[23] Spacer...

1.7K 86 40
                                    

***

- To co dalej? - zapytał kiedy przechadzali się po królewskich ogrodzie.

- Nie wiem... - westchnęła i mocniej wtuliła się w ramię Kłamcy. - Może uciekniemy na ten Midgard o którym opowiadał mi Thor? - Loki jedynie się zaśmiała.

- Naprawdę? Chcesz uciec na tą nędzną planetę? - zapytał z kpiną.

- Czemu nędzną planetę? Z opowiadań Thora..

- Thor jest głupi. - przerwał jej, podnosząc przy tym głos. - Jeśli mówię, że jest nędzną, to jest.

- Okej.. - nie miała zamiaru się poddać. - Więc może ty mi o tym nędznym Midgardzkie? - zapytała, na co jedynie wysychał.

- Midgard to nędzną planeta zamieszkiwana przed ludzi. No i właśnie ludzkie są tutaj najbardziej irytujący. Myślą, że wszystko im się należy. Są naiwni. Przy jakiejkolwiek tragedii chowają głowę w piasek. Najgorsza jest ta cała banda przebierańców.. - mówiąc był widocznie zażenowany.

- Banda przebierańców?

- Thor ci nie mówił? - pokręciła niepewnie głową. - Ci cali Avengersi...

- Aaa.. - Dla Clare wszytko stało się jasne. - Co z nimi nie tak? - Kłamca znów prychnął śmiechem.

- Wszytko... Są najbardziej naiwni, najbardziej egoistyczni, najbardziej popaprani, najbardziej irytujący..  Długo można by wyliczyć.. Szczególnie puszka.   I staruszek.. Ah, w sumie to wszyscy są tak samo naiwni...

- Poznałeś ich?

- Niestety...

- Jak? - pytania blondynki zaczęły się robić dla Kłamcy męczące.

- To długa historia... - próbował odbiec od tematu.

- Mamy dużo czasu. - uparcie pozostawała przy swoim. Brunet zastrzał się i stając przed nią, złapał ją za ramiona.

- Jeśli mówię, że to długa historia to nic tego nie zmieni. - powiedział ostro, na co blondynka jedynie się uśmiechnęła. Wyswobadzając ręce z jego uścisku, oplotła nimi jego szyję.

- No ej.. - zaśmiała się, zaczynając bawić się jego włosami.

- Innym razem. - jego ręce spoczęły na biodrach wojowniczki.

- Lokiiii... - nadal próbowała go przekonać, zmniejszając odległość która ich dzieliła.

- Nie skarbie. - szepnął jej do ucha.

- Dlaczego? - delikatnie się oburzyła.

- Bo ja tak mówię. - delikatnie pocałował ją w usta.

- To nie jest uzasadnienie.

- To jest najlepsze uzasadnienie.. - ponownie miał się wypić w jej malinowe usta, jednak czyjś głos mu w tym przeszkodził.

- O, tu jesteście! Szukałem was, bo obiad jest już gotowy. Nie było was na śniadaniu więc postanowiłem trochę szybciej coś Naszykować... - powiedział Argo, podchodząc do dwójki.

Clare chciał wywinąć się z uścisku Kłamcy, jednak ten jak na złość za nic nie chciał jej puścić. Blondyn zauważając zaistniałą sytuację szybko zareagował:

- Oh przepraszam, nie chciałem wam przeszkadzać.. - westchnął. Brunet spojrzał na mężczyznę, jakby zaraz miał go zabić wzrokiem.

Zachowanie blondyna całkowicie nie pasowało na porywacza. Bo kto pozwała uciec porwanej osobie, a następnie wesoło ją wita, dodatkowo troszcząc się o to, by nie była głodna?

Mimo wszytko, Loki nie ufał mężczyźnie. W końcu porwał jego Clare. Niby ktoś mu to zlecił, ale to wykonał. Zielonookiemu nie podobał się sposób w jaki blondyn patrzył na wojowniczkę. Jakby.. z nadzieją? Tylko na co? Może liczył, że pomiędzy nimi będzie coś więcej? Chociaż na logikę... Kto chciałby być ze swoim porywaczem?

Kłamca nie był zazdrosny, chociaż coś go delikatnie bolało w miejscu Gdzie powinno być serce. Bardzo nie podobał mu się również uśmiech, jaki Clare posyłała Argo. Widział, że to nic nie oznacza, ale Poprostu nie podobało mu się to.

Clare była jego. I za wszelką cenę, chciał to wszystkim pokazać. Chciał, aby wszyscy mu zazdrościli.

Blondynka była wspaniałą kobietą. Wręcz idealną. Miała swoje zasady. Miała dystans. Była dumna. Zachowywała się jak przystało na królową. Nie dała sobie pluć w twarz. A na dodatek, była cholernie pociągająca.

Kłamca ledwo mógł się jej oprzeć. Zazwyczaj mu się to jednak udawało i to on rządził. Był szczęściarzem. A jego szczęściem była pewna blondynka, którą poznał tak dawno temu.

- Przeprosiny wyjątkowo przyjęte. - powiedział po chwili Bóg Psot i Kłamstw z udawanym uśmieszkiem. - Choćmy więc na obiad. - posłał Clare anielski uśmiech i obejmując ją już tylko jedną rękę, wyminął Argo, ponownie posyłając mu mordercze spojrzenie.

Z dumnie uniesioną głową, zmierzali w stronę budynku...








~593

Outside The Law ~ Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz