36. "Okłamywał mnie cały ten czas"

Start from the beginning
                                    

    — Muszę coś wiedzieć — oznajmiła po chwili.

    — Nie teraz, króliczku — powstrzymał ją łagodnie. — Adelheid nie stwarza już zagrożenia, jesteśmy bezpieczni. Później będę odpowiadał na wszystkie twoje pytania. Teraz jest tu ktoś, kto bardzo chce się z tobą zobaczyć.

    Oboje usłyszeli nieśmiałe pukanie do drzwi. Victor otworzył je tej osobie, zapraszając ją tym samym do środka. Maureen wytężyła wzrok, aby rozpoznać rysy twarzy w prawie całkowitej ciemności pokoju. Udało jej się to niemal natychmiastowo.

    — Keira... — szepnęła z niedowierzaniem Maureen.

    Niższa niepewnie ukłoniła się mężczyźnie, ale później przestała się już przejmować jakimikolwiek zasadami dobrego wychowania i po prostu podbiegła do swojej ludzkiej przyjaciółki, by ją objąć. Ta nie pozostawała jej dłużna i odwzajemniła uścisk na tyle, na ile pozwoliła jej złamana ręka i zatrucie na karku. Łzy wzruszenia popłynęły po policzkach obu dziewczyn.

    Victor dosłownie zniknął z pomieszczenia, zostawiając je same. Chciał teraz najlepiej dla Maureen. Miały sobie wiele do wyjaśnienia, więc uznał, że jedyne, co może zrobić, aby polepszyć sytuację, to po prostu nie być w pobliżu.

    — Zniknęłaś tak nagle, ja... — nie wiedziała co powiedzieć Maureen.

    — Przepraszam, Mar, naprawdę nie chciałam. — Keira chwyciła czule jej dłoń.

    Chwilę siedziały w ciszy, delektując się po prostu swoją obecnością. Maureen niemal już zapomniała, jak bardzo kochała tę kobietę i jak trudno było przyzwyczaić się na początku do życia bez niej. Nie zamierzała puszczać jej dłoni przez bardzo, bardzo długo.

    — Victor ci kazał, prawda? — zapytała, czy raczej stwierdziła, dziewczyna, patrząc ze smutkiem w oczy Keiry. — Zrobił to, żeby cię ode mnie oddalić.

    — Tak, to był jeden z jego celów — musiała przyznać Niższa. — Nie wysłał mnie jednak w przypadkowe miejsce. Trafiłam na Syberię do ośrodka, który zajmuje się szkoleniem Niższych. Zajęli się mną, bo nie miałam nigdy rodziców, którzy mogliby mnie przystosować do życia w społeczeństwie wampirów i uświadomić mi wiele zasad związanych z gatunkiem. Jedyne, co wiedziałam, to „nie zabijaj ludzi", a to niewiele — opowiadała.

    Ta część życia przyjaciółki była dla Maureen zupełną tajemnicą. Naprawdę trudno było uwierzyć, że udało jej się ją zwodzić przez tak długi czas. Ta świadomość spowodowała ciarki na plecach dziewczyny. Ile wampirów spotykała codziennie, nigdy nie zdając sobie sprawy z ich istnienia?

    — Usprawiedliwiasz go — powróciła do tematu Victora, porzucając tamte myśli. Nie całym gatunkiem chciała się teraz zajmować, a tym jednym osobnikiem, który, jak się okazało, okłamywał ją od samego początku ich znajomości.

    — Nie usprawiedliwiam. — Keira westchnęła, wyraźnie próbując zebrać myśli. — Wiem, że jesteś na niego teraz bardzo zła, ja też na początku byłam. Zrozumiałam jednak, że okazał mi wiele łaski. Mógł pozbawić mnie życia już przy pierwszym naszym spotkaniu. Ktoś prędzej czy później by mnie znalazł i ukarał za wszystkie zasady, które łamałam, a on tego nie zrobił.

    — Okłamywał mnie cały ten czas, a ja mu wierzyłam. — Maureen prychnęła, ale jednocześnie starła łzy ze swoich policzków. — Słyszał, jak płakałam po nocach, bo nie mogę się z tobą skontaktować, i nie powiedział ani słowa, że nic ci nie jest. — Wzdrygnęła się, przypominając sobie, jak strasznie zamartwiała się o swoją przyjaciółkę. — Nie mogę w to uwierzyć... — szepnęła. — To wszystko, co mówiła Adelheid, o tobie, o Sarze. To wszystko prawda...

    — Tak. — Keira przyciągnęła ją znów blisko do siebie. — Pan August postępował w ten sposób od setek lat. Na pewno poznając cię, nie spodziewał się, że możesz zostać dla niego kimś więcej — zaczęła znów wyjaśniać jego zachowanie.

    — Kimś więcej? — Uniosła brew Maureen.

    — On cię kocha, Mar — szepnęła czule wampirzyca. — Być może okazuje to w dziwny i zawiły sposób, ale zdecydowanie nie jesteś dla niego tylko kolejnym człowiekiem. — Uśmiechnęła się do swojej przyjaciółki.

    — Co próbujesz teraz osiągnąć? — Maureen uwolniła swoją dłoń z uścisku Keiry.

    Zupełnie nie tego oczekiwała po swojej przyjaciółce. Miała nadzieję, że wspólnie zaczną kląć na wampira, a tymczasem ona wydawała się całkiem pod wpływem jego uroku. Niższa spojrzała na nią zmartwiona, ale nie próbowała ponownie się zbliżyć. Odwróciła wzrok gdzieś na bok. To była zdecydowanie najtrudniejsza rozmowa, którą kiedykolwiek ze sobą odbyły.

    — Tak, być może nawet mnie kocha, ale co z tego? — zaczęła znów Maureen podniesionym, zdenerwowanym głosem. — Może i ja go kocham — warknęła, chociaż wcale nie była już tego taka pewna. — Dzięki niemu przeżyłam namiastkę tego szalonego romansu z bogatym, tajemniczym i niebezpiecznym mężczyzną, o których tak wiele czytałam. Miałam wszystkiego tyle, ile mogłam zamarzyć, jeździłam na zakupy, jadłam drogie jedzenie, a wszyscy traktowali mnie jak księżniczkę. — Zaśmiała się gorzko. — Ale naprawdę, co mi z tego wszystkiego? — Rozłożyła bezradnie ręce. — Ja umieram, Keira, umieram.

    Ostatnie słowa zawisły między nimi w powietrzu. Tuż po tym, jak opuściły usta dziewczyny, atmosfera w pokoju stała się wyczuwalnie gęsta i ciężka. Obie musiały nabierać naprawdę głębokie wdechy, aby być w stanie w nim oddychać.

    — Nie chcę, żebyś odeszła, mając w sobie tyle gniewu... — wyjaśniła ze spuszczoną głową Niższa.

    Keira doskonale zawsze wiedziała, że Maureen będzie musiała umrzeć przed nią. To jedna z tych rzeczy, z którą musiała pogodzić się każda nieśmiertelna istota i jednocześnie zdecydowanie najgorsza strona nieśmiertelności. Nigdy by jednak nie podejrzewała, że stanie się to tak prędko. Nie wiedziała, co powinna jeszcze powiedzieć, aby uśmierzyć ból przyjaciółki. Nie chciała przyznać, że dziewczyna miała rację. Nie było w tym momencie już nic, co mogło ją uratować. 

(1464 słowa)

Predator and PreyWhere stories live. Discover now