Domestos i gwiazdki

458 29 3
                                    

Dostoyevsky obudził się, otworzył oczy i obrócił głowę w stronę swojego słoneczka. Wyglądał tak ślicznie gdy spał, aż nie mógł się napatrzeć. Pomimo, że to on odstawił wczoraj scenę, wiedział, że jego porcelanowa laleczka jest jeszcze bardziej krucha i łatwo ją stłuc. Wyciągnął rękę i zaczął nawijać swobodnie leżące kosmyki blond włosów na palec. Robił tak przez dłuższą chwilę, aż właściciel włosów nie obudził się. Odrobinę otumaniony otarł swoje zaspane oczka i uśmiechnął się na widok nie śpiącego partnera.
- Tyle czekałeś i w końcu możesz się pobawić?~- zaśmiał się cichutko spoglądając na rączkę Dośka. Ten tylko uśmiechnął się dumny i zadowolony dalej bawiąc się pasmami złotawych włosów.
- Będziesz mógł mi później coś uczesać jak tak bardzo Ci się to podoba~... no właśnie jak się spało? Nie obudziłeś się? Nie bałeś? -spytał od razu bardziej zmartwiony, o dziwo chłopak wyglądał na w miarę wyspanego więc nie był było chyba źle.
- Nie martw się już jest dobrze.... poza tym chyba wypadałoby podziękować za wczoraj - powiedział lekko zmieszany.
- Ojej Dosiu, nie musisz mi dziękować od tego tu jestem - mówiąc to rzucił się na czarnowłosego z zamiarem wyściskania go. Chłopak odwzajemnił uścisk i pocałował gołąbka w czółko. Spojrzał się na jego buźkę. Widniał na niej szeroki uśmiech i delikatny rumieniec.
- Ale nie powiem, wystraszyłeś mnie wczoraj nagle wchodząc mi do łazienki- zaśmiał się ponownie. W odpowiedzi nie dostał nic innego tylko rumieniec chłopaka, którego starał się ukryć, mocniej go przytulając. Wyższy zaśmiał się serdecznie. Leżeli tak jeszcze przez chwilę, ale gołąbek stwierdził że trzeba coś zjeść więc poszedł do kuchni a szczurek podążył za nim. Chłopak usiadł na krześle i przyglądał się magicznym zdolnościom kulinarnym swojego chłopaka. Gogol widząc wzrok Dosia zachichotał i poprosił aby podszedł do niego. Po wykonaniu polecenia instruował go jak przyrządzić naleśniki. Chłopcy ubrudzili przy tym całą kuchnię ale jakoś się nie przejmowali, że będą musieli ją potem ogarnąć. Pierwszy naleśnik niższego przypalił się odrobinę ale Nikolai i tak postanowił go zjeść. Uważał ze jest bardzo dobry i jest z niego dumny. Fyodor pierwszy raz wylądował z patelnia w ręku wiec dziwił się że nie spalił od razu całej kuchni, albo przynajmniej tego bałaganu. Po zjedzeniu śniadania obydwoje musieli ogarnąć i doprowadzić do użytku pomieszczenie. Było przy tym dużo śmiechu, ale dali sobie rade i uwinęli się dość szybko.
- Czyli dzisiaj zostajemy w domku Dosiu?~ -
- Mhm - kiwnął głową łapiąc za czajnik i nalewając do niego wody.
- W takim razie co my będziemy tutaj robić~? -
Zadał pytanie i niższy już wiedział że jego wspaniały chłopak coś kombinuje. Nikoś szybko wybiegł z pokoju i wrócił z podejrzanie wielkim pudłem.
Odstawił je i można było usłyszeć jak coś grzechocze w środku. Fioletowooki zaciekawiony usiadł przy stole i spojrzał na partnera nic nie świadomym wzrokiem.
- A więc Dosiu wybierz numer od 1 do 4 - chłopak zawahał się bo wiedział że jego kompan ma czasem bardzo dziwne pomysły. Stwierdził jednak, że zaryzykuję.
- Emmm 3? - dało się usłyszeć pisk podekscytowania Nikolaia. Obrócił się i wyjął z pudełka mniejsze pudełko? Co on znowu kombinuje.
