Niespodziewane odwiedziny

463 42 6
                                    

Nikolai otworzył oczy i wpółprzytomny rozejrzał się po pomieszczeniu. To zdecydowanie nie był jego dom. Ściany były białe i wszystko było uporządkowane. Co najważniejsze nie było tam Dosia. Nie słyszał jego marudzenia, albo śmiechu. Przeleciał wzrokiem jeszcze raz po pokoju i doszło do niego że leży w szpitalu. Nagle do sali wszedł lekarz,  wytłumaczył mu co się stało, sprawdził czy już wszystko w porządku i wyszedł. Blondyn i tak nic nie zrozumiał, był śpiący, ale czuł że nie byłby w stanie zasnąć. Stwierdził że zadzwoni do Dosia. Cóż chłopak podobał mu się od dawna i marzył o tym żeby móc trzymać go za rękę i móc go przytulać, ale narazie musiał nacieszyć się jego głosem. Może w końcu mu to wyzna? ... nieee lepiej nie, jeszcze wywrze to jakiś negatywny stosunek na ich znajomości i już nawet nie będzie chciał z nim rozmawiać. Westchnął i sięgnął po telefon, bez większego namysłu wybrał numer do przyjaciela. Minął pierwszy sygnał.... drugi.... trzeci.... i gdy już nadzieje na odebranie telefonu mijały usłyszał głos Dostoyevskyego:
-Kurwa czego chcesz!? jest 2 w nocy!-
-D-Dosiu?...- blondyn zająkał się. Po chwili niezręcznej ciszy czarnowłosy ogarnął z kim rozmawia i szybko spytał zmartwiony
-Nikoś! w-wszytsko w porządku? Przepraszam że na ciebie nakrzyczałem nie powinienem się tak unosić... teraz przeze mnie ty.... ty...- blondyn przerwał mu
-Fyodor- zaczął poważnie
-Czy ty się jąkasz? Co się stało?- Czarnowłosy zamilkł. Nikoś dalej czekał zdezorientowany na odpowiedź. Po chwili dostał ją, ale nie na swoje pytanie.
-Ładnie dzisiaj słonko świeci-
-co?... jakie słonko sam mówiłeś że jest 2 w nocy- w tym momencie szczur zrozumiał jak bardzo spierdzielił.
-Dosiu co ty odpierdalasz?
-A CO TY ODPIERDOLIŁEŚ RANO?-obronił się.
-hę?...- w tym momencie do blondyna doszło wszytsko co zrobił, ale dalej za chiny nie przypominał sobie jak się tu znalazł
-E-EH!?.... wytłumacze ci wszytsko w domkuuu...-powiedział zawstydzony i usłyszał jak drzwi od sali się otwierają. Stanął w nich poddenerwowany lekarz.
-Przysięgam, że jak zaraz nie pójdziesz spać to nasypie Ci cyjanku do kroplówki!- przestraszony chłopak od razu się rozłączył i przykrył głowę kołdrą. Facet bez dłuższego gadania wybył z pokoju. Telefon Gogola zawibrował.
-"Jade do ciebie XD"
-"DOSIU NIE"
-"DOSIU TAK >:)"
-"wypierdolą mnie ze szpitala"
-no elo Nikolai- chłopak obrócił się, a w oknie stał rusek. Gołąb spojrzał się na niego bez żadnych emocji, może jedynie z lekko załamaną ekspresją i machnął do niego żeby wszedł do środka. Dostoyevsky wskoczył do środka i wyjął przeźroczystą już napoczętą butelkę wódki.
-Fyodor czy ciebie do reszty pojebało?- Gogol przymrużył oczy i spojrzał na niego surowo. Mniejszy i tak wyglądał na upitego.
-Ponawiam pytanie czy ciebie do reszty pojebało?-
-Nie~?- odpowiedział wzruszając ramionami i biorąc łyka alkoholu. Blondyn już miał coś powiedzieć, ale Fyodor zaczął się do niego lepić. Westchnął i objął lekko pijanego przyjaciela.
-Wiesz może jak się tutaj znalazłem?- spytał ostrożnie zabierając mu butelkę i odstawiając ją na szafkę.
-Nikolaju mój ukochaniuteńki gołąbku oddaj mi buteleńke pliiiz~-
-Nie, póki nie odpowiesz na moje pytanie- lecz Fyodor był juz zajęty czymś innym. Mianowicie cicho zaczął śpiewać "mam te moc" Nagle wyższy usłyszał kroki na korytarzu, więc jednym ruchem zakrył usta ruskowi. Lekarz wbił do sali jak Shrek do swojego bagna, w momencie gdy Fyodor próbował pocałować Nikosia. Serce chłopakowi prawie stanęło, co on ma teraz zrobić? Przycisnął przyjaciela do łóżka próbując się uratować. Doktor  nie miał pojęcia co się stało i jak zareagować. Zwrócił im jedynie uwagę że są za głośno i wyszedł. Szczurek został puszczony na wolność. Niko nie spodziewał się jednak co znowu ten odwali. Czarnowłosy wstał i rzucił się na blondyna zaczynając go smyrać. Ten natychmiast oblał się rumieńcem. Odepchnął go i spytał szeptem
-D-dosiu! co ty robisz?!- Chłopak jednak znowu nie odpowiedział ponieważ już spał na przyjacielu. Zaśmiał się cicho pod nosek z wielką ulgą. Objął go ponownie i położył delikatnie obok siebie. W  tym momencie zauważył że oczka Dosia są spuchnięte i zaczerwienione. Płakał? Czy z jego powodu? Z tą myślą powoli zasnął.

Uliczne perypetie szczura i gołębia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz