Rodzinka okazuje się być większa. Co prawda nie moja...

241 18 19
                                    

Nie tylko brak baterii był straszny. Dosłownie parę sekund później ten zakapturzony kolo ruszył biegiem w moim kierunku...

Standardowym odruchem w takiej sytuacji jest ucieczka. Pobiegłam w jakąkolwiek stronę. Nie było ważne gdzie. Po prostu chciałam być jak najdalej od tego typka.

Gdy tak biegłam to zaczęłam szybko rozmyślać kim może być ta osoba.

Jakiś pedofil? Zboczeniec? Frajer bez pracy? Mój ojciec? Chwila... Przecież wszystkie te opisy pasują właśnie do mojego ojca.

Nagle straciłam równowagę i upadłam. Oczywiście że musiałam się wyjebać! I to o rozwiązaną sznurówkę! Serio?!
Moje kolana piekły i szczypały mnie strasznie. Czułam jak coś cieknie po moich nogach. Na 70% była to krew z ran na kolanach. Pozostałe 30%  to prawdopodobnie mój okres.... Ale mniejsza.

Oczywiście jakby tego było mało, koleś który mnie gonił zniknął. Niby powinnam się cieszyć bo przed nim uciekłam, ale coś nie dawało mi spokoju. Przecież nie mógł sobie od tak zrezygnować z pościgu.
Siedząc na ziemi rozglądałam się. Było już o wiele ciemniej niż jeszcze przed kilkoma minutami.
Dało się widzieć jedynie niewyraźne zarysy drzew i krzewów.

Bardzo wolno obserwowałam wszystko dookoła mnie. Nie widziałam ani nie czułam już drogi po której biegłam jakiś czas temu.
Jedyne co mi pozostało to obserwowanie ciemnego lasu. Zawsze o tym marzyłam. Serio...

Chwilę tak siedziałam i nie słyszałam nic. Była taka cisza jak przeważnie jest przed burzą. Powinno mnie to uspokoić bo znaczyło to że tego kolesia już tu prawdopodobnie nie ma, ale cóż jak to ja, bałam się nawet ciszy.

Oczywiście, że coś musiało zaszeleścić w krzakach naprzeciwko mnie. Może i tego nie zobaczyłam, ale słyszałam bardzo dobrze.
Próbowałam wyostrzyć wzrok, ale niestety nie mogłam bardziej. Postanowiłam więc siedzieć dalej i czekać co się stanie.

Z krzaka z którego dochodził hałas, wyleciała sowa.
Dosłownie kilka sekund później tak się wystraszyłam, że odrzuciło mnie to tyłu i leżałam prawie pod krzakami.

Zaczęłam się cicho śmiać. Oczywiście Yuuta, śmiej się do siebie w ciemnym lesie. Na pewno poczujesz się lepiej.

Nagle zaczęłam się dusić. Nie mogłam złapać tchu. Po chwili złączyłam wątki. Ktoś mnie dusił! Przyłożył mi chustkę do buzi, która prawdopodobnie była czymś nasączona. Wolno ale systematycznie traciłam czucie w nogach, rękach i całej reszcie mojego ciała. Bałam się, że ktoś mnie zgwałci, porwie lub zrobi mi inne straszne rzeczy.
Krótko po tym straciłam przytomność...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Obudziłam się w jakimś pokoju. Głowa mnie cholernie bolała. Czułam się jakby ktoś przyjebał mi z jakiegoś metalowego kija czy innego badziewia.

Rozejrzałam się. No nie powiem. Pokój był zajebiście urządzony. Wydawał się być strasznie bogaty. To znaczy, te przedmioty które w nim były wyglądały na takie. Tapeta była bordowa ze złotymi, poziomymi paskami. Meble wyglądały jakby były rzeźbione na zamówienie. A firany? Firany były jak za czasów królów. Wielgachne śnieżno-białe i co najważniejsze, wyglądały na bardzo puszyste. Co do dywanu to go nie widziałam. Już chciałam wstać i sprawdzić jego design, ale zczaiłam, że nie mogę się ruszać. A przynajmniej podnieść się nie mogłam. Spojrzałam najpierw w lewo a później w prawo. Naaaajs. Byłam przywiązana do łóżka. Ale frajda!
Nogi i ręce były przywiązane sznurami do rogów łóżka. Teraz to ewidentnie bałam się że to jednak nie porwanie, a gwałt. Chociaż w sumie porwanie to też było.

Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi po lewej.
Do pokoju wszedł zakapturzony koleś. Wait! To ten frajer co mnie gonił w lesie!

Podchodził coraz bliżej. Postanowiłam się nie ruszać. Może mnie nie zauważy. Kappa.

Nagle zdjął kaptur.
BYŁ CHOLERNIE PRZYSTOJNY. Tylko jego spojrzenie wydawało się takie zbyt pewne siebie. Mógł być tak mniej więcej w moim wieku. Może straszy o rok? Miał czarne włosy i czerwone oczy. Daaaaaamn.

-... - chłopak stanął obok łóżka ale nie odezwał się

-.. Eee... - zaczęłam niepewnie,  ale po chwili się rozpędziłam - Może.powiesz.mi.co.ja.tu.robię.dlaczego.tu.jestem.czemu.ja.i.czemu.ty?

-Ależ spokojnie moja piękna - powiedział z zadziornym uśmiechem chłopak.
Wtf? Piękna? Oczywiście, bo tak zaczynasz rozmowę z dopiero co poznaną dziewczyną.

-Jesteś tutaj, ponieważ jesteśmy sobie pisani. To przeznaczenie. Cud nad cudami - moja mina w tym momencie wyrażała więcej niż 100 słów. Było to mniej więcej połączenie zajebania się w akcji i zażenowana.

-Przepraszam, ale czy przypadkiem nie pojebały ci się osoby? No bo wiesz, raczej nie przypominam sobie żebym miała tak zjebanego znajomego - odpowiedziałam z niechęcią i zniesmaczeniem. Przy okazji zmierzyłam go wzrokiem. Jego ciuchy EWIDENTNIE były markowe i drogie w psy.

-Ależ kochana, zważaj na słowa. Chociaż nie powiem. Twoje zachowanie jest pociągające - wyglądał jakby się zamyślił

-Przepraszam, ale jakie jest niby moje zachowanie? Pociągające?? - chyba się przesłyszałam. To niebjest normalne. Ciśniesz kogoś i teoretycznie obrażasz, a on to zlewa

-Mówię, że mnie kręcisz - no teraz to miałam pewność, że jest jakimś zboczeńcem -Ależ gdzie moje maniery, nie przedstawiłem się - przysięgam, że jeżeli jeszcze raz powie "ależ" to będę krzyczeć

-Nazywam się Jacob i nie jestem stąd - domyśliłam się tego po jego sposobie bycia i mówienia.

-Aha, super i fajnie i tak dalej, ale tak jakby nasza rozmowa być może byłaby ciekawsza gdybym nie była przywiązana do łóżka - uśmiechnęłam się na koniec

-Ależ nie ma takiej potrzeby

-AAAAAAAAAA - zaczęłam krzyczeć, bo kurwa ile można tego słuchać.

-Świetnie wyglądasz z tymi sznurkami, a zapewne jeszcze lepiej wyglądałabyś z SAMYMI sznurkami-odpowiedział Jacob z przekonaniem w głosie

-AAAAAAAAAAAAAAA -krzyknęłam jeszcze głośniej. Tym razem nie z powodu jego manii dotyczącej mówienia słowa "ależ" tylko dlatego, że chłopak okazał się KOMPLETNYM zboczeńcem z fetyszem sznurów!7

Nie mam innego wyboru, chyba zacznę szykować jakiś plan ucieczki. Nie ma opcji, że wytrzymam z tym kretynem jeszcze dłużej.

Postanowiłam wydusić z niego jak najwięcej informacji.

-Ee tak więc no. Skąd mnie znasz? - swoje przesłuchanie zaczęłam świetnie

-Przecież mówiłem, że jesteśmy sobie przeznaczeni, tak więc znaczyć to może, że nie musimy się znać, aby się w sobie zakochać - mówił bardzo przekonywująco - ale zdradzę ci pewien fakt... Jestem przyrodnim bratem Akashiego Seijuro...

---------------------
Witam witam i zapraszam :3

Mam nadzieję, że wszyscy zdali do następnej klasy i nie piszą komisa XDDDDD <3

/Panda

Mów Mi Pani Akashi - KnB - Akashi x OCOnde as histórias ganham vida. Descobre agora