32.

391 33 7
                                    

Następny dzień zaczął się atakiem kaszlu. Podnosiłem się i automatycznie zasłoniłem usta dłonią. Po uspokojeniu się padłem na łóżko. "Serio? " Pomyślałem zrezygnowany, patrząc na niesprawiedliwie ładna pogodę na zewnątrz. Przetarłem oczy wierzchem dłoni i ziewnąłem. Chcąc nie chcąc w końcu wstałem i się przebrałem, dodatkowo narzuciłem na siebie koc. Zszedłem na dół i poszedłem do kuchni gdzie zrobiłem sobie śniadanko, czyli jedną kanapkę i ciepła herbatke, oraz wziąłem leki. Wróciłem do pokoju i położyłem się. Głowa mi poprostu pękała! Spojrzałem na zegarek, okazało się ,że obudziłem się o 10, a lekcje mieliśmy już od godziny. Będę musiał czekać jeszcze cztery godziny. Co ja będę robić? No nudzić się. Przekręciłem się na drugi bok, a oczy samoistnie mi się zamykały.

Mruknąlem cicho przekręcając się na bok, ale dzwonek nie przestawał dzwonić. Czekaj , dzwonek?. Otworzyłem oczy i wziąłem telefon w dłoń. Na wyświetlaczu pojawił się numer ojca. Zdziwiony odebrałem.

- witaj synu, mam ci do przekazania to ,że przyjedzie babcia, prawdopodobnie jescze dziś, to tyle- w jego głosie słychać było nie zadowolenie, a potem  rozłączył się. leżałem tak z telefonem zszokowany. Zgodził się aby babcia tu przyjechała! On! No cóż nie za bardzo za sobą przepadają, jeju ale się cieszę! Ojciec napewno się zmienił! Wierzę w to, naprawdę. Spojrzałem na zegarek i zauważyłem ,że minęły dopiero dwie godziny. Westchnąłem i wziąłem jaką książkę. Już nie mogę się doczekać.

***

Siedziałem w w kuchnia popijać herbatką leki. Wtedy usłyszałem dzwonek do drzwi. Pobiegłem w tamtą stronę, omal się nie przewalające. Otworzyłem szybko drzwi i...  mój zapał zmalał. Za nimi stał tylko Listonosz. Dziwne, ale okey to pewnie coś do ojca. Podpisałem się, a następnie pożegnałem mężczyzne biorąc średniej wielkości pudełko w dłoń, zamknąłem drzwi. Pudełko włożyłem do małego magazynku na rzeczy dezynfekujące i inne pierdoły, a następnie poszedłem po telefon i napisane do ojca ,że przyszła do niego paczka. Odpisał , że mam ją włączyć do magazynku. Naszczeście to zrobiłem. Spojrzałem na zegarek, jest już prawie piętnasta i za jaką minutkę kończą się lekcję. Zszedłem na dół, tym razem z telefonem i usaidłem na kanapie otulając się kocykiem. Wcześniej nie odczuwałem mojego kataru u kasku tak bardzo przez podekscytowanie, ale teraz nie mogłem już wytrzymać. Kichnąłem i zakaszlałem, a następnie położyłem się na zimnej skórzanej kanapie. Leżałem i czekałem, czekałem i czekałem. W końcu stwierdziłem, że porobie coś na telefonie. W piersze w co kliknąłem był Instagram, gdzie na głównej witrynie, o zgrozo, natrafiłem na zdjęcia z tej głupiej imprezy. Czemu to się wszędzie pokazuję!? Niemogę poprostu o tym zapomnieć?.

Właśnie w tym momencie, odebrało mi jakiekolwiek chęci do przeglądania telefonu. Odłożyłem z westchnieniem telefon. Nagle zaatakował mnie atak kaszlu, po kilku minutach duszenia się ,uspokoiłem to trochę.

-yhh!- naciągnąłem na głowę bardziej kocyk. "Jak ja nienawidzę być chory!". Leżałem tak do póki nie usłyszałem kolejnego dzwonka. Wstałem i otulając się kocykiem ruszyłem szybko w stronę drzwi. Otworzyłem je z wielkim uśmiechem i się przeliczyłem. "No co jest?!". Przede mną stał jasnowłosy napastnik. Na mojej twarzy zapewne widać było niezadowolenie, bo chłopak się na mnie zdziwiony popatrzył.

- sorka, zły dzień- lekko się uśmiechnąłem.- wchodź.- odsunąłem się w prawo dając mu miejsce na przejście. Zamknąłem drzwi gdy to zrobił ,a następnie poszliśmy do salonu.- tak w ogóle to czemu przyszłaś ,mogłeś wysłać zdjęcie czy cos- zapytałem zaciekawiony.

- em, coś mi się zepsuło i zdjęć nie wysyła- powiedział, chyba speszony. Zmarszczyłem lekko brwi ,a następnie się uśmiechnąłem.

-rozumiem.- powiedziałem.

- to co? Możesz iść po książki, a ja poczekam, tak wogóle spoko kocyk  powiedział z uśmiechem. Spojrzałem na materiał. Był on biały i puszysty.

- dzięki- powiedziałem i zacząłem iść na górę po rzeczy. Później zszedłem na dół. Zastałem chłopaka siedzącego przed już rozłożonymi zeszytami. Odrazu wziąłem się za przepisywanie. W między czasie rozmawialiśmy na temat szkoły oczywiście, wkoncu muszę być poinformowany o no njeiwem kartkówkach czy innych rzeczach.

****
Całe to przepisywanie zajęło mi z dwie godziny, a ja prawie zapomniałem o tym, że miała przyjść moja babcia. Przypomniałem sobie kiedy, razem z chłopakiem usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. " Mam nadzieję że tym razem to ona". Poszedłem tam z uśmiechem i otworzyłem drzwi. Nie myślałem się! Przede mną stała w kobieta w podeszłym wieku i koku siwych włosów na głowie. Miał niesamowicie niebieskie oczy i była mniej więcej mojego wzrostu. Odrazu się do niej przytuliłem.

- halmeoni!- powiedziałem wtulony w staruszkę.

- gdzie mi tu na progi się witasz, już do środka- powiedział z ciepłym uśmiechem. Dopiero później zorientowałem się ,że powiedział to po japońsku!.

- nauczyłaś się japonskiego?- zapytałem szczerze zdziwiony i szczesliwy- nie musiałaś.

- ale chciałam.- przeszliśmy przez korytarz. Zawitaliśmy tam Axela stojącego naprzeciwko nas. Gdy weszliśmy chłopak pokłonił się lekko i przywitał moją babcię.

- witaj- uśmiechnęła się.

- to moja babcia- powiedziałem z wielkim uśmiechem, chyba nawet większym niż ma Endou.

- w takim razie może ja już pójdę, żeby wam nie przeszkadzał.- uśmiechnął się. Co prawda chciałbym ,żeby został tak samo jak babcia, ale powiedział ,że musi iść, więc go już nie przytrzymywaliśmy.

_____________________________________

812 Words.

A taki spokojny rozdzialik. :D.

Mam nadzieję ,że wam się podobało i ,że szkoła nie zabierze mi aż tak dużo czasu, chyba że przed egzaminem. 😅 Tak czy siak miłego dnia/nocy/ popołudnia .😘




True Angel || Inazuma ElevenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz