Rozdział #1 - Formularze, itp.

63 8 14
                                    

  Geno ucieszył się bardzo kiedy już się zgodziłem. Zaprosił mnie do swojego biura na następny dzień na 11:00... Chyba dobrze zrobiłem. Chyba.
  W każdym bądź razie mimo tego, że było dosyć wcześnie dla mnie, to udałem się spać. Byłem zmęczony po dzisiaj, mimo tego, że w sumie nic takiego nie robiłem... No, ale cóż, i tak nie jestem w stanie się skupić na malowaniu.
  Wstałem jak zawsze 8:00. Miałem jeszcze 2 godziny do spotkania, więc specjalnie się nie spieszyłem. Wstałem oczywiście z uśmiechem na twarzy i poszedłem sobie zrobić śniadanie. Chyba przy robieniu sobie jajecznicy zamyśliłem się i ja spaliłem... Ale nie była taka zła, co prawda smakowała trochę węglem, ale jadłem gorsze rzeczy. Bo zjedzeniu jajecznicy poszedłem się ubrać i wyszedłem z domu. Była wtedy 9:30.
  Wpisałem do internetu adres który podał mi Geno u rozpocząłem szukanie jego biuro. O dziwo, znalezienie samej ulicy było banalnie proste. Biura już gorzej. Chodziłem chyba tak z 40 minut wzdłuż i w szerz ulicy szukając go. W końcu zadzwonił do mnie.

Ja: Halo...?
Geno: No gdzie ty jesteś. Zazwyczaj to ty nawet przed czasem jesteś, więc zacząłem się martwić.
Ja: Szukam cały czas tego całego biura....Od 40 minut już go szukam.
Geno: I dalej go nie znalazłeś...?
Ja: ...Gdybym znalazł to teraz chyba byśmy rozmawiali twarzą w twarz...
Geno: A w sumie... Dobra to stój tam gdzie stoisz, zaraz do ciebie wyjdę (i bez słowa więcej się rozłączył)

  Tak jak powiedział stałem po prostu w miejscu i czekałem na niego. Chyba jakieś 10 minut później już w końcu go zauważyłem.

Ja: Heeeej! (Podbiegłem od razu do niego) Co tak długo szedłeś tu do mnie?
Geno: No elo. Wiesz, jeszcze oprócz tego, że musiałem zejść, to jeszcze musiałem cię znaleźć...
Ja: A no tak... Tooo zaprowadzisz mnie do tego swojego biura?
Geno: A no tak, chodź.

  Ruszył w stronę biura (przynajmniej taką miałem nadzieję) a ja tuż za nim. Szedł w stronę jakiejś starej, dosyć zniszczonej, ale mimo wszystko ładnej kamienicy. Kiedy już doszliśmy, Geno otworzył drzwi frontowe i zaczęliśmy wchodzić po schodach. I szliśmy, i szliśmy i szliśmy... Po już chyba 5 schodach zacząłem się zastanawiać kto normalny daje swoją firmę tak wysoko... Nie zdziwię się jeśli Geno splajtuje tylko dlatego, bo albo jego klienci stwierdzą, że wolą już być sami i na własną rękę sobie kogoś poszukać, niż tak się męczyć, albo nie wytrzymają fizycznie lub okażą się takimi leniami, że nie będzie im się nawet wchodzić chciało.
  Jeszcze szliśmy tak po iluś tam schodach, aż w końcu dotarliśmy na miejsce...

Geno: Jesteśmy! (Staną bez ani jednej oznaki zmęczenia (może się po prostu przyzwyczaił...) Przed drzwiami z napisem: "Biuro Matrymonialne Geno". Widać było ewidentną dumę na jego twarzy.)
Ja: (ja zaś byłem cały zdyszany. Ledwo docząłgałem się się do drzwi...) Geno... Powiedz mi jedną rzecz... Co ci wpadło do głowy by tak wysoko robić to biuro... Właściwie, które to piętro...?
Geno: Piąte.
Ja: I nawet windy tu nie masz!?
Geno: E tam przesadzasz, ładniejsze nogi będziesz miał, a teraz chodź i nie marudź (Po powiedzeniu tego wszedł do swojego biura. Czasami mnie ten szkielet serio zadziwia... Po prostu wszedłem za nim)
 
  Przyznam, że jego biuro nie źle wyglądało (Mimo beznadziejnego miejsca), było zrobione nowocześnie. Nie było zbyt wielkie, wielkości jednego, zwykłego pokoju, miało białe, o dziwo czyste, ściany, jedno biurko i dużo półek z różnymi papierami, pewnie o jego klientach, do których zaraz dołączę...

Geno: No to siadaj, zaraz dam ci papiery do uzupełnienia... (Poszedł prosto do półek i zaczął szukać. Ja zaś usiadłem na krześle obok. Nie ukrywam, że się stresowałem trochę, nigdy czegoś takiego nie robiłem... I nie planowałem robić. No ale cóż. Warto spróbować...) Mam! Jak już wszystko uzupełnisz to daj znać, ja idę na chwilę do drugiego pokoju (No i wyszedł. Zostawił mnie sam na pastwę losu tej kartki...)