- Programy dzisiaj w spadające małpki! -
Wielka ulga jak i niepokój złapały Fyodora.
- Pokonam cię tym razem!~ - zapewnił wyższy z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Oj nie byłbym tego taki pewien - Dostoyevsky oparł swoją głowę o ręce również się uśmiechając ale bardziej tajemniczo i złośliwie. Nie może pozwolić sobie na przegraną, już i tak pokazał że boi się ciemności teraz nie może przegrać. Obydwoje zaczęli rozkładać grę i rozpoczęli rozgrywkę. Walka była wyrównana szli łeb w łeb. Jeden patyczek wyciągany za drugim. Niestety gdy zostało już bardzo mało ruchów blondyn wylosował kolor, który w palmie został ostatni. Na dodatek wisiała na nim cała masa małpek. Chłopak już wiedział że nie ma szans, chociaż i tak zaryzykował, bo kto wie może los jednak był po jego stronie. Wyciągnął patyczek i wszystkie plastikowe zwierzaczki posypały się na dół.
- Mówiłem że nie dasz rady mnie pokonać - oznajmił dumny Dostoyevsky
- Żądam rewanżu! - i tak spędzili cały dzień. Wieczorem przypomnieli sobie że na jutro mieli przygotować prezenty na wigilię klasową.
- Ojooooj chyba mamy problem Dosiu -
- Aaaa no tak a kogo ty masz?-
chłopak siedział przez chwile cicho próbując sobie przypomnieć któż jest jego ofiarą.
- Tssss...Ango, a ty?-
- Ajć cóż postaram się tobie pomóc... ja mam tego debila Osamu, ale mam już pomysł co mu kupić - oznajmił dumnie.
- Tylko może nie przesadzaj zbytnio bo będziesz miał kłopoty mój drogi - blondwłosy zaczął pakować grę do pudełka cicho się przy tym śmiejąc.
- Tylko lepiej się spieszyć bo za dziesięć minut siódma, jeszcze sklepy nam zamkną i będziemy mieli problem -
Ubrali się ciepło i opuścili kawalerkę. Szybkim tempem poszli do pobliskiego Lidla i zaczęli wybierać podarunki. Rozdzielili się na chwilę aby Fyodor mógł spakować do koszyka wybrany przez niego prezent. W tym czasie Nikoś chodził po alejce z pierdołami. Wziął już pluszowego misia i zestaw małego magika ale prezenty były do 25 zł a on nie wiedział co dalej. Wtem ujrzał różowy planer na 2020 z jednorożcem, i to w okazjonalnej cenie 9.99zł. Chwycił go i pobiegł w stronę czarnowłosego. Za nim dobiegł do chłopaka zatrzymał się jeszcze przy półce ze słodyczami i zapakował pięć paczek jego ulubionych żelków. Kiedy w końcu dotarł do partnera zastał go z pokaźną butelką domestosu w zielonym plastiku.
- Dosiuuuuu... czy to na pewno dobry pomysł? Jeszcze rudy gnom cię pobijeeeee- zamruczał zmartwionym głosem.
- Phi, co ty myślisz że on da rade mi cokolwiek zrobić?- odpowiedział mu zapewniając że będzie bezpieczny, ale nagle przypomniała mu się dzisiejsza walka... no cóż chyba wygrał wiec następnym razem też to przeżyje. Nikolai tylko westchnął i spytał:
- Czy to wszystko co zamierzasz mu kupić?-
Chłopak pomyślał i wpadł na genialny pomysł wzięcia jeszcze jednej rzeczy.
- Nie, jest coś jeszcze. - weszli w następną alejkę a Gogol nie wiedział czy ma się śmiać czy płakać. Jego cudowny chłopak zamierzał podarować Dazaiowi szczotkę do kibla z nadrukiem króliczka z Sanrio. Podeszli do kasy i wyłożyli wszystko na taśmę. Gdy zakupy podjechały do kasjerki ta spojrzała się dziwnie na chłopców i zaczęła wszystko kasować. Spakowali zakupy i ruszyli do domku, obydwoje tak samo zadowoleni, chociaż to Nikoś pokazywał najbardziej swój entuzjazm. Dalej się nie wychasał po tym jak dowiedział się że jest z Dosiem. To jest dla niego zbyt cudowna informacja żeby się nią nacieszyć w tak krótki czas. Fyodor otworzył drzwi od ich mieszkanka i razem weszli do środka. Była już godzina dwudziesta pierwsza a na dworze nic nie byłoby widać gdyby nie oświetlenie latarni ulicznych. Ślicznie to wszystko wyglądało.
- Ojejciuuuu dosiu mam pytanie~-
- No, jakie - odpowiedział, już nie aż tak zmęczony życiem czarnowłosy.
- Na dworzu jest tak ślicznie, więc pomyślałem, że możemy wyjść na balkon i pooglądać razem gwiazdy -
zawahał się w końcu blondyn był nie dawno chory. Już miał odpowiedzieć stanowczo nie ale jak spojrzał w oczy ukochanego to jakoś nie mógł mu odmówić.
- Ehhh... no dobrze, ale musisz się ciepło ubrać - wyższy ucieszył się bardzo i pobiegł ubrać gruby sweterek. Po jego powrocie zaczęli przygotowywać potrzebne rzeczy. Rozstawili krzesła, przynieśli dużo koców i położyli na stoliczku gorące napoje. Kiedy już wszystko było gotowe, Nikoś usiadł i poklepał swoje kolana patrząc się na Fyodora. Czarnowłosy nie bardzo wiedział co ma zrobić z tym gestem. Gogol po chwili ciszy złapał go za nadgarstek i skrępowany chłopak został wciągnięty na kolana wyższego pod pretekstem, że tak będzie cieplej. Już nie chciał się kłócić było mu wygodnie i może jednak nie przeszkadzała mu taka bliskość. Sięgnął po gruby i puchaty koc i obwinął nim ich dwójkę. Było tak przytulnie. Mimo, że na dworze było zimno to im było cieplutko. Lampy na ulicach przygasły jakby wiedziały, że pomoże to parze w oglądaniu gwiazd. Pomimo takiej pory roku niebo było czyste dzięki czemu było widać dokładnie każdy punkcik. Szczurek nie wiedział co jest ciekawego w patrzeniu na oddalone o miliony kilometrów światełka, ale jeżeli miało to uszczęśliwić Nikosia to mógł tam siedzieć bez przerwy. Odwrócił lekko głowę i uśmiechnął się na widok szczęśliwej miny chłopaka. W jego oczach odbijało się tysiące małych punkcików. Dostoyevsky w tym momencie pomyślał, że to najpiękniejszy widok jaki mógł zobaczyć. Tak właśnie spędzili większość nocy, oglądając gwiazdy, przytulając się do siebie i pijąc herbatkę. Nikolai był przeszczęśliwy, cel jego planu uznał za osiągnięty "być jeszcze bliżej Dosia". Sami w ciszy, która czasem była przerwana pojedynczym samochodem na ulicy, otuleni kocami i ogrzewając się nawzajem słuchając bicia własnych serc mogli odpocząć w bardzo przyjemny sposób. Zlodowaciała jak zwykle ręka Fyodora zsunęła się na ciepłą dłoń partnera. Gogol delikatnie zacisnął rączkę po czym zgarnął drugą i przytulił do siebie obydwie starając się je ogrzać. Czarnowłosy zarumienił się ale nie zabrał rąk. Okazało się że gołąb ma bardzo dużą wiedzę na temat gwiazd, więc podzielił się nią nieco. Niestety wszystko co dobre musi się kiedyś skończyć. Chłopcy zebrali wszystko i udali się do środka. Po szybkim myćku wskoczyli razem do łóżka.
- Dziękuję, Dosiu - Nikoś zarumienił się i uśmiechnął nieśmiało. Niższy nie wiedząc jak zareagować przytulił go i poczochrał po włoskach. Chwilę leżeli tak aż w końcu zasnęli.

Uliczne perypetie szczura i gołębia Where stories live. Discover now