rozdział 8

2.3K 160 32
                                    


Rano kiedy się obudziłem i wykonałem poranną rutynę zszedłem na dół.

Na dole zastałem tylko barmana, ponieważ Dabi i Tomura byli jeszcze za karę zamknięci w piwnicy, a Toga jeszcze spała.

Po przywitaniu się usiadłem do baru I zacząłem jeść śniadanie. W pewnym momencie usłyszeliśmy głośne walenie do drzwi dochodzące z piwnicy. Oczywiście domyślam się kto to jest. Po wzięciu klucza I otwarciu drzwi naszym oczom ukazał się wkurzony Tomura I Dabi. Shigaraki chciał się na mnie rzucić, ale najwidoczniej jeszcze nie wytrzeźwiał i zaliczył glebę na podłodze.

Nie ruszał się I nic nie mówił . Pewnie przywalił tak mocno, że aż stracił przytomność. Nie no gratulacje.

Kurogiri postanowił przenieść tą dwójkę popaprańców swoim portalem do ich pokoji. Może w końcu wytrzeźwią.

---------------- godzinę później ----------------

Graliśmy sobie we trójkę w chińczyka, gdy nagle usłyszeliśmy kroki na schodach. Był to Dabi.
D- Ale mnie łeb nawala. Są jakieś tabletki na ból głowy.
Po tym pytaniu ja razem z Togą zaczęliśmy się po cichu śmiać, a Barman patrzył się na nas jak na debili.

Po jakimś czasie przyszedł Tomura i razem zaczęli poszukiwania upragnionych tabletek. 

Postanowiliśmy się zlitować I daliśmy im upragnione pudełeczko z zawartością.

--------------- 2 godziny później --------------

T- Słuchajcie ludzie! Z tej okazji, że mistrz stworzył kilka Nomu pomyślałem... i w tym momencie przerwał mu Dabi.
D- WOOOW! Nie wiedziałem, że umiesz myśleć!
Shigaraki spojrzał na niego wzrokiem, który mówił, że ma się zamknąć i dać mu dokończyć.
S- Kontynuując... pomyślałem, że możemy zrobić mały zamęt i się trochę pobawić. Co wy na to?
T- Ja jestem za!
V- Ja też.
D- Dla mnie spoko.
S- Skontaktuję się jeszcze z mistrzem I ok. 22.00 zacznie się zabawa.

---------------------- ok 22.00 ---------------------

Wszyscy zebraliśmy się w barze. Na wyjście postanowiłem ubrać czarną bluzę oraz maskę, żeby nikt mnie za bardzo nie poznał. Wziąłem też że sobą nóż, który dostałem od Togi.

Kiedy doszliśmy na miejsce Nomu już działały. W niektórych miejscach palił się ogień, a na ziemi leżało dosyć sporo gruzu.

W pewnym momencie na miejsce przybyli bohaterowie. Między innymi Best Jeanist, Midnight, Endevor i sam symbol pokoju.

Zaczęła się walka. Endevor I All Might walczyli z Nomu, jednak obrywali dosyć mocno.

W pewnym momencie stałem się niewidzialny, podeszłam do bohatera w za dużych portkach I wbiłem mu nóż w plecy. Ten zaś padł na kolana i jęknął z bólu.

Postanowiłem się oddalić, bo z daleka zauważyłam zbliżającego się All Mighta.

Stanąłem w jakimś zaułku z kąd miałam dobry widok na zranionego herosa. Najwidoczniej moja maska się poluzowała, ponieważ spadła z mojej twarzy na ziemię. " Kurwa! Mam nadzieję, że nikt tego nie widział..."

Szybko podniosłem maskę z ziemi i założyłem ja na twarz. Po czym wszedłem w głąb zaułka, aby w spokoju odpocząć... Lecz usłyszałem pewne kroki w wspiołem się na pewien budynek obok mnie.  

---------- perspektywa All Mighta ----------

Z oddali zauważyłam, że ktoś zranił
Best Jeanista, więc uciekłem temu stworowi z mózgiem na wierzchu I się do niego udałem. 

Miał on ranę na placach, która na rzut oka była dosyć głęboka.

W pewnej chwili zauważyłem pewną sylwetkę stojącą w zaułku. Kiedy spadła tej postaci maska nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Wyglądała praktycznie tak samo jak Izuku... ale nie miała tego miłego i wesołego
wyrazu twarzy, tylko szyderczy uśmieszek, który mroził krew w żyłach.

Kiedy się oddalił postanowiłem się za nim udać.

*****************

Witajcie moi drodzy czytelnicy!
Przepraszam za moją nieobecność. Kolejny rozdział pojawi się w następnym tygodniu:3
Do zobaczenia ^^

Villain Deku || Zmiana na "lepsze" || Zakończone ||Where stories live. Discover now