rozdział czwarty

2.7K 208 11
                                    

Zoey była bardzo pochłonięta historią Harrego nawet po kilu spotkaniach. Gdzieś z tyłu jej głowy zapłonęła mała lampka, która pokazywała, że właśnie to może być ten przypadek, w którym będzie mogła pokazać swoje zdolności. Czasem mimo całej sympatii, którą zdążyła zapałać do tego poranionego chłopaka, patrzyła na niego jak na eksperyment badań. Czasem w tym amoku nie zdawała sobie sprawy jak chore to jest i jak bardzo zaślepia się tym. 

Harry z dnia na dzień czuł się lepiej. Uśmiechał się i żartował. Czasem nawet pozwalał dopuszczać do siebie myśl, że jest szczęśliwy. Pragnął dzwonić do Louisa codziennie i dziękować mu za niemal zmuszenie do pójścia na terapię. Chciał właśnie zaprosić kumpla na wieczór, ale nie mógł zlokalizować telefonu. Starając się nie denerwować myśli gdzie był ostatnio. Cóż, wstał, poszedł do marketu, potem na terapię i wrócił do domu. Niech to szlag! Miał nadzieję, że jeśli upuścił go na sklepową posadzkę to nikt go nie zwinął. Miał tam wszystko.

Jego rozmyślała przerwał dzwonek do drzwi. Wciąż zamyślony poszedł otworzyć.

- Cześć, Harry. - Delikatny głos Zo budził w nim dziwne niezlokalizowane uczucie łaskotania w ciele. 

- Zoey, bardzo przepraszam ale właśnie miałem wychodzić ponieważ zgubiłem..

- To? - Dziewczyna przerywa mu i z małym uśmiechem podnosi do góry iPhone Harrego. 

- Dokładnie. 

Zoey nie mogła powstrzymać uśmiechu na widok ulgi malującej się w Harrym. 

-Więc? Może wejdziesz? - Zoey była zaskoczona, nigdy nie spotykała się z Harrym poza pracą. Ale pomyślała, czemu nie? Czuła się przy nim inaczej. Doceniona. Tak to było to słowo - czuła się potrzebna. 

- Jasne. 

Przekraczając próg poczuła perfumy Harrego oraz jeszcze jeden, niezidentyfikowany zapach. Zapach, który sprawił, że od wejścia czuła się tutaj bardziej "w domu" niż we własnym mieszkaniu. Nie chciała uświadamiać sobie, że mogłaby do tego przywyknąć. 

Do siedzenia z Harrym na kanapie, pijąc herbatę i oglądając jakiś tani film na ekranie telewizora. Nie chciało do niej dotrzeć to uczucie, na które czekała tyle czasu. Nie wiedziała, że Harry wywołuje u niej poczucie spełnienia kiedy wciąż i wciąż nieprzytomnie dążyła do odszukania ideału - który nie istnieje. Ideałów nie ma. Ale Zo nigdy nie przyzna się, że jej wszystkie marzenia były kłamstwem. Będzie dążyła do ideału, aż zginie. Nie wiedząc, że może stać się to dużo szybciej niż myśli.

Harry rozczulony patrzył na śpiącą Zoey. Jeden kupek ciepłej herbaty z imbirem i zwaliło ją z nóg. Był pewien, że młoda dziewczyna się przemęcza. Nie chciał myśleć o tym jak dobrze wygląda, śpiąc na kanapie w jego mieszkaniu. Nie chciał odszukać i pielęgnować tego ciepła z tyłu serca. Nie chcąc trzymać się wspomnień o Amber, a boją się złapać nowe - błądził. I często nie zauważał rzeczy ważnych. Wysyłał naiwne prośby, aby nie zostać zranionym. Aby ta mała kobieta nie była szatanem w ubraniu anioła. 

Ten, kto kocha naprawdę, kocha w milczeniu, uczynkiem, a nie słowami.

***

biore urlop, troche od was, troche od pisania, trochę od wattpada. dodam jeszcze jutro better half i ulotnię się na kilka dni, może tygodni.. nie chcę siać niepotrzebnej paniki. wrócę! obiecuje, że wrócę. obiecuje, że doprowadzę obie książki do końca. 

Potrzebuje tylko nieco więcej wiary, że warto i siły, żeby sprostać waszym oczekiwaniom. Wierze, że ta poza programowa przerwa pozwoli mi to osiągnąć.

Przyjemności życzę.

Ambitions || h.sWhere stories live. Discover now