Rozdział 36

4.3K 133 10
                                    

- Hej, masz może ogień? 

Słysząc te słowa, prawie wypuściłam dzierżonego w dłoni papierosa. 

- Co ty tu robisz? - wycedziłam przez zęby, spoglądając na górującego nade mną Lucasa. 

- To co chyba wszyscy? Przyszedłem na imprezę - wzruszył ramionami. 

- Nie jesteś nawet studentem - kontynuowałam, dyskretnie rozglądając się na boki i upewniając się, że w pobliżu nie ma Davida. Nie było go, choć grupka dziewczyn przy wejściu spoglądała w naszym kierunku. No dobra, nie oszukujmy się, spoglądały w kierunku czarnookiego, choć ten nie wyglądał na zainteresowanego. 

- Masz racje, ale wyobraź sobie, że na wejściu nie sprawdzają legitymacji - odparł ironicznie. 

- Lucas... - ostrzegłam go, bo bynajmniej nie miałam w tym momencie ochoty na gierki słowne. Czułam się trochę jak przestępca, który w każdej chwili może być przyłapany na gorącym uczynku. 

- Wyluzuj, nikt mnie przecież tutaj nie zna - przewrócił oczami i nie potrzebując zaproszenia, posadził swoje cztery litery na kanapie tuż obok mnie. - To masz ten ogień? 

Zmarszczyłam brwi, nie do końca wiedząc, do czego zmierza. Spodziewałabym się raczej kolejnych umoralniających pogadanek, ale nic takiego nie nastąpiło. Trochę niepewnie podałam mu zapalniczkę, a brunet sprawnie odpalił papierosa i zaciągnął się mocno nikotynowym dymem. Przyglądałam mu się ze zdziwieniem, a on jakby nigdy nic, wypuścił spomiędzy warg siwy obłoczek. Wyglądał przy tym całkiem seksownie. Wait. 

- O co ci chodzi? - zapytałam, z niezamierzoną choć lekko wyczuwalną nutą złości w głosie. 

- hmm? 

- No chyba mi nie powiesz, że nagle zacząłeś palić? 

- Z tego co się orientuje, jestem dorosły, a po za tym palenie nie jest nielegalne. Prawda? - uniósł prowokująco brew. - Z resztą, ty też palisz, więc nie rozumiem o co ci chodzi. Teraz będziemy truć się razem - dodał jak gdyby nigdy nic i strzepnął popiół do popielniczki. 

- Aha, więc teraz tak chcesz się bawić - stwierdziłam, spoglądając na niego lekko zmrużonymi oczami. Czułam to. Czułam, że coś jest na rzeczy. Był naprawdę głupi, skoro myślał, że jakimś durnym szantażem zdoła mnie do czegokolwiek zmusić. 

Zapadła cisza, przerywana jedynie odgłosami wydmuchiwanego dymu. Nagle usłyszałam śmiech Flyna, a chwilę później wyłonił się również zza tarasowych drzwi, w towarzystwie Davida, Josepha, Zacka i jakichś trzech, na pierwszy rzut oka zgrabnych dziewczyn. Zjeżyłam się mimowolnie, ale jak się szybko okazało, nawet mnie nie zauważyli. Skręcili w drugim kierunku i zniknęli za rogiem domu, czyli tam, gdzie znajdował się basen. Jeszcze przez pewien czas patrzyłam w tamtym kierunku, a przerwał mi - znowu - głos Lucasa. 

- Niezła - stwierdził, czym od razu przykuł moją uwagę. 

- O czym ty mówisz? - zmarszczyłam brwi. 

- No ta w kręconych włosach, która szła koło twojego chłoptasia. 

- Do czego zmierzasz? - zapytałam, zirytowana tymi insynuacjami. 

- Do niczego - wzruszył ramionami. - Po prostu mówię. 

- Odpuść sobie, nie musimy spędzać ze sobą każdej minuty. Po za tym mu ufam - postanowiłam, że tym razem nie dam się wyprowadzić z równowagi. Oj ja już dobrze wiedziałam co chciał tym osiągnąć. Nic z tego mój drogi. 

- Mimo wszystko, ja na jego miejscu lepiej bym cię pilnował - stwierdził.

- Pilnował? 

- No wiesz, jesteś atrakcyjna, a tutaj kręci się wielu wygłodniałych, pijanych i naćpanych studentów. 

Parsknęłam śmiechem, bo jego słowa wydały mi się totalnie absurdalne. 

- Czy ty coś piłeś? Jeżeli znasz mnie choć trochę, to dobrze wiesz, że nie interesują mnie żadne przelotne romanse. 

- Oczywiście, że to wiem. Ale ktoś mógłby być wyjątkowo namolny. 

- Tak jak ty? - uniosłam brew. - Bo chyba bardziej się już nie da. 

- Na przykład - wzruszył ramionami. 

- Jesteś głupi i nie wiem o co ci chodzi, ale idę szukać Jessie  - powiedziałam, po czym wstałam i ruszyłam w kierunku wejścia. Czułam na sobie ciężar czarnych oczu i część mnie wręcz krzyczała, żebym została. Z drugiej strony, nie czułam się przy Lucasie swobodnie wiedząc, że David może się tu pojawić w każdym momencie. Trudno. 

Wróciłam do dusznego wnętrza i zaczęłam przedzierać się z powrotem do kuchni, gdzie miałam nadzieję zastać moją przyjaciółkę. Poszczęściło mi się, bo przy wyspie siedziała nie tylko Jessie, ale również Carles i niezadowolona Ami. Podeszłam do Hinduski, jako że pozostała dwójka aktualnie zanosiła się śmiechem i w ogóle zdawała się mnie nawet nie zauważyć. 

- Co to za niemrawa mina? - zagadnęłam, siadając na stołku obok jej. W oczy od razu rzuciła mi się prawie pusta butelka wódki.

- Zabiję najpierw ją, a potem jego - mruknęła, podpierając podbródek na dłoni. 

Jak się okazało, alkohol w pełni ''zaatakował'' dopiero po pewnym czasie. Wtedy już gołym okiem dało się zauważyć upojenie Carlesa, podczas gdy Jessie trzymała się nadal całkiem nieźle. 

- Dobra, to nie ma sensu - stwierdziła Ami. - Pomożesz mi go wpakować w taksówkę?

Przytaknęłam, więc dziewczyna wyszła na dwór zadzwonić, podczas gdy ja miałam ich pilnować. I dobrze, bo chłopak w pewnym momencie stwierdził, że strasznie mu gorąco i bardzo chętnie popływałby w basenie. 

- Nigdzie nie idziesz, siedź tu i czekaj - powiedziałam, podrywając się ze stołka i zagradzając mu drogę. 

- Nie jesteś moją matką - wyseplenił tak, że ledwo go zrozumiałam. Na szczęście, okazało się że nie jest w stanie utrzymać się na prostych nogach, więc siadł równie szybko, co się podniósł. 

Wkrótce kierowca podjechał, więc we trzy zaciągnęłyśmy chłopaka przed dom, co mimo wszystko nie było łatwe, bo nie oszukujmy się, ale był z niego kawał chłopa. 

 - Trzymaj się - pożegnałam się z wsiadającą do samochodu Ami. Posłała mi sztuczny uśmiech i przeniosła spojrzenie na Jess. 

- A z tobą pogadam sobie jutro - pogroziła jej palcem, po czym odjechali. 

- Nie wiem jak tobie, ale mi nie chce się już tutaj siedzieć. Wracasz ze mną? - zapytała Jessie. Ostatnimi czasy mnie zaskakiwała. 

Spojrzałam w kierunku domu, w którym impreza trwała w najlepsze. Było mi trochę przykro, że David nie miał dla mnie czasu przez cały wieczór, a teraz pewnie siedział przy basenie i świetnie się bawił z tą cholerną, piękną brunetką w kręconych włosach. Cóż, nie zamierzałam mu się naprzykrzać.

- Wracam - przytaknęłam. 


______________________________

Nie zapomnij o zostawieniu gwiazdki i komentarza <3 

Następny rozdział pojawi się za tydzień, tj. 13 grudnia. 

Love ya! xoxo


Hello, PrincessWhere stories live. Discover now