Rozdział 13

499 56 2
                                    


Pili aż do rana. Obaj nie mieli nic lepszego do roboty, a przy okazji wymieniali się informacjami na temat Zakonów. Aiden jakoś wcale się nie zdziwił, gdy odkrył, że Magnus to istna kopalnia wiedzy na ich temat. Czarownik starał się już od lat wyśledzić ich poczynania, ale mus się to nie udało. Uważał, że to dlatego, iż Zakony przestały istnieć. A ukrycie przed jednym z nich swojej bytności, było nie lada wyczynem. Aiden doszedł do wniosku, że wcale mu się to nie podoba. Magnus nie był głupi, ani słaby. Wiedział gdzie i jak ma szukać. W przeciwieństwie do niego samego. Aiden błądził i szukał po omacku. Próbował naszkicować jakiś plan przy pomocy tych skąpych informacji, jakie posiadał. Nie szło mu to zbyt dobrze, ale cóż mógł poradzić?

Nienawidził być tak bezsilny. Nienawidził, gdy ktoś pociągał za sznurki, a on był co najwyżej pionkiem w tej grze. Marionetką jakiegoś mistrza kuglarstwa. Z tego powodu nie mógł odpuścić. Musiał znaleźć Zakonu i zlikwidować je raz na zawsze.

Łatwiej było powiedzieć, niż zrobić. Aiden przeszukał księgi, próbował się dowiedzieć czegoś, wypytując miejscową arystokrację, szukał topów wśród mieszczan. I nadal nic. Mnisi rozpłynęli się w powietrzu. Jakby nigdy nie istnieli.

-Nie rób takiej miny! – Magnus wyciągnął nogi na krześle i rozsiadł się wygodniej. – Mamy już jakiś trop. Teraz trzeba tylko zastawić na nich pułapkę – stwierdził z beztroską, niepasującą do ponurego byłego mnicha, w którego zmienił się wczorajszego wieczora. Aiden z fascynacją przyglądał się temu interesującemu Czarownikowi. Znał takich jak on kilku, ale Magnus bywał... o wiele bardziej nieobliczalny.

-Jakiś trop! – prychnął ostentacyjnie. – To za mało i dobrze o tym wiesz – oznajmił spokojnie. – A jak niby chcesz wciągnąć ich w pułapkę? – zainteresował się w końcu. Nie zamierzał nawet udawać braku zainteresowania. Może i Czarownik miał jakiś pomysł, który nie skończy się katastrofą.

-Oh, wystarczy roztrąbić, że ich szukamy! – machnął ręką. – Zakonnicy zaczną uciekać, a my podążymy za nimi.

-I to jest ten twój wielki plan? – Aiden naprawdę nie potrafił uwierzyć w to co słyszy. Magnus był niepoprawnym optymistą, jeśli twierdził, że równie prosta intryga zadziała! Pokręcił głową na samą myśl. Głupota!

-Zaraz wielki! Po prostu nie komplikujmy sobie życia!

-Mnisi ukryją się potem tak dobrze, że w ogóle ich nie znajdziemy! – warknął na beztroskiego Czarownika Aiden. Czy on naprawdę musiał mu przypominać, że był starym i doświadczonym wampirem? Czy coś takiego wymagało komentarza?

-Pesymista! – prychnął Magnus.

-Mam cię dość – westchnął Aiden ciężko. Chciałby mieć choć chwilę na namyślenie się. Ale niestety, nie dysponował podobnym luksusem. Musiał zadowalać się szybkimi pomysłami, planami całkowicie niedopracowanymi.

Z drugiej strony był dobry w improwizowaniu. Może powinien wziąć pod uwagę ten szalony pomysł równie kolorowego ptaka, jakim był Czarownik? Może dało się coś z tego wycisnąć i zacząć działać? Jeszcze nie wiedział, ale były na to szanse.

-Możemy – zaczął po chwili zastanowienia się. – spróbować ich sprowokować.

-Doskonale! – Magnus klasną z radością w ręce. Aiden zerknął na niego, bezgłośnie nakazując mu ciszę. – Co ty właściwie masz na myśli? – dodał, prostując się. Wzrok wampira był jednoznaczny. Nie zamierzał bezkrytycznie przyjmować planów Magnusa. Zamierzał je dopracowywać. I zadziałać w najlepszej dla nich chwili.

Raj Utracony Tom II ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz