33. "Przypominał dziką bestię"

4.9K 278 28
                                    

    Victor nie potrafił się uspokoić przez całą drogę powrotną do posiadłości. Gdy siedzieli razem w samochodzie i jechali już z lotniska, przyglądał się wykrzywionej z bólu twarzy Maureen. Myślał wtedy, że oddałby wszystko, co posiada, byleby ją ochronić. Ciągle przepełniały go wyrzuty sumienia. To przecież on, tylko i wyłącznie on, wciągnął ją w to wszystko.

    Wiedział, że Adelheid jeszcze nie skończyła. Pomijając jej polityczne powody, za tym wszystkim kryło się także coś osobistego. Nie zamierzała darować życia ludzkiej dziewczynce, która ją upokorzyła już dwukrotnie — odbierając mężczyznę, nad którym wydawało jej się, że ma kontrolę, oraz uwalniając się ze śmiertelnej pułapki, którą dla niej przygotowała.

    Wpadł do posiadłości, niosąc ją na rękach. Jej noga była starannie zszyta i zabezpieczona przez Michaela. Nie powinna na niej jeszcze stawać, by niczego nie nadwyrężyć. Wampir położył dziewczynę na kanapie w salonie zaraz obok wejścia. Odszedł kawałek, aby jej niepotrzebnie nie stresować i wrzasnął, by wezwać do siebie Elliotta.

    Jego sługa pośpiesznie zbiegł po schodach. Wampir nie mógł podejrzewać, że tak naprawdę już jakiś czas na niego czekał. Znalazł się przy swoim panu w dosłownie kilka sekund i się pokłonił. Serce biło mu nieco szybciej, niż powinno bić u człowieka, ale Victor przyzwyczaił się już, że mężczyzna się go bał. Był również tak zajęty myśleniem o zapewnieniu jej bezpieczeństwa, że nawet nie zwracał uwagi na żadne zachodzące w ciele podwładnego zmiany.

    — Tak, panie? — odezwał się niewinnie Elliott.

    Victor zaczął w wielkim skrócie wyjaśniać mu, co wydarzyło się na przyjęciu. Sługa nie musiał znać szczegółów. Jedyna informacja, która powinna go interesować, to fakt, że Maureen przeżyła, choć teoretycznie miała tego nie zrobić, więc Adelheid zapewne wie o tym i będzie chciała dokończyć dzieła.

    — Potrzebuję pokoju w hotelu. Muszę ją tam zostawić. Trzeba się zająć Adelheid — mówił chaotycznie Victor. — Najlepiej coś zatłoczonego. Duża ilość ludzi. Niech codziennie przyjeżdżają i odjeżdżają. Nikt nie może jej wyczuć. Coś nieoczywistego. Nie luksusowe. To nie ma wyglądać jak hotel, który wynająłby Wyższy.

    Tak się składało, że Elliott doskonale znał takie miejsce. Rzeczywiście, gdyby ktoś chciał szukać Maureen, tam miałby wielki problem to zrobić. Wampir dobrze zdefiniował najlepsze miejsce na jej przechowanie. Sługa wrócił do niego zaledwie kilka minut później, zapewniając, że będzie dla niej wolny pokój i podając adres.

***

    Hotel był dokładnie taki, jaki Victor miał w głowie. Nikt nie przyjeżdżał do niego na długie wakacje, przebywali w nim raczej ludzie szukający taniego noclegu w celach służbowych lub tacy, którzy potrzebowali lokum na jedną noc we wiadomym przeznaczeniu. Pokój, do którego ich skierowali, był niemalże cały biały i pachniał świeżą pościelą. Wampir rozejrzał się po nim uważnie — podwójne łóżko, mała szafa, biurko z krzesłem i bardzo obskurnie wyglądająca łazienka. Absolutnie nikt nie podejrzewałby, że jakikolwiek Wyższy chciałby mieć cokolwiek wspólnego z tym miejscem.

    Musiał chwilę z nią zaczekać. Chodził nerwowo po pokoju. Nie powinien zostawać z nią nawet sekundy dłużej niż to absolutnie konieczne, bo przez każdą kolejną całe to miejsce nasiąka jego zapachem. Wyrazista woń była chyba największym minusem bycia potężnym Wyższym. Nie dało się nigdy przez to schować.

    — Dlaczego mnie zostawiasz? — szepnęła żałośnie Maureen, gdy zrozumiała, że zamierzał to właśnie zrobić.

    — Muszę, króliczku. — Podszedł do niej i delikatnie pogłaskał ją po głowie. — Mój zapach jest niezwykle charakterystyczny, a przez to łatwy do wytropienia. Nie mogę narażać cię na kolejne niebezpieczeństwa. Wystarczająco przeze mnie wycierpiałaś.

Predator and PreyWhere stories live. Discover now