[3] Prawdziwa Królowa

3.2K 128 208
                                    

Księże rozejrzał się wokół. Nikogo jednak nie zauważył, przez co lekko się zawiódł. Nagle zobaczył jakąś sylwetkę na balkonie.

Przekroczył próg i zobaczył kobietę odwróconą tyłem, której platynowe włosy swobodnie powiewały na wietrze.

- Loki.. - powiedziała cicho, kiedy Kłamca złapał ją w talii. Odwróciła się w jego stronę. Księżyc pięknie oświetlał jej twarz.

Czarne kosmyki włosów, które opadały na twarz księcia, zastały założone za jego ucho. Clare, swoją drobną dłoń trzymała na jego policzku.

- Sprzystojniało ci się. - powiedziała kobieta, śmiejąc się. Książę kochał jej śmiech. Był najpiękniejszą melodią dla jego uszu. - Opowiedz mi o Sygin. - to pytanie szczerze go zaskoczyło. Nie widział co powiedzieć. - Wiem, że się żenisz. - powiedziała śmiejąc się.

- Racja. Za miesiąc.

- Nie pytałam kiedy się żenisz, tylko chciałam abyś mi o niej opowiedział. - anielski uśmiech ozdobił jej twarz.

- Ma blond włosy, wpadające w złoto. Niebieskie, intensywne oczy. Drobną twarz. Niezłą figurę. Jest optymistyczna. - Clare znów się zaśmiała. - Polubicie się.

- Co to ma oznaczać? - zapytała kobieta, jakby nie zrozumiała.

- Że znajdziecie dobry kontakt, może się nawet zaprzyjaźnicie. - blondynka wybuchła śmiechem.

- Myślisz, że tu zostaję?

- A nie?

- Po co mam tu zostać? Co mnie trzyma? - Kłamca spojrzał ze zdziwieniem w jej piękne oczy. Nie mogąc się powstrzymać, wpił się w jej malinowe usta. Tak Bardzo tego pragnął. Czekał sto trzydzieści lat, aby znów mieć ją przy sobie. Po chwili oderwali się od siebie.

- Ja. Ja cię tu trzymam. - powiedział nagle.

- Za miesiąc wychodzisz za mąż.

- Wiesz, że istnieję coś takiego jak kochanka?

- Loki.. - zaśmiała się, a książę znów zatracił się w jej śmiechu. Zdała Sobie sprawdzę, że to właśnie z tą kobietą chce żyć aż do Ragnaroku.

- Wytłumaczę ci wszystko.

- Mi nie musisz się tłumaczyć, to Sygin będzie chciała słuchać wymówek. - znów się zaśmiała. Serce Kłamcy miękkło przy Clare. Tak bardzo za nią tęsknił.

- Coś wymyślimy.

- Ma się rozumieć. - na tym zakończyła się ich rozmowa, ponieważ zatracili się w długim, namiętnym pocałunku.

Dzień później

Wokół Clare stało jeszcze paru medyków, którzy smarowali czymś jej ranę. Od wczoraj prawie cała się zagoiła.

- Będę mogła dzisiaj wyjść? - zapytała zniecierpliwiona.

- Zrobimy Jeszcze jedne badania i jak będzie Dobrze to oczywiście. - odpowiedziała szybko jednak z medycznek.

***

Z tego powodu, że wszystkie Wallatrie doszły do siebie, postanowiono zorganizować uroczyste powitanie, a następnie bal. Clare po wyjściu z lecznicy, zaczęła wybierać suknie.
Po dłuższym czasie wybrała. Czarna, na cienkich ramiączkach. Mocno wycięty dekolt. Z rozcięciem z przodu. W talii rozkloszowana. Nie chciała ubierać się zbyt kolorowo z powodu żałoby po poległych. W końcu tworzyły razem pewnego rodzaju rodzinę.

Loki w tym samym czasie siedział na kanapie i wysługiwał Sygin, która nie widziała jaką suknię założyć. Próbował się skupić na tym co mówi jego przyszła żona, jednak jego myśli co chwilę odchodziły do pewnej blondynki. Przypominał Sobie ich wczorajszy pocałunek. Zagadką było dla niego, co z Sygin. Ją też kochał. W końcu miał się z nią ożenić za trzy miesiące. Zostawała więc kwestia Clare. Ją przecież też kochał. Byli połączeni więzią krwii.

Outside The Law ~ Loki LaufeysonWhere stories live. Discover now