11.Nadzieja matką głupich

3.3K 106 7
                                    


kilka tygodni później...

    -Lexy, zabiję!- krzyknęłam, wchodząc do domu X. Byłam po całym dniu w szkole, na siłowni oraz po spotkaniu ze znajomymi w kawiarni. Uczyliśmy się, bo moje kochane liceum robi próbne matury w drugiej klasie. Muszę zdać je jak najlepiej, bo od tego zależy ćwiartka mojej oceny końcowej.

     Wracając, zobaczyłam, że Amerykanka wrzuciła nowy filmik. Obejrzałam cały, wracając na piechotę do mojego łóżeczka. Tak już chcę spać...

    Nagle, zobaczyłam pytanie dotyczące związku mojego i Kacpra. Wytrzeszczyłam oczy, zszokowana. Nie mogę uwierzyć!  Kurczę, z jednej strony cieszę się, że jest szczera z widzami, ale z drugiej... Bez naszej zgody, nagrywać coś takiego! No ale cóż, nie będę płakać nad rozlanym mlekiem.

     Zdjęłam buty i od razu skierowałam się do kuchni, zastając tam Błońskiego. Nucił sobie pod nosem, uśmiechając się. Był tak pochłonięty sobą, że nie zauważył tego, jak weszłam. Po cichutku podkradłam się do niego, po czym objęłam go od tyłu. Szatyn spiął się, ale gdy tylko zauważył, że to ja, rozluźnił mięśnie. Wtuliłam twarz w jego bluzę, zaciągając się zapachem chłopaka.

     -Patrz, Księżniczko, co dla ciebie mam!- odwrócił się do mnie przodem. Pokazał dłonią na talerze z tortillami oraz jakimś farszem. Wow, chyba widzę awokado, moje ulubione!

       Nadal go obejmując, pisnęłam z radości, ciesząc się jak mała dziewczynka. O jejku, uwielbiam go. Dałam mojej (jeszcze nie mojej, ale może kiedyś) Gwiazdeczce buziaka w policzek, a następnie poszłam umyć ręce. Gdy wróciłam, szatyn już na mnie czekał z jedzeniem w salonie na kanapach. Usiadłam z chęcią, opowiadając mu o całym dzisiejszym dniu.  Bardzo mi smakowało jedzonko. Żartowaliśmy, śmieliśmy się, gadaliśmy także trochę o obawach. Czyli tak, jak zwykle. Czas z Kacprem zawsze szybko i przyjemnie mija. Uśmiechnęłam się, patrząc w jego niebieskie oczy.

      -Co mi się tak przyglądasz? Mam coś na twarzy?- spytał się, przekrzywiając głowę w zabawny sposób. Parsknęłam pod nosem.

     -Nic, Słoneczko, cieszę się, że Cię mam- uniosłam kąciki ust. Autor „Eluwiny" nachylił się nad kanapą, po czym dał mi całusa w czoło. Przymknęłam na moment oczy, czując jeszcze przez chwilę ciepło w tamtym miejscu.

      -Julka, nawet nie wiesz, jak ja się cieszę- zapewnił mnie, wstając od stołu- Teraz ty zbierasz naczynia!- powiedział szybko, uciekając z pomieszczenia. Roześmiałam się. Cały Kacper.

      Gdy wstawiałam naczynia do zmywarki, przypomniał mi się film Lexy. Czy szatyn go widział? Jeżeli tak, to co o nim myśli? Czy nasza relacja właśnie tak wygląda?

     Pytania przybywały i przybywały, ale nie potrafiłam znaleźć odpowiedzi.

***

   Budząc się, następnego dnia, zapomniałam wyłączyć budzik na rano. Dzwonił, a mi nie chciało się sięgnąć ręką do telefonu. Z mruknięciem, wstałam z łóżka zakładając dresy. I tak nie zasnę, więc chociaż wypiję kawę. Wzięłam ciepłe kapcie oraz telefon. Zaczęłam schodzić na dół, gdy rozległ się dzwonek do drzwi. Kto może dzwonić o ósmej? Wszyscy przecież śpią.

    Szybko pobiegłam w ich stronę, po czym szarpnięciem otworzyłam. Zobaczyłam tam... Mojego Ex, Adriana. Tylko nie on, proszę.

    Adrian Głuszyński, siedemnastolatek, który chodził ze mną do klasy jak i na randki we Wrocławiu, właśnie stoi w progu. Typowy „bad boy", który jest „magnesem" na dziewczyny. Zawsze zimny i oschły, ale dzisiaj wyglądał naprawdę emocjonalnie. Wnioskuję, że chce mi wyznać uczucia, bo trzymał w rękach bukiet czerwonych róż oraz czekoladki. Ale banalnie, nie postarałeś się, kolego.

    -Julio, ja wiem, że nie zawsze między nami było kolorowo, szczególnie jak zerwaliśmy pół roku temu. Od tego momentu, nie mogłem przestać o Tobie myśleć. Pojawiasz się w mojej głowie non stop. Pysiaczku, proszę wróć do mnie. Żałuję tego epizodu z Kaśką, tak naprawdę liczysz się tylko ty. Zostaniesz moją dziewczyną?- blondyn mówi pewnie, bez zająknięcia. Głos miał monotonny, aczkolwiek zdradzały go lekkie rumieńce na policzkach. Jestem pewna, że wcześniej ćwiczył to przed lustrem. Nim zdąże pomyśleć o czymkolwiek innym, chłopak mnie całuje. Tak, CAŁUJE.

   Jestem tak zszokowana, że stoję jak słup soli, cała spięta. Po kilku sekundach, przytomnieję i odpycham siedemnastolatka. Grzbietem dłoni pocieram wargi, w nadzieji, że to pomoże. Widzę jakiś ruch kątem oka, więc odwracam się w tamtą stronę. Patrzę w bok, a tam zobaczyłam coś, czego nigdy w życiu się nie spodziewałam. Jednak te „kilka sekund" to za dużo, bo Kacper Błoński ucieka z „miejsca zbrodni". Spieprzyłam sprawę. Znowu. Zatrzaskuję drzwi przed nosem Głuszyńskiego, po czym biegnę za ukochanym. Może jeszcze da się to naprawić? Nadzieja matką głupich.

   -Kacper! Kacper! Poczekaj chwilę!- wołam za nim. W końcu będzie musiał się zatrzymać, bo dom jest mniejszy niż mu się wydaje. Nie no, nie odpuszczę. Gonię za nim przez kilka chwil, po czym youtuber zatrzymuje się. Widzę, że ma jeden, mokry ślad na policzku.  Czuję ogromną gulę w gardle. Nie wiedziałam, że jest tak wrażliwy. Może rzeczywiście coś do mnie czuł?

   Podniosłam ręce, chcąc go objąć, ale ten gwałtownie je strzepnął. Skuliłam się cicho, chcąc się wytłumaczyć. Mimo tego, szatyn zaczął:

  -Cholera, jak mogłaś! Mówisz, że jesteś na dobrej drodze do zakochania się we mnie, a później się liżesz z jakimś gówniarzem?! Rodzice Cię nie nauczyli, że nie pomiata się cudzymi uczuciami? A no tak, wybacz, pewnie jeszcze nie zdążyli- wściekły prychnął, odchodząc. Tym razem, nie ruszyłam się z miejsca. Spuściłam głowę, a łzy kapały mi na kapcie. h

  O kurwa.

~~~

weekendzik jest, to należy napisać dużo. Już biorę redbulla i piszę :)

Kocham Was, niedługo 1K!!!!!

Susa 8))

  

Ty?Where stories live. Discover now