. Nie wahała się zabijać, ani niszczyć istnienia innych nacji, tylko dlatego, że ktoś ośmielił się ją obrazić, czy zirytować. W tym duecie był tylko jeden rozsądny wampir i to nie była ona.

Raj Utracony Tom II ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz