-Puszczaj!

-Jeśli chcesz spaść, droga wolna! Ale jak będziemy tam! – oznajmiła ostrym tonem księżniczki wampirów. Jej partner rozdziawił usta, ale nie przestał biec w górę. Nawet teraz Alef nie wiedziała jakim cudem im się to udaje. Szkoliła się od tak dawna, że nie była pewna, co było efektem ćwiczeń, a co wrodzoną mocą wampira. Przestawała powoli widzieć różnicę między jednym a drugim. Ponadto dostrzegła, że przepaść pomiędzy nią, a innymi uczniami wcale nie jest tak duża jak jej się na początku wydawało. Może i była szybsza, silniejsza i miała moc o jakiej inni mogli pomarzyć, ale trening wzmacniał nie tylko ją. Reszta starała się nie tylko jej dorównać, ale i ją prześcignąć. Widzieli czym jest i jaka jest. Dzięki temu mogli o wiele lepiej i szybciej zrozumieć naturę wampirów. Ponadto była w końcu czysto krwistą. A żaden człowiek nie mógł poszczycić się umiejętnością zabijania takich jak ona. Alef doskonale to rozumiała i wiedziała, że nie tylko jej wyświadczono przysługę, gdy ją tu przyjęto. Była narzędziem w równym stopniu co cała reszta tych dzieciaków. Tyle, że ona troszeczkę szybciej zrozumiała tą zależność.

Bieg w górę wymuszał na niej całkowitą koncentrację, a ponadto nie mogła zapominać o przykutym do niej człowieku, który mógł ją w każdej chwili zrzucić na dół. Dlatego trzymała się blisko i nie wybiegała wyżej. Kątem oka widziała jak inne pary zaczynają dostrzegać to samo co ona – tylko współpraca mogła zapewnić im zwycięstwo. Tylko współpraca prowadziła do celu.

Jej partner też to w końcu zrozumiał, bo chwycił ją za rękę. Oboje wbiegli na górę jako pierwsi. Alef odetchnęła głęboko, rozkoszując się przyjemnie czystym powietrzem. Zerknęła na człowieka obok. Nie wydawał się bardziej zmęczony niż ona, choć doskonale słyszała przyspieszone bicie jego serca. Gdy dostrzegł jej spojrzenie, wyraz tryumfu zalśnił w ciemnych tęczówkach.

-Nieźle, wampirzyco – skinął jej głową z uznaniem. Alef kiwnęła głową na znak podziękowania. Miło było być docenianą. Nawet jeśli tylko podczas treningów. Oboje stali na krawędzi i obserwowali innych jak wbiegają na górę. Cofnęli się w tym samym momencie, gdy jedna z par prawie na nich wpadła.

-Szlag! Co za dramat! – krzyk Afry wywołał uśmiech na twarzy Alef. – Musiałam wtaszczyć ją na plecach! – syknęła w stronę swojej partnerki. Tamta posłała oburzone spojrzenie Afrze, ale zanim zdążyła choćby otworzyć usta, Mistrz Harun pojawił się obok nich. Alba dołączyła po sekundzie do siostry. Cała szóstka (wciąż skuta łańcuchem) stanęła obok siebie. Podobne grupki utworzyły się w innych miejscach.

-Dobra robota. Zrozumieliście na czym polega to zadanie. Czas byście podjęli ostateczną próbę – Harun zmierzył ich spokojnym spojrzeniem doświadczonego wojownika i nauczyciela. – Udacie się na pustynię. I za tydzień przekonamy się co z was zostanie. Pary, które tworzycie są waszymi sojusznikami – dodał, co nie spodobało się większości, sądząc po jękach zawodu tu i ówdzie. Harun nie zwrócił na nie najmniejszej uwagi. – O świecie spotkamy się na głównym placu. Przygotujcie się.

Odszedł, zanim ktokolwiek zdążył zapytać na czym ma polegać ich zadanie. Przetrwać na pustyni? Alef uważała, że to za proste. Oni byli szkoleni do czegoś więcej, niż zwykłego podróżowania po pustyni. Zamyśliła się. Musiało chodzić o coś więcej. Musiało!

-Co sądzisz? – Alba popatrzyła uważnie na twarz wampirzycy.

-Że to dopiero początek – Alef Alby nie zamierzała okłamywać.

-Ale nie mówił, że nie możemy współpracować – Afra pojawiła się obok. Trzy kobiety zerknęły na siebie. I uśmiechnęły się złośliwie.

Raj Utracony Tom II ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz