^37^

2.6K 127 13
                                    

_Isaac_

- Usiądź na dupie i nie chodź tak! - powiedział Jack, dochodziłem w kółko w salonie. Spojrzałem na niego.

- Nie rozumiesz... Nie pokłóciłeś się z Tiną, nie nakrzyczałeś na nią, a przede wszystkim nie uderzyłeś swojej mate! - powiedziałem przybity podnosząc na końcu głos. Westchnąłem i upadłem na kanapę opierając głowę o oparcie. Zamknąłem oczy, czując łzy pod powiekami.

- Stary nie łam się, wszystko się ułoży. Po prostu trzeba czekać.

- Czekać będę na moją Ruth nawet całe życie. Byle by mi wszystko wybaczyła. Boję się, że ona będzie się mnie bać. - wyszeptałem.

- Isaac...

~ Isaac podejdź pod pokój Luny. Szybko. ~ usłyszałem głos mamy. No tak, w końcu nie siedzę w salonie kilka minut. Gdy minęło pół godziny, straciłem poczucie czasu. Nie czekając na nic wstałem jak poparzony i i pobiegłem do wyznaczonego miejsca. Po niecałych dwóch minutach, uspokajałem oddech i szedłem już wolnym krokiem do mojej ukochanej.

- Cześć kotku. - warknąłem cicho.

~ Dziwka... trzeba było ją zabić od razu. ~ mruknął Ivo, na co przyznałem mu rację.

- Nie waż się tak do mnie mówić. Dla ciebie jestem alfą. Tylko i wyłącznie.  - powiedziałem spokojnie, gotując się w środku ze złości i chęci skręcenia jej karku.

- Ale skarbie. Spójrz na to, nasza pożal się Boże Luna cię nie chce, a ja chętnie zobaczę, jak robisz jedzenie do nas w kuchni rano po... - nie skończyła zdania, ponieważ przetarłem ją do ściany.

- Mówiłem, żebyś się odpierdoliła! Kocham tylko moją mate! Zrozum to kurwa! - miałem już dość. Chandler otworzyła szeroko oczy i usilnie próbowała złapać oddech. Trzymałem rękę na jej gardle, cały czas wzmacniając uścisk.

~ Zdychaj kurwo pospolita. ~ warknął Ivo. Nagle poczułem drobną dłoń na ramieniu. Spiąłem się czując zapach ukochanej. Moja malutka.

- Isaac, odpuść jej. Proszę.

- Przez tą dziwkę nie ma cię przy mnie. Powinienem ją zabić. Sprawiła, że moja kobieta, która nosi moje dziecko pod sercem, śpi w osobnym pokoju, jest z daleka ode mnie. - odpowiedziałem, jednak nie miałem kontroli nad ciałem. Mój wilk przejął kontrolę.

- Ale teraz ja jestem. Ja i nasze dziecko jesteśmy przy tobie, obok ciebie. A teraz proszę, zostaw ją. Nie jest tego warta. - Ivo Iwo powoli zaczął oddawać mi kontrolę nad ciałem, po czym wycofał się. Puściłem dziwkę, odwróciłem się przodem do mojej mate i wziąłem ją w ramiona. Co wam raz za razem jej włosy. Wąchałam jej skórę i mruczałem przy tym. Czuć dotyk swojej ukochanej po długiej przerwie... Niesamowite uczucie.

- Moja mate... Moja ukochana... Już nigdy więcej. Błagam, wybacz mi. Wybacz moje uderzenia, moje słowa i brak zaufania. Kocham cię! Błagam wybacz mi, tak bardzo cię błagam... - ostatnie słowa powtarzałem jak mantrę. Jeżeli mój skarbi mi nie wybaczy, będę próbował nawet do śmierci. Nie poddam się.

- Wybaczam ci. Kocham cię Iaac i też przepraszam... - ona jeszcze mnie przeprasza. Złapałem jej twarz w dłonie im musnąłem jej usta swoimi. Kiedy mnie nie odepchnęła, objąłem ją mocno w talii i złączyłem nasze wargi w żarliwym pocałunku. Naszą chwilę przerwał krzyk mojej mamy. Oderwałem się od czerwonowłosej i odwróciłem do Chandler, która skoczyła na mnie i moją partnerkę, wysuwając pazury i kły.

~ Tato, przyjdź szybko po mamę. ~ przekazałem ojcu w myślach i jednym ruchem, odepchnąłem Chandler na ścianę, po której zjechała plecami. Spojrzałem na mamę, przy której stał ojciec. Zwrócił na mnie swoją uwagę, kiwnął głową, po czym zabrał ciężarną. Upewniwszy się, że Ruth nic nie jest podszedłem do wilkołaczki, po czym skręciłem jej kark.

Nie musisz się mnie bać  |Tom IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz