[1.2]

3K 143 24
                                    

Szybko spojrzałam w prawo, ale chłopaka nie było. Zaczęłam ciężej oddychać.

~ Dlaczego jest w moich snach? ~ zadałam sobie pytanie w głowie.

Ponownie położyłam głowę w poduszkę i spróbowałam się uspokoić. Przymknęłam oczy i wzięłam kilka głębokich oddechów.

Po pewnym czasie wstałam i rozejrzałam się po obozie, wszyscy pracowali.

Cholera już południe, mam dzisiaj robotę.

Przebrałam na szybko większą koszulkę Newt'a. Tak zabieram mu rzeczy. I biegiem ruszyłam w stronę ogrodu.

Chwyciłam za duży koszyk i podeszłam do Zarta, ten powitał mnie dużym uśmiechem.

- No proszę kogo ja widzę, czyżby to nasza Sky? - zaśmiał się chłopak.

- Nic nie mów, pierwszy raz tak zaspałam.

Zabrałam się do pracy.

- Ciężka noc co? - zapytał mnie Zart.

Przez chwilę przestałam pracować, zamurowało mnie.

- T-tak, można tak powiedzieć.

Chłopak jedynie pokiwał głowa i wrócił do zbierania owoców, zrobiłam to samo. Musiałam skupić się na czym innym niż brunecie.

__________________________________________________________

Po skończonej robocie ruszyłam w stronę platformy, po drodze napotkałam spory ruch, przygotowują coś czy co? Tak się rozglądałam, że aż przypadkiem wpadłam na Alby'ego.

- Oj, wybacz.

- Nic się nie stało - uśmiechał się do mnie.

- Hej, co to za ruch, robimy coś? - zapytałam.

- Przygotowujemy coś wielkiego, coś czego jeszcze nie widziałaś.

- Okej, kiedy dokładnie?

- Wieczorem, musisz przyjść, każdy będzie! - poszedł w przeciwnym kierunku.

Przez moment szłam tyłem, trochę odprowadzając wzrokiem przyjaciela, kiedy zniknął mi z pola widzenia odwróciłam się na pięcie i ruszyłam do mojego miejsca.

Wspięłam się po drabinie i oparłam o drewnianą barierkę. Jedyne co robiłam to wpatrywałam się w pracujących ludzi i... nowego, który zmierzał w stronę bramy, a za nim podążał Chuck. Serce zaczęło szybciej mi bić. Przecież jak Gally go dorwie będzie po nim. Zeszłam na dół i pobiegłam za chłopakami.

- .....jest zbyt niebezpiecznie - ostrzegł go Chuck.

- Spokojnie, nie wejdę.

- Co tu się dzieje? - wtrąciłam się.

Chuck aż podskoczył w miejscu, a brunet jedynie spojrzał na mnie. Chwyciłam go za ramię.

- Nie wchodź tam lepiej, wiesz mi nie jest tam nic ciekawego do oglądania.

- Poważnie nikogo nie interesuje co tam się znajduje?

Oczywiście, że interesuje, ale panowały zasady, które starałam się przestrzegać.

Chłopak lekko wyrwał się z mojego uścisku i spojrzał w głąb korytarza.

- Ej!! - rozpoznałam ten głos, odruchowo odsunęłam się do tyłu.

Gally popchnął chłopaka na ziemię, a ten poleciał na ziemię.

- Czemu mnie to nie dziwi - Gally powiedział to bardziej do siebie.

ɪ ᴡᴀɴᴛ ᴛᴏ ʙᴇ ғʀᴇᴇWhere stories live. Discover now