Drzewa w lesie

71 10 0
                                    

Jazda mijała nam w spokoju. Wszyscy siedzieli osobno więc spanko jak najbardziej wchodziło w grę toteż wszyscy korzystali. Ja wstałam już jakiś czas temu, a że telefon był na dnie torby a nie chciałam hałasować, postanowiłam wpatrywać się w niebo

Zbiera się na deszcz - pomyślałam

Cisza panująca w autobusie nie przeszkadzała mi, aż do momentu w którym błądzac wzrokiem po całym pojeździe nie złapałam kontaktu wzrokowego z kierowcą. Mimo że siedziałam na końcu, widziałam jego krzywy uśmiech.

Co go bawi? - pomyślałam

Po chwili zobaczyłam puszkę turlającą się po podłodze w moim kierunku. Wydobywał się z niej gęsty, szary dym. Jak w filmach akcji! Już miałam obudzić chłopaków, ale opadłam bezwładnie na siedzenie i chwilę później usnęłam.

~~~~~~

-Moja... Głowa - wymruczałam do siebie. Nie wiedziałam co się dzieje. Chciałam pomasować się w miejscu bólu ale kiedy podniosłam rękę to nie do końca... była ona podniesiona?? Czy ja jestem... do góry nogami??

Otwarłam szerzej oczy żeby zobaczyć co się dzieje i wtedy upewniłam się w moim przekonaniu:
Byłam powieszona za nogi do góry nogami na drzewie.
Genialne wyjaśnienie, ale na towarzyszący mi potworny ból czachy to jedyna rzecz jaką udało mi się na tą chwilę posklejać w głowie.

Jak tak dalej będę wisieć to w końcu stracę resztę sił. Musiałam jednak zebrać się w sobie i jakoś się uwolnić.
Moim pierwszym pomysłem było huśtanie się na linie tak mocno, aż nie złapie jakiegoś drzewa, wtedy się po nim wespnę, rozplącze line i wszystko będzie cacy.

Postanowiłam spróbować.

Pamiętaj: huśtanie, drzewo, lina, cacy. - powtarzałam sobie w pamięci.

Szamotałam się i wierciłam, a przynajmniej tak to wyglądało aż nie zaczęłam się bujać.
No i wtedy mój plan poszedł w błoto, bo planowałam złapać się drzewa a skończyło się tak, że to na którym wisiałam obaliło się, prawdopodobnie pod wpływem mojego ciężaru i szamotań

Na szczęście drzewo nie opadło na ziemię i nie zdusiło mnie, tylko "oparło się" o drugie, przez co ja wylądowałam na glebie.

Przywaliłam niestety głową.
Bolało. Ale przeżyłam. To najważniejsze.

Teraz przynajmniej mogłam rozplątać linę i ogarnąć co się dzieje i dlaczego jestem tu gdzie jestem.

Dziwne było to, że nie ważne gdzie się spojrzałam wszędzie były drzewa. W sumie nie jest to dziwne gdy się jest w lesie, ale ja nie pamiętam żebym do jakiegokolwiek wchodziła. Przecież byłam w autobusie!
No i do jasnej cholery gdzie są chłopacy?!

Postanowiłam posiedzieć jeszcze parę minut aby nabrać sił, a następnie ruszyłam na wschód. Przy granatowym niebie, które robiło się coraz ciemniejsze wolałam iść na wschód, bo tam wcześniej będzie Słońce, a przynajmniej miałam nadzieję, że z tego lasu dam radę je dostrzec w miarę szybko.

~~~~~~

-Co za chujowa sytuacja - powiedziałam do siebie. Cały ten czas myślałam nad jakimkolwiek powodem dlaczego tutaj jestem, ale nic nie przychodziło mi do głowy.

~~~~~

Nie wiem ile tak szłam, ale na dworze zdążyło się zrobić tak ciemno, że gdyby nie blask księżyca to nie widziałabym dosłownie nic. Teraz to chociaż zarysy drzew widziałam, dzięki czemu w żadne z nich nie przydzwoniłam.

Byłam strasznie zmęczona więc postanowiłam zrobić sobie przerwę. Wątpię żeby w tym lesie były jakieś dzikie zwierzęta, bo z tego co pamiętam jesteśmy w lesie *** a tu jedyne co jest to wiewiórka i raz na jakiś czas pojawi się jakaś sarna.

Oparłam się więc o pień szerokiego drzewa, tak aby było mi w miarę wygodnie, a kaptur z bluzy założyłam na głowę - służył mi prawie jak poduszka... taka gorszej jakości... jak samo powleczenie. Ale lepsze to niż opierać się o korę drzewa która była chropowata jak moja twarz przed okresem.

Poszukałam w miarę wygodnej pozycji dla siebie i po chwili zasnęłam.

~~~~

Ze snu wyrwał mnie głośny szelest liści, więc pomyślałam o mocnym wietrze, ale odgłos pękających gałęzi sprawił że odrzuciłam ten pomysł momentalnie. Bo przecież gdyby był to wiatr to cały las by szeleścił, a nie tylko jego niewielka część.

Szybko wstałam i bez dłuższego namysłu pobiegłam w przeciwnym kierunku. Księżyc raz po raz chował się za chmurami przez co pewną część drogi musiałam pokonać "na czuja".

Ogólnie dobrze sobie radziłam, jak na takie trudne warunki.
Oczywiście do czasu aż nie wywaliłam się o wystający korzeń.

Kostka zabolała mnie gdy tylko próbowałam wstać, więc dalsza ucieczka nie wchodziła w grę. Obróciłam się w stronę z której przybiegłam.. Księżyc wyłonił się zza chmur rozświetlając swoim blaskiem postać stojącą przede mną.. To było straszne..
Zbierało mi się na krzyk przerażenia, ale poczułam słony zapach... Zaraz... Czy tak przypadkiem nie pachną bekonowe paluszki??


Chwila...





-MURASAKIBARA?!

----------------
Oj była przerwa była, dużo się działo u mnie, brak weny, urodził mi się bratanek, no i zaczęłam ferie! Został już tylko tydzień :c

Szybkiego ale mam nadzieję że miłego czytania.

Buziaki :*
/Panda

Mów Mi Pani Akashi - KnB - Akashi x OCWhere stories live. Discover now