  Zacząłem uzupełniać po kolei wszystkie pola. W sumie nie było to aż takie trudne, chociaż czasami nie wiedziałem co napisać w polach typu, jaki jestem, czym się interesuję, itd.
  Jak uzupełniłem już wszystkie pola, nadszedł czas do podpisania warunków, a jestem typem osoby, który je zawsze czyta. Wiem, że Geno to mój przyjaciel i mu ufam oczywiście, ale nie chcę, by się okazało że muszę mu nagle zapłacić kilka tysięcy czy coś... I dobrze zrobiłem, że przeczytałem.
 
  "(...) Wyrażam zgodę na udostępnienie informacji o mnie zapisanych w tym formularzu policji i innym usługom tego typu. (...)"

  Trochę się zdziwiłem. No dobra, nie trochę: Bardzo się zdziwiłem. Zazwyczaj jak czytam regulamin itp. to nie ma takich anegnot..  w sumie to chyba nigdy nie było. Ale co gorsze: czy to oznacza, że Geno wszedł w jakieś dziwne współpracę z policją? Postanowiłem, że zaczekam aż wróci i go o to spytam, ale jeszcze nic nie podpisałem. Nic nigdy nie podpisuje, jeśli nie jestem czegoś pewny.
  Siedziałem jeszcze tak z 5 minut i Geno wrócił.

Geno: Już jestem. I jak skończyłeś już?
Ja: Tak, ale mam pytanie co do regulaminu...
Geno: Ech no tak, bo ty wszystko czytasz... O co chodzi?
Ja: O co chodzi w tym fragmencie...? (Wskazałem mu tą dziwną notkę. Kiedy ją przeczytał widać było, że jest trochę zakłopotany. Zacząłem się niepokoić...)
Geno: Eee chodzi o to, żeee no wiesz..  że gdyby jakieś śledztwo zachaczyło o moje biuro (np. Morderstwo czy coś) to by mogli bez problemu zdobyć informacje o wszystkich...
Ja: Ale... W serialach wystarczyło, policja czy wydział kryminalny poprosił i nie trzeba było żadnych zgód czy coś...
Geno: E tam przesadzasz, po prostu podpisz i tyle...
Ja: Ale nie będzie mnie ścigać FBI, CSI czy coś? (Zacząłem się śmiać. Geno odwzajemnił śmiech, co o dziwo rzadko się zdarza.)
Geno: Nie, spokojnie, jak ci kogoś znajdę to go będziesz mógł spytać. Dobra ty podpisuj tam i potem ci napiszę, kogo ci znalazłem.

  Dalej nie było nic ciekawego. Stwierdziłem, że zaufam już Geno i podpiszę to po prostu. Oby jednak serio FBI czy coś nie zaczęło mnie śledzić... No ale dobra, po podpisaniu pożegnaliśmy się i ja wróciłem do domu. Nie ukrywam, że trochę nie mogłem się doczekać. Byłem bardzo ciekawy kogo mi Geno wybierze! Chociaż tym też się trochę stresowałem...
  Czekałem do 21:00 na SMS od Geno. Miałem nadzieję jednak, że wcześniej napisze do mnie, ale przynajmniej pomalowałem w międzyczasie, jednak kiedy usłyszałem, że telefon mi wibruje to wiedziałem, że to on, bo w sumie nikt więcej do mnie zbyt często do mnie nie pisze, oprócz Alert RCB i reklam... Ale to nie ważne, podbiegłem od razu do telefonu i przeczytałem wiadomość

  "No hej, przygotowałem ci tą listę osób, która by ci mogła przypaść do gustu.
- Cross
- Error
- Nightmare
- Dream
- Blueberry
  Opowiem ci i nich więcej i umówię cię z kim chcesz, tylko wpadnij do mnie znowu jutro. Tym razem wiesz, gdzie jest biuro, więc może szybciej przyjdziesz...
  A i przepraszam, że tak późno, ale jeszcze innych klientów miałem na głowie. Do zobaczenia."

  Patrzyłem jeszcze chwilę na tę listę. Hmm... Cross, Error, Nightmare, Dream i Blueberry... W sumie fajne imiona.
  Po krótkich przemyśleniach na temat jeszcze ich imion (bo to w sumie póki co wszystko co o nich wiem...) podziękowałem Geno za listę, i że wpadnę do niego ok. 11:00. Nie mogłem się zarazem doczekać, a jednak... Dalej byłem zestresowany trochę. Nie byłem pewny, czy dobrze zrobiłem zgadzając się na to całe biuro... No, ale nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Już podpisałem i nie ma zbytnio odwrotu, więc trzeba chociaż spróbować, nikt przecież nie powiedział, że muszę być z którymś z nich.
  Dokończyłem jeszcze parę elementów w moim obrazie, po czym udałem się do kuchni coś zjeść a następnie poszłem od razu spać (ale najpierw przebrałem się w piżamę oczywiście). Nie mam problemów ze snem, ale jednak dzisiaj jakoś nie mogłem zmrużyć oka... Chyba byłem zbyt bardzo podekscytowany tym wszystkim... Nie wiem o której zasnąłem, chyba tak z 2 godziny leżałem najpierw za nim oddałem się w ramiona Morfeusza.

~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam, tu autorka :3
Ogółem rozdział byłby za dwa dni, gdyby nie fakt, że rozdział zaczął mieć 1950 słów i stwierdziłam, że może lepiej jednak zrobić z tego 2 rozdziały trochu krótsze... 😅

Nie wiem czy kogoś interesuje ta historia ale i tak ją napisałam, więc no ten... XD

Mam nadzieję, że się podobało :3

Ink szuka męża [PL]Where stories live. Discover now