Rozdział 37

5.8K 178 55
                                    

Wróciłam do akademika, zmyłam makijaż, przebrałam się w piżamę i położyłam do łóżka. Zdążyłam zamknąć oczy i wtem mój telefon zaczął dzwonić jak szalony, budząc przy tym już śpiącą Jessie. 

- Wyłącz to cholerstwo, albo wyrzucę go przez okno - zagroziła, nieznacznie unosząc twarz znad poduszki. 

- Już, już. Sorry - odparłam i pośpiesznie wyłączyłam dźwięk, jednocześnie sprawdzając kto się do mnie dobija o takiej chorej porze.

Może nie powinnam być zdziwiona, ale naprawdę nie spodziewałam się zobaczyć na wyświetlaczu zdjęcia Davida. Nie chcąc drażnić Jess, na palcach wyszłam do łazienki i dopiero tam odebrałam połączenie. 

- Elizabeth? Gdzie jesteś? - zapytał, chociaż prawie go nie słyszałam, przez dudniącą w tle muzykę. 

- Właśnie kładę się spać - odparłam zgodnie z prawdą. 

- Co? Wróciłaś do domu? Poczekaj, strasznie słabo cię słyszę.

Zgodnie z prośbą nie odzywałam się przez chwilę, a szarooki najwyraźniej musiał się trochę oddalić, bo odgłosy ucichły i wreszcie nasza rozmowa zaczęła wyglądać normalnie.

- Czemu już wróciłaś? - zapytał, a ja naprawdę nie potrafiłam rozszyfrować jego tonu głosu. Było tam trochę smutku, trochę zawiedzenia, ale miałam nieodparte wrażenie, że był również zły. Nie chciałam mu robić żadnych wyrzutów i wychodzić na jakąś wariatkę, która nie daje swojemu facetowi odejść na krok. 

- Jessie trochę się upiła i nie chciałam, żeby wracała sama - skłamałam, od razu przeklinając się za to w duchu. - Po za tym i tak się nudziłam - dodałam szybko. 

- Ugh, przepraszam. Wiem, że powinienem poświęcić ci więcej czasu, ale ci idioci nie chcieli mnie wypuścić nawet na moment - próbował się usprawiedliwić, chociaż szczerze mówiąc... Miałam to w dupie. Skoro nie miał dla mnie czasu na imprezie, to ja nie musiałam mieć dla niego czasu teraz. 

- Nie ważne Dav. Jestem naprawdę zmęczona, idę spać. Dobranoc - starałam się zabrzmieć naprawdę obojętnie, po czym wcisnęłam czerwoną słuchawkę. 

Mimo wszystko zasypiałam rozmyślając. Zastanawiałam się co teraz robi i czemu ja nie mogę wyglądać tak dobrze, jak ta brunetka w kręconych włosach... 

***

Następne dni mijały spokojnie. Emocje po imprezie już ucichły, a ja zachowywałam się względem Davida kompletnie obojętnie. To nie tak, że zapomniałam. Po prostu nie chciałam stroić fochów, które i tak nic by tutaj nie wskórały. Trzymałam go jednak trochę na dystans, co - o dziwo! - udało mu się zauważyć. 

W końcu, któregoś pięknego popołudnia, dopadł mnie przed uniwersytetem, gdy skończyłam zajęcia i powoli wracałam do akademika. Przywitał się standardowo, buziakiem, a gdy nie wykazałam większego entuzjazmu, westchnął jedynie i ruszył ku mojego boku, chcąc mnie odprowadzić. 

- Jeszcze się gniewasz? - zapytał.

- Już ci mówiłam, że się nie gniewam - wzruszyłam obojętnie ramionami, ale David chyba nie uwierzył w te słowa. 

- A co jeśli powiem, że mam dla ciebie niespodziankę? - zagadnął tajemniczo, w pierwszej chwili chcąc wybadać moją reakcję. Oczywiście jako osoba skrajnie niecierpliwa miałam ogromną ochotę wypytać o szczegóły, ale zagryzłam zęby i postanowiłam nie wychodzić ze swojej roli. 

- Chcesz mnie udobruchać? - uniosłam brew i zerknęłam na niego przelotnie. 

- Pfff, chyba od czasu do czasu mogę sprawić mojej dziewczynie niespodziankę, co? - odparł. Pokiwałam głową, bo było w tym trochę racji. 

Hello, PrincessWhere stories live. Discover now