VII

829 52 1
                                    

– Witaj, Camila – mówi, po czym lekko mnie przytula – Chodźmy do środka, trochę tu zimno.

– Masz rację – mówię, widząc jak kobieta się trzęsie.

Wchodzimy po paru niskich schodach, po czym dochodzimy do drzwi.

– Panie przodem – mówi Lauren, przepuszczając mnie w drzwiach. Lekko się przy tym uśmiecha, więc ja też się do niej uśmiecham i jej dziękuje.
Przyznam, trochę mnie onieśmiela jej obecność.

Po chwili Lauren podchodzi do pani w recepcji, chwilę rozmawiają, po czym jedna z elegancko ubranych kelnerek prowadzi nas do naszego stolika. Siadamy, ja nerwowo poprawiam sukienkę, a w tym czasie zostaje nam przyniesiona karta.
Panuje dziwna cisza, której nie umiem przerwać.

– Tak więc, Camila, co się dzieje? – pyta.

– W zasadzie to nic takiego. Musisz uwierzyć, że wczorajsza wiadomość to pomyłka – mówię, po czym dopiero teraz dostaję przypływu odwagi i spoglądam na jej twarz.
Wygląda na lekko zdezorientowaną i mówi:

– Camila, wybierz, co chcesz pić – pyta, po czym gestem ręki przewołuje kelnera i prosi go lampkę drogiego wina, a ja biorę to samo.

– Lauren, nie myślę, że mnie na to stać – szepczę, korzystając z okazji, że kelner poszedł nam przynieść zamówienie.

– Uznajmy, że pijesz dziś na mój koszt – mówi, po czym cwaniacko się uśmiecha – Następnym razem ty zapłacisz.

– Lauren, nie będzie następnego razu. Już dzisiaj nie powinnyśmy się w ogóle spotykać. Jeśli Chris by się o tym dowiedział, chyba byśmy się ostro pokłócili.

– Przykro mi, że mój brat cię ogranicza – mówi, po czym do naszego stolika podchodzi kelner i nalewa nam po kieliszku wina. Po chwili odchodzi, a Lauren kontynuuje – Na pewno ślub to dobry pomysł? – pyta trochę prześmiewczo.

– Co proszę? Kim ty jesteś, by mówić co jest dla mnie dobre, a co nie? - pytam, po czym dla uspokojenia upijam łyk wina.
Jest gorzkie, co tylko wywołuje na mojej twarzy najwyraźniej śmieszną minę, bo Lauren się na nią uśmiecha.

– Nikim, Camila, ale nie uważam, by mój brat był dobry dla kogokolwiek. Tak poza tym, powinnyśmy się częściej spotykać. Muszę się nauczyć pić dobre wino – mówi, śmiejąc się.

– Bardzo śmieszne – mówię i przewracam oczami – Dlaczego uważasz, że Chris nie jest dla mnie dobry? Jesteście rodzeństwem, powinniście się wspierać.

– Nie wszystko jest takie, jakie się wydaje. Zrobił mi dużo złych rzeczy, których nigdy nie będę w stanie mu wybaczyć – mówi, po czym upija kolejny łyk – Przepraszam, nie potrafię ci na razie tego wytłumaczyć. Może niedługo, gdy już będziesz gotowa, by poznać prawdę.

– Jaką prawdę? Lauren, co się między wami stało? – pytam zaciekawiona słowami kobiety.

Nie mam bladego pojęcia, co między nimi zaszło i nie jestem pewna, czy na pewno chcę wiedzieć.

– Camila, to jeszcze nie jest dobry czas – mówi, po czym w geście desperacji głośno wzdycha.

– W porządku, poczekam, aż będziesz gotowa, by o tym rozmawiać – mówię, po czym przecieram lekko palcem krawędź kieliszka – Opowiedz mi coś o sobie, Lauren.

– Naprawdę cię to interesuje? – mówi, chwilę się śmiejąc, po czym kontynuuje – Jak już być może wiesz – maluję obrazy. Wiesz, od zawsze byłam artystyczną duszą, od małego chciałam coś tworzyć, móc otworzyć się przed światem. I tak właśnie spełniam marzenia, już zresztą od dłuższego czasu – mówi, upijając łyka.

Masterpiece▪️camrenWhere stories live. Discover now