[28] Zara Stark...

1.4K 87 97
                                    


- ... Steve Rogers. - uścisnął jej dłoń.  Clare przypominając sobie o opowiadaniach Thora wiedziała, że na Midgardzie stosuję się coś takiego jak imię i nazwisko.

Lekko zaniepokojona zaczęła rozglądać się wokół, w poszukiwaniu jakiś nazw.

- Zara.. - Powiedziała gdy w oczy rzuciło jej się logo jakiegoś sklepu. Zaczęła się jeszcze rozglądać w poszukiwaniu nazwy, która mogłaby zostać jej nazwiskiem. - ... Stark. - wypaliła gdy zauważyła transparent właśnie z tym nazwiskiem. - Tak... Zara Stark.

Blondyn spojrzał na nią z zdziwieniem.

- Jesteś spokrewniona z Starkiem? - spojrzała na niego jak na wariata.

- Ehh... - westchnęła nie wiedząc co robić. - To chyba.... Emmm.... Jakaś daleka... Rodzinna...

- Świetnie! Tony cię wogóle zna? - to co mówił Rogers, było dla niej jak czarna magia, którą przecież znała całkiem dobrze.

- Chyba... Nie... - totalnie nie wiedziała w co najlepszego się wpakowała.

- To może po kolacji zabiorę cię do Niego?

- No Dobrze... - uśmiechała się niepewnie po czym ruszyli do restauracji, która znajdowała się niedaleko.

***

Wszytko było nawet ciekawe do czasu, kiedy Clare nie weszła do toalety. Widząc siebie w lustrze, nie ukrywała przerażenia.

Jej piękne, długie blond włosy były teraz... Ciemno brązowe i sięgały do ramion. Jej oczy również się zmieniły. Z pięknego błękitu stały się... Zielone...
Jej usta stały się jakby troszeczkę większe.

Zmianom ulega również jej sylwetka. Była Jakby pozbawiona mięśni. Blondynka, chociaż teraz raczej brunetka, na ogół była bardzo szczupła, jednak teraz... Jej postura była jeszcze bardziej krucha.

Jedynie obiór pozostał bez zmian. Gdy podwinęła rękaw, ujrzał zielone, nordyckie znami, które układały się w słowa. Bez problemu je odczytała.

To tylko iluzja...

Odrazu domyśliła się, że jej metamorfoza była spowodowana przez Lokiego. Najwidoczniej przewidział, że ktoś go porwie, więc zadbał o to, aby Clare była nierozpoznawalna.

Nadal lekko roztargniona, wyszła z toalety.

- Wszytko w porządku? - zapytał blondyn, kiedy zobaczył kobietę.

- Takk.. - odpowiedziała niepewnie po czym opuścili restauracje i zaczęli kierować się do Avengers Tower...

***

- Robi wrażenie, co nie? - zapytał kiedy jechali windą.

- Tak, tak... - powiedziała cicho, całkowicie od niechcenia. Nagle drzwi otworzyły się, a jej oczom ukazał się ogromny, oszklony salon, na którego środku stała kanapa, która obecnie była zajęta przez bohaterów.

Oczy wszystkich zwrócił się na dwójkę.

- No proszę! Przyszedł kolega staruszek! I zaprosił dziewczynę z imprezy przebierańców! - odezwał się pewien brunet, wstając z kanapy.

- Tak.. to jest Zara Stark. - powiedział blondyn, na co twórca Iron Mana zrobił zdziwioną minę.

- Zara STARK? - szczególnie podkreślił nazwisko i zaczął się przyglądać kobiecie.

- Tak.. - odparła cicho z lekkim zakłopotaniem.

- Wiesz, że takie same nazwisko nosi pewna, wspaniała osoba? - zapytał podejrzliwie.

- Taak.. - jej głos nadal był niepewny.

- No witam w rodzince! - jego nastrój całkowicie się zmienił i z dużym uśmiechem na ustach objął brunetkę ramieniem. - Nie ważne czy biologiczna, czy nie! Liczy się nazwisko! - zawołał wesoło i zaczął ją prowadzić do pozostałych Avengersów.

Clare starała się wyglądać naturalnie, jednak naprawdę było zupełnie inaczej. Po głowie chodziła jej tylko jedna myśl. W co ona najlepszego się wpakowała?

- No więc kochani, to Zara Stark! Moja kuzynka! Zapoznacie się. - powiedział wesoło i wziął ze stołu szklankę z bursztynowym napojem.

Wojownicza niepewnie się przywitała z każdym z osobna. Pamiętając jednak opisy Lokiego, domyśliła się kto kim był. Odrazu dostrzegał też, że jej niby kuzyn to wnerwiająca puszka.

Pośród bohaterów nie dostrzegła jednak Thora. Zastanawiało ją jedno. Czy to oni porwali Kłamcę?

Usiadła z nimi i wdała się w rozmowę. Wyszło na jaw, że potrafi walczyć. Stark szybko zaproponował jej współpracę, nad którą obiecała, że się zastanowi.

Po rozluźnieniu atmosfery, zaczęli rozmawiać na temat misji.

- To ta dzisiejsza akcja z Lokim! - zamawiał się jeden, znany pod nazwą Sokole Oko. Clare Jakby na nowo się odrodziła, słysząc imię Kłamcy. - Jak mógł być tak na naiwny, żeby dać się złapać? - Clint zaśmiał się.

- To nie może być przypadek. - wtrąciła Nathasa. - Bierze się znikąd, na sztucznej plaży przy Nowym Jorku, daję się złapać i jeszcze tamta dziewczyna... - westchnął, na co Clare westchnęła. Widziała bowiem, że chodzi o nią.

- Mogła to być nasza zwykła, napalona fanka. Zobaczyła Avengersów i chcę fotę. Kto by tak nie zrobił? - Anthony zaśmiał się i upił kolejny łyk alkoholu.

- Powiadomiliście o tym Thora? - wtrącił Rogers.

- Po co? Niech se choć trochę chłopak odpocznie. W końcu co dziennie musiał się użerać z jelonkiem. Teraz my to załatwimy. - odparł narcyz. Clare jedynie przysłuchiwała się rozmowie. Nagle wzrok bruneta powędrował na wojowniczkę. - Chcesz go zobaczyć?

- Że co? - zapytała z lekkim niedowierzeniem.

- Czy chcesz zobaczyć Jelonka?

- Stark.. - wtrąciła Nathasa.

- No co? Jeśli ma z nami współpracować, bo ma do tego predyspozycje, to chyba powinna zobaczyć tego, kto jest winny całemu zamieszaniu? - próbował się przekomarzać. - No dobra młoda. Choć. Zostaniesz terapeutką Jelonka. - wstał z kanapy i złapał brunetkę za rękę.

- Stark, ona nie jest terapeutką. Nie ma kwalifikacji. Przyszła z ulicy, a ty powierzyłbyś jej Wszystko. - rudowłosa nie chciała dać za wygraną.

- Wiesz co? Masz rację. - zaśmiał się. - Zaro.. - zwrócił się do brunetki. - Niestety nie mogę ci ufać. - na chwilę spoważniał. - Ale mam to w dupie! Zostajesz moją asystentką! A teraz choć zobaczyć Jelonka! - powiedział wesoło, jak małe dziecko i pokazując reszcie język, chwycił Wallatrie za rękę, kierując się do windy...












~837

Outside The Law ~ Loki LaufeysonWhere stories live. Discover now