5.

179 16 2
                                    

Budzę się... uff dziś nie miałam żadnego koszmaru! Wszystko jest w porządeczku. Ale mam dziś energię! Mogłabym normalnie skakać.

Z uśmiechem na twarzy poszłam wykonać poranną rutynę. Okej skończone, to teraz czekam na Emmę.

Czekam... i czekam, no i się nie doczekam. Wkurzona piszę do Emmy kiedy ona będzie? Odpisała mi, że się rozchorowała i nie może pójść.

W sumie to smutno mi się jej zrobiło, bidulka. No i teraz mam problem. Co z moimi zakupami? Czy czy ja mam pójść po nie sama... sama? O niee co to to nie! Nie dam rady... nie no muszę... ok dam radę.

Biorę torebkę, listę, hajs i wychodzę. Znaczy po 3 próbach dopiero wychodzę.

Jeju ale ja dawno nie byłam na zewnątrz. Nie taki diabeł straszny, jak go malują.

Teraz tylko muszę dotrzeć do sklepu, wiec piszę do Emmy o drogę.

Dzięki jej wskazówkom dotarłam na miejsce.

Wow! Ale ten market jest ogromny. Kupiłam to co na liście i udałam się do domu.

Później praca... no i obiad.

Ten rosół w sumie nie był taki zły... ale coś było nie tak. Do wieczora nie wiedziałam o co chodzi... do wieczora. Gdyż właśnie wieczorem dostałam wiadomość. Nie była ona od Emmy, ale od tego chłopaka. Nie wiem co napisał, nie odczytałam.

No i... poszłam spać.

<<———————————————-<<
Mam bardzo słabe zasięgi,
ale jakoś pisze.
Nie mam żadnej motywacji ani tym bardziej weny.
Chciałabym abyście coś po sobie zostawili np. Gwiazdkę i komentarz
To do zobaczenia bajoo ❤️

It changed my life~Cash BakerWhere stories live. Discover now