Przyjaciel w potrzebie

484 39 4
                                    

Sigma właśnie wychodził ze szkoły zastanawiając się dlaczego nie było dzisiaj Nikolaia i czemu Fyodor uciekł z lekcji? Nagle zadzwonił do niego Dosiek. Odebrał i już po pierwszych słowach zmartwił się porządnie, ponieważ brzmiał on jak tonąca kaczka po obejrzeniu boku no pico.
-S-Sigma błagam przyjdź tutaj...- zapłakał do telefonu dość cichym głosem.
-Zaraz będę nie rób nic głupiego!- Sigma krzyknął do słuchawki lekko przestraszony i popędził do mieszkania przyjaciela. Musialo się stać coś naprawdę strasznego że Fyodor zaczał płakać. Czy to miało coś wspólnego z nieobecnością pociesznego blondyna? Nie zabardzo wiedział jak pocieszkać ludzi a problem był jeszcze większy ponieważ był to Dostoyevsky. Chłopak był pewien że nawet Nikoś nie widział go jak płacze. Czuł jakby sam zaraz miał zacząć płakać ze stresu. Po krótkiej drodze zapukał do drzwi. Fyodor otworzył mu, a Sigma przeraził się bo nigdy nie widział Fyośki w tak zapłakanym stanie. Spojrzał tylko na pochyloną głowe niższego, który co chwile pociągał nosem.
-Fyodor co się stało?- spytał po niepokojącym momencie stania w ciszy. Czarnowłosy nie odpowiedział tylko wybuchł płaczem. Wielkie szklane łzy spływały po jego bladych policzkach, a odgłosy które wydawał ewidentnie pokazywały jak sie teraz czuł. Karciany chłopiec rzucił swoe rzeczy, podbiegł do rosjanina i przytulił go mocno. Co się stało? Mógł się tylko domyślać najgorszego po jego reakcji, bał się powiedzieć cokolwiek, nie chciał doprowadzić do jeszcze większej rozpaczy. Biedny Dostoyevsky próbował się nieudolnie uspokoić gdy kolorowowłosy obejmował go zamartwiając się. Po kolejnej dłuższej chwili fioletowooki odsunął się i przetarł oczy, a Sigma spojrzał się na niego pytającym wzrokiem starajac się nie zwracać uwagi na plame łez na swojej koszulce.
-Dobra... może zanim mi wszytsko opowiesz wejdzimy do środka bo jeszcze cię przewieje i się przeziębisz-Fyodor na te słowa rozpłakał się ponownie. Strasz że zaraz z pretensjami wyjdzie jakiś sąsiad chwycił jasnowłosego, a ten złapał zapłakanego chłopaka i wciągnął go do domu. Usiedli na kanapie i już po chwili był spokojniejszy. Nie czekajac na kolejną prośbe przyjaciela zaczął mu wszytsko opowiadać. Serce bolało go przy tym jeszcze bardziej i czuł jakby zaraz znowu miał się rozpłać. Cud że tego nie zrobił. Karciany chłopiec ponownie przytulił przyjaciela i zrozumiał powód czemu Dosiu tak zareagował, podejrzewał jednak że on sam jednak tego nie wie.
-Fyodor myślę że powinieneś do niego pojechać... może nie dzisiaj bo wypadałoby odpocząć... ale jutro?- Jego przyjaciel tylko spojrzał się na niego swoimi zmęczonymi oczami i delikatnie przytaknął głową. Fioletowowłosy zostawił na chwilę Dosia i udał się do kuchni chcąc zrobić mu troche herbaty. Podczas pobytu w pokoju oddzielonym od salonu małym barkiem dużo myślał, aż nie zauważył kiedy herbata była już gotowa. Wrócił się i zastał na kanapie śpiącego przyjaciela. Odłożył herbatę na blat, przeniósł Fyodora do jego łóżka i przykrył go kocykiem. Nie chcąc mu przeszkadzać porzyczył klucze i wyszedł z mieszkania.

Uliczne perypetie szczura i gołębia Där berättelser lever. Upptäck nu