Epilog

3.1K 131 29
                                    

_Ruth_

- Teraz popatrzymy jak tam z dziećmi. - powiedział doktorek, kiedy byliśmy na wizycie kontrolnej. Brzuch mam już mocno zaokrąglony, co jest obciążające. Nie mogę ubrać swoich ulubionych spodni, nie mogę sama wstać, toczę się... Czuję się jak cholerny słoń!

- Pomogę ci skarbie. - powiedział Isaac. Pomógł mi położyć się na kozetce, podciągnęłam jego bluzkę do góry i trzymając dłoń ukochanego czekaliśmy. Koty też podrosły. Rozleniwiły się. Cały czas by tylko leżały, piły i jadły. Lubią też drapać Isaaca, co podobno doprowadza to Ivo do furii. Dowiedziałam się nawet, jak Ivo chciał nazwać koty - uśmiałam się. 

- Z tego co widzę, ciąża przebiega prawidło...

- Co się dzieje? Coś nie tak z dziećmi? - zapytałam szybko, widząc minę lekarza. Isaac pocałował mnie w czoło i ponowił pytanie.

- Z dziećmi wszystko w porządku. Chłopcy rozwijają się prawidłowo, ale... 

- Ale? Co za ale? - zapytał spokojnie. Spojrzałam na monitor i wstrzymałam oddech.

- Oprócz chłopców, twoja wybranka spodziewa się również córeczki. Bracia musieli ją ukrywać przez wszystkie wizyty. - powiedział lekarz. Mój mate zastygł w bezruchu i patrzył cały czas na monitor.

_Isaac_ 

~ Trójeczka! Gol za trzy punkty! ~ krzyczał szczęśliwy Ivo. 

~ Dalej to do mnie nie dociera... ~ mruknąłem. Będę miał córkę. Córeczkę i dwóch synków.

- Nie cieszysz się, skarbie? - zapytała moja ukochana, zwracając na siebie moją uwagę.

- A niech tylko jakiś skurwiel do niej podejdzie... - powiedziałem, przez co Ruth i lekarz zaśmiali się.

~ Jakaś cholera na pewno się będzie przy niej kręcić. Niech urodzi się ostatnia... 

- Oprócz tej niespodzianki, miłej niespodzianki wszystko jest w jak najlepszym porządku. Możesz wytrzeć sobie brzuch. Rozwiązanie powinno być za dwa miesiące, ale może być szybciej. - Ruth wzięła kilka papierowych listków, otarła powoli brzuch i z moją pomocą wstała z kozetki. 

- Leżysz, nie przemęczasz się, pijesz dużo wody i przede wszystkim jesz. Nie denerwujesz się. Rozumiesz? Ciąża przebiega bez problemu, ale nie chcemy tego problemu przy porodzie. - powiedział Jonathan. Ruth westchnęła, jednak pokiwała głową. Złapałem ukochaną za rękę i życząc Jonathanowi miłego dnia, wyszliśmy z jego gabinetu. 

- Idziemy im powiedzieć? - spojrzałem na ukochaną.

~ Lepiej chodźmy, bo luna odpierdoli ci łeb, kiedy dowie się o trojaczkach przy porodzie.. 

- Chodźmy. - w ciszy, powoli ruszyliśmy do domu głównego. Kiedy stanęliśmy przed drzwiami, te otworzyły się.

- Wiedziałam, że przyjdziecie. Wchodźcie. Jak z dziećmi? - a w drzwiach stanęła moja mama. Zadawała dużo pytań, ma które Ruth starała się odpowiedzieć. Zamknąłem drzwi i poszedłem za kobietami do salonu. W salonie znajdowała się cała moja rodzinka. Idealnie. Objąłem moją kruszynkę, kładąc dłonie na brzuszku i masując go, powiedziałem:

- Wizyta przebiegła bardzo dobrze. Mamy dla was niespodziankę. Oprócz Jasona i Alana, znajduje się tam jeszcze nasza córeczka. Bracia ukryli ją i dopiero dzisiaj ją zobaczyliśmy. - powiedziałem. Mój ojciec zaczął się śmiać.

- Każdy kot dla każdego dziecka. - powiedział ze śmiechem. Moja mama podeszła do nas i uściskała z uśmiechem. 

- Wiecie jak dacie jej na imię? - spojrzałem na Ruth. Podszedł do nas Matt i pogłaskał brzuszek siostry.

Nie musisz się mnie bać  |Tom IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz