5. The Good, The Bad And The Dirty

154 14 7
                                    

Panic! At The Disco - "The Good, The Bad And The Dirty"

There's only two ways that these things can go Good or bad and how was I to know That all your friends won't hold any grudges.

Od razu po mojej ostatniej lekcji, czyli enochiańskim, ruszyłam w stronę damskiej szatni, do której, na szczęście, już znałam drogę. O dziwo nawet udało mi się ją zapamiętać, a to był wyczyn dla kogoś z moją pamięcią, a właściwe jej brakiem.
Wszystkie zajęcia po sporcie przesiedziałam, jak na szpilkach i praktycznie nic z nich nie zapamiętałam. Nie byłam nawet pewna, czy nauczycielem danego przedmiotu była kobieta czy mężczyzna. Nie byłam nawet pewna, z kim siedziałam, a to już było prawdziwym przejawem mojego stresu.
Gdy zadzwonił dzwonek na lekcję poczekałam aż wszystkie dziewczyny wyjdą z szatni, po czym sama do niej weszłam. Tym razem nie przebrałam się tak szybko, jak kilka godzin wcześniej. Robiłam to tak wolno, jak tylko mogłam. Chciałam jakoś przygotować się mentalnie na to, co mogło mnie czekać, ale nie udało mi się to w najmniejszym stopniu.
Kiedy stanęłam na zewnątrz od razu zauważyłam grupkę dziewczyn biegających na bieżni i grupkę chłopaków grających w kosza. Byłam więcej niż pewna, że