6.Sushi Gwiazdeczki

3.6K 107 13
                                    


Nie czekając na nic więcej, rzuciłam się w ramiona Kacpra. Zamknęłam mocno oczy, nie myśląc o niczym innym. Szatyn musiał się schylić, bo jednak między nami była dość spora różnica wzrostu. Objął mnie mocno, przytrzymując w talii.

Nie wiem, ile tak staliśmy, ale było mi bardzo przyjemnie. Nie wiem także, co zrobię z moimi uczuciami do tego wariata. Narazie to zignoruję, nie może przecież być tak źle.

***

Okej, jest bardzo źle. Od naszej rozmowy, Błoński łazi za mną krok w krok. Nie, żeby mi się to nie podobało, wręcz przeciwnie. Po prostu... trudno jest ignorować szybko bijące serce, gdy tylko Kacper się nachyli w moją stronę. Chcę, żeby wszystko było jak dawniej! Po przyjacielsku.

       Gdy już usiedliśmy z kawałkami naszego kulinarnego dzieła na talerzach, poczułam dłoń Kacpra na udzie. Spojrzałam na niego pytająco, a ten niezauważalnie wzruszył ramionami. Zaczęliśmy jeść. Chciałam zwrócić uwagę szatynowi, że jedną ręką będzie mu ciężko jeść, ale ten wcześniej miał już pokrojone kawałki. Cwaniaczek.

      Nagle, do jadalni wpadł Dubiel. Z roztrzepanymi włosami, źle zapiętą koszulą i smyczą w ręce, krzyczał spanikowany.

      -Heniek zaginął! Mój kochany piesek się gdzieś zgubił! Normalnie zaginął! Niech ktoś mi pomoże go szukać, pomocy!- wymachiwał rękami w tak zabawny sposób, że wszyscy próbowaliśmy powstrzymać śmiech. Nieładnie tak śmiać się, gdy pies kumpla gdzieś się zgubił. Ale to Heniek, wszyscy wiedzieli, że się znajdzie. Najwyraźniej wszyscy, oprócz Marcina.

        -Okay, calm the fuck down, Marcin. Znajdziemy your pet, is that clear?- Lexy wstała od stołu i zaczęła rozpinać koszulę ciemnowłosego. Wszyscy umilkli. Nawet sam prankster. Jednak po chwili, zaczęła ją zapinać. Tym razem już poprawnie. Youtuber odzyskał głos.

         -Lexy!- Marcin z ulgą wykrzyczał- Chodź poszukać Heńka! Nie mógł odejść daleko- złapał ją za rękę po czym wybiegli z pomieszczenia. Popatrzyliśmy się na siebie z Kacprem po czym wybuchnęliśmy śmiechem. Gdy już się uspokoiliśmy, chłopak powiedział:

       -Mam pomysł. Obejrzyjmy film- uśmiechnął się promiennie. Jęknęłam z niezadowoleniem. Wsadziłam widelec do ust.

        -Znowu? Nie możemy wybrać czegoś innego?- spytałam z nadzieją. Przekrzywił głowę, kończąc omleta.

         -No zgódź się. Zamówię sushi, poprzytulamy się...- uniósł brew, oczekując mojej odpowiedzi. Dobra, i tu mnie ma. Oddałabym wszystko za ogromny termofor w postaci Kacpra w moim łóżku.

         -Dzwoń i zamawiaj, a ja pójdę się ogarnąć- mimo mojej „przegranej", uśmiechnęłam się. Z nim nigdy nie jest nudno.

        Szatyn poszedł w stronę kuchni, odnosząc naczynia, a ja w tym czasie poszłam w stronę mojego pokoju. Jestem pewna, że Amerykanka pocieszy się dzisiaj Dubielem, więc nie będzie miała nic przeciwko jak przenocuje tutaj Kacper.

        Zmyłam makijaż i przebrałam się w dużą bluzę (wydaje mi się, że była Stuarta, ale nie jestem przekonana) oraz krótkie spodenki. Ułożyłam poduszki, tak, aby było nam wygodnie. Odpaliłam laptopa. Szukałam jednak serialu, a nie filmu. Dzisiaj mam ochotę na coś zabawnego.

        Gdy już wszystko było gotowe, do pokoju wszedł Błoński w dresach i bez koszulki, niosąc sushi. Idealne wyczucie czasu. Oraz stroju.

         -Dobra, co wybrałaś? - zerknął na ekran urządzenia. Westchnął.

        -Nie marudź, Gwiazdeczko, tylko wskakuj- poklepałam miejsce obok siebie, uśmiechając się. Położył japońskie danie na moich kolanach. Usiadł, przykrywając się moją kołdrą. Zaczęliśmy seans.

***

      -Słoneczko? - odwróciłam głowę w stronę chłopaka, zdziwiona tym poufałym zwrotem. Nasze sushi już dawno było zjedzone, a my powoli się układaliśmy do snu. Uniosłam kąciki ust- Chcę ci jakoś wynagrodzić to wcześniejsze nieporozumienie, tylko nie wiem jak- zwiesił głowę. Kurczę, musiał być naprawdę zły na siebie, żeby coś takiego mówić.

        Zsunęłam się po łożku tak, aby móc mieć głowę na klatce piersiowej Kacpra. Nogę przełożyłam ponad jego, a on sam swoje ramię, kładąc dłoń na moim biodrze. Opuszkami palców muskałam nagą skórę na torsie szatyna.

         -Kacper, wystarczy mi, że jesteś obok mnie. Niczego innego nie potrzebuję, naprawdę- zapewniłam go cicho. Swoją drugą rękę wplótł w moje włosy, dając mi całusa w czubek głowy. Ostatecznie, spletliśmy nasze dłonie na jego klatce.

          -W takim razie ja także niczego innego nie potrzebuję. Jestem szczęśliwy, że Cię mam Słoneczko- ziewnął po czym dodał- Bardzo Cię lubię, Julka- szepnął w moje włosy.

           -Ja Ciebie też bardzo lubię, moja Gwiazdeczko.

~~~

okej kolejny leci!

:)) enjoy :))
udostepniajcie !!

susa 8))

        

   

Ty?Where stories live. Discover now