3. "Żegnaj, Maureen"

9.3K 450 76
                                    

    Wampir zrobił wszystko, co w jego mocy, aby się uspokoić i przybrać niewzruszony wyraz twarzy. Ostatnie, czego chciał, to aby dziewczyna już na samym początku zauważyła w nim potwora. Z trudem uniósł kąciki swoich ust w czymś, co miało być uwodzicielskim uśmiechem. Zaczął się zbliżać do lady powolnym krokiem, rozglądając się na boki, udając, że ogląda to miejsce, a w rzeczywistości próbując się skupić na czymkolwiek innym niż bezbronnej osóbce, którą dzieliła od niego jedynie lada.

    Dziewczyna przyjrzała mu się zaciekawiona. Nie potrzebowała ani chwili, aby stwierdzić, że był najprzystojniejszym mężczyzną, jakiego w życiu widziała. Musiała przygryźć wargę, aby upewnić się, że nie śniła. Wyglądał, jakby któryś z bohaterów jej ukochanych romansów, w których autorki wychwalają ich pod niebiosa, zmaterializował się właśnie przed nią. Gdy w końcu przestał skupiać się na wszystkim dookoła i skrzyżował ze sobą ich spojrzenia, Maureen zaschło w ustach. Jego oczy miały cudowny, ciemnooliwkowy odcień i zdecydowanie przyciągały spojrzenie.

    Zamrugała kilka razy, orientując się, że wgapia się w klienta jak zaczarowana. Spuściła spojrzenie na klawisze kasy i zaczęła nerwowo jeździć po nich palcami, gdy mężczyzna oglądał wiszącą nad jej głową tablicę z menu. Zerkała na niego co chwilę, upewniając się, że dalej tam stał i nie był jedynie marą, które zaczęła widzieć po tylu godzinach pracy.

    — Poproszę dużą americano. — Jego melodyjny głos wypełnił pomieszczenie. Dziewczyna spojrzała mu w oczy. Uśmiechnął się, tym razem sprawiło mu to mniej trudności, bo mięśnie wampira powoli zaczęły się rozluźniać. Ten uśmiech uwydatnił jeszcze bardziej już widoczne kości policzkowe.

    — Bez cukru? — dopytała i z przerażeniem stwierdziła, że głos ledwo był w stanie wydobyć się z jej zaciśniętego gardła. Ponownie skupiła spojrzenie na klawiszach kasy. Klient potwierdził, dodając, że prosi o napój na wynos, więc szybko wbiła właściwy kod i odwróciła się, aby więcej na niego nie zaglądać.

    Wampir nie był nieświadomy swojego wpływu na nią. Ba, wszystko, co właśnie się działo, było częścią doskonale przebytej ewolucji gatunku Wyższych. Świat przystosował ich do bycia perfekcyjnymi łowcami. Ich wygląd, głos, sposób bycia, każda z tych rzeczy była dokładnie zaplanowana w jednym celu — zwabić człowieka i zachęcić go, aby dobrowolnie oddał się im. Victor miał jednak co do ludzi specjalny talent. Zauważył, że wszystko szło zgodnie z planem i uśmiechnął się złowrogo, obserwując dziewczynę.

    Była wybitnie drobna i malutka, pomyślał, że aż do nieatrakcyjnego stopnia. Nie mogła mieć więcej niż metr pięćdziesiąt pięć, a przez ten wzrost, jej biodra były nienaturalnie szerokie, a nogi krótkie i dość masywne. Miała natomiast bardzo ładny odcień włosów. Naturalny brąz był ciepły i przywodził na myśl mleczną czekoladę, a oczy w bardzo podobnym odcieniu miały przyjemny wyraz i bystro spoglądały na wszystko dookoła, gdy tylko udało jej się przestać skupiać na Victorze. Wydawała się wampirowi być zwykłą dziewczyną, która nie była brzydka, ale w obecnym stanie nie wyróżniała się też niczym szczególnym. Oczami wyobraźni spróbował ją zobaczyć ubraną w balową suknię, z makijażem i bez okularów. Wtedy z pewnością odwracałaby spojrzenia.

    Za ladą poruszała się bardzo sprawnie. Kod wpisała odruchowo, nie musiała się rozglądać w poszukiwaniu kubków czy czegokolwiek innego ani zastanawiać nad właściwym przyciskiem na maszynie. Musiała pracować tu od dawna. Wyglądała, jakby właśnie przekroczyła dwadzieścia lat. Skoro jednak pracowała w ciągu tygodnia w tym mieście, najpewniej nie uczyła się już lub robiła to jedynie w weekendy. Wampir zdążył się już przekonać po kilku rozmowach z nimi, że tutejsi młodzi ludzie byli albo wciąż w wieku szkolnym, albo zrezygnowali z dziennych studiów ze względu na odległość, która dzieliła ich od jakiejkolwiek uczelni.

Predator and PreyWhere stories live. Discover now