Rozdział 18

476 46 0
                                    


Odbiła się od ściany. Krzyk, który usłyszała, był wściekły i wyrwał się z piersi jej towarzysza. Pociągnęła go za sobą i oboje spadli. Zdekoncentrowała się, noga jej się ześliznęła z polerowanych kamieni i runęła w dół.

Tego dnia mieli biegać po ścianach. Prostych, śliskich i niestabilnych ścianach. Wpierw myślała, że źle zrozumiała polecenie Mistrza, ale nie. Zrozumiała dobrze. Niestety, ku jej niezadowoleniu, dostała partnera, który był równie zadowolony z takiego obrotu spraw jak ona. Mistrz nie pozwolił wybrać im towarzyszy niedoli, a sam dobrał ich w pary. Alef nie wiedziała za bardzo jaki był klucz, ale gdy przyjrzała się parom, dostrzegła jedną, wspólną rzecz: towarzysze się nie znosili. Nie potrafili współpracować i nie tylko Alef spadła ze ściany. Nie potrafiła zsynchronizować swoich ruchów, z ruchami przypiętego do niej łańcuchem młodego, ciemnoskórego chłopaka, którego imienia nie zamierzała zapamiętywać. I który na każdym kroku dawał jej do zrozumienia, że jest gorsza.

Mijały tygodnie, a większość Asasynów już do niej przywykła. Na tyle, by nie prychać, ani nie parskać za każdym razem, gdy pojawiała się na treningach, w stołówce, czy w jakimkolwiek innym miejscu w twierdzy. Ale nie byli do niej przyjaźnie nastawieni, o nie. Na to nie mogła liczyć nawet za tysiąc lat! Była tylko krwiopijczynią, która została wyróżniona zaszczytem przebywania wśród nich – obrońców Ayriagr, wielkiego świata, w którym wampiry były królami, a śmiertelnicy ich poddanymi. Ale nie tu, nie na pustyni. Tutaj rządzili ludzie, a ona była obca. Była naturalnym wrogiem ich wszystkich i Alef wiedziała, że zwrócą się przeciwko niej gdy tylko nadarzy się ku temu jakaś okazja.

Jak skopany trening na przykład. Bo wampirzyca nie dawała rady.

Jednakże Alef widziała, że wcale nie była najgorsza. Widziała odpadające inne pary, innych potencjalnych Asasynów, którzy nie dawali rady. Którzy nie przeszli próby. Alef podniosła się i otrzepała z piasku. Naprawdę nienawidziła tutejszego klimatu. Tęskniła za wilgotnym, leśnym powietrzem, zapachem kwiatów, ciętej, suszonej trawy, morza... Szum fal i wiatr, który czuło się na tarasie w zamku... Gdyby chciała sporządzić listę rzeczy, za którymi tęskni, nie wiedziałaby nawet od czego zacząć. Poza tym byłoby tego tak wiele...

-Wstawaj! – usłyszała ostre polecenie swojego towarzysza. Zacisnęła usta w wąską kreskę. Przecież wstała szybciej niż on! Nie wiedziała, czy ma się wściec, przywalić gnojkowi, czy może zignorować tą marną zaczepkę.

-Do szeregu! – polecenie zostało wydane ostrym tonem. Alef zmierzyła kolegę wzrokiem. Gdyby była na dworze, pokazałaby kły. Tutaj nie zostałoby to dobrze odebrane, dlatego ograniczyła się do pogardliwego wygięcia ust. Ustawili się w równym rządku. Wszyscy, którzy nie umieli współpracować z partnerem.

Czyli cała ich grupa.

-Nie zawsze będziecie musieli sprostać prostym warunkom. Nie zawsze każdy będzie po waszej stronie. Asasyni nie mają przyjaciół, na których mogą polegać! Łączy was tylko historia i kredo. I tylko to ma was łączyć! Macie stanąć naprzeciwko świata z wrogiem u boku i nauczyć się z nim współpracować. A teraz jazda na górę! – młodzież pobiegła w kierunku ściany. Alef zrozumiała tę przemowę o wiele szybciej niż reszta. To co nie zostało powiedziane, miało większą wartość, niż słowa które padły. Alef umiała czytać między wierszami. Wiedziała, że musi choćby na plecach wynieść swojego partnera na górę. Zdać ten test mogli tylko razem. Tylko współpracując...

Dlatego nie zachwiała się, gdy poczuła jak on się chwieje. Złapała go za ramię i pociągnęła za sobą. Była wampirem, była o wiele silniejsza.

Raj Utracony Tom II ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz