rozdział siódmy

2.2K 193 14
                                    

Zoey siedziała na ławce w parku. To był jej dzień wolny i naprawdę nie wiedziała co ma ze sobą zrobić. Ta dziewczyna nawet nie ma telewizora w domu, ponieważ nigdy nie ma czasu nawet na oglądanie serialu czy sprawdzenie wiadomości. Zawsze miała jakąś naukę, czas na pogłębienie wiedzy. A teraz jest inaczej.. Zo nie ma ochoty usiąść do książek, nie ma ochoty czytać o przypadkach chorób ludzkiego umysłu. Straciła wiarę i siłę, że warto. 

Harry siedział w domu i patrzył na mecz piłki nożnej. Pozornie skupiony na ekranie myślami błądził jednak gdzieś dużo dalej. Zastanawiał się co właśnie robi Zoey. Czy marszczy nos patrząc na jakieś dokumenty, które się nie zgadzają? Czy właśnie uśmiecha się do kogoś, a w kącikach jej oczu zbierają się małe zmarszczki. Harry nie miał pojęcia, że zwracał uwagę na takie rzeczy doputy, dopóki nie odszedł. Jedyne co teraz mu pozostało to odtwarzanie wszystkich tych małych rzeczy w jego pamięci.

Zoey nie mogła się oszukiwać. Wiedziała, że odkąd skończyła wszystkie sesje z Harrym czuję się tak jak dawna Zo. To dziwne, że czuła oparcie w zranionym chłopaku, który potrzebował pomocy. Stał się jej opoką, kimś kto nieświadomie dodawał jej siły. Był kimś, dzieki komu patrzyła na siebie inaczej. Widziała kogoś kto pomaga. Rozwiązała problemy już tak wielu osób.. A to właśnie ten zielonooki chłopak sprawił, że naprawdę doceniła swoją pracę. 

Harry nie miał pojęcia do go tutaj przygnało. Nie wiedział jak zareaguje dziewczyna na jego wizytę. Nie chciał się nad tym zastanawiać. Wiedział co zrobi, kiedy tylko powita ją w progu. Nie miał ochoty myśleć, że być może dostanie za to w twarz. Potrzebował tego, potrzebował jej. Zapukał delikatnie do drzwi.

- Harry? - Sylwetka Zo pojawiła się w drzwiach. Mały uśmiech pojawił się na jego ustach na widok jej roztrzepanych włosów i zaróżowionych policzków. Prawie pływała w dresie, który miała na sobie. To wszystko było nie ważne. I tak była piękna. 

- Cześć, mogę wejść? - Dziewczyna odsunęła się, a Harry dziękował swojej pamięci, że zapamiętał adres, który kiedyś rzuciła może nawet nieświadomie.

Zoey była zaskoczona. To nawet mało powiedziane. Dziwiła się jak to się stało, że gości w swoim mieszkaniu Harrego. Ale podobało jej się to. Prawdopodobnie lubiła to uczucie bardziej niż powinna była. 

- Więc co się działo u Ciebie przez ten czas? - Zapytał chłopak, a Zo jedyne co chciała powiedzieć to, to że za nim tęskniła. Tęskniła jak szalona.

- No wiesz.. Pracowałam.. 

- Cóż za nowość. - Harry uśmiechnął się sarkastycznie i oberwał w ramię od szczupłej dziewczyny. 

- A u Ciebie? 

- W zasadzie to... Tęskniłem za Tobą.. - Na te słowa policzki Zoey pokryły się rumieńcem, a jej skóra zaczęła mrowić. 

- Ja.. Um.. - Zoey miała spuszczoną twarz.

- Zo?

- Hm? - Mruknęła, a dwa place dłoni chłopaka podniosły jej podbródek. Nie zdążyła mrugnąć, a ich usta złączyły się ze sobą. 

Zoey chciała tego. Oddawała pocałunki niesamowicie spragniona uczucia bliskości Harrego.

Harry myślał, że jego głowa zaraz pęknie od natłoku myśli i uczuć. Cieszył się, że Zoey poddała mu się. Oddała się w pełni uczuciu ich ust na sobie. Jedyne czego chciał to trwać w tym. 

- Naprawdę za Tobą tęskniłem. - Wymruczał chłopak, kiedy tylko ich wargi rozłączyły się na sekundkę.

Kiedy nie miałam już nic do stracenia, dostałam wszystko. Kiedy o sobie zapomniałam, odnalazłam samą siebie. Kiedy poznałam upokorzenie i całkowitą uległość, stałam się wolna.

***

bum bum bum! mam dziś wolne od szkoły (nareszcie!) i potanowiłam spędzić ten czas na pisaniu, oraz oglądaniu seriali :D także spadam nadrabiać The Vampire Diaries oraz The Originals! (w tym drugim jest Danielle Campbell, która czesto pojawia sie w waszych ff i oglądając wiedziałam że skądś ją kojarze, ale skapnęłam się dopiero gdzieś w połowie sezonu :D zamulenie standard :D) buuuuziaki! :*

Ambitions || h.sWhere stories live. Discover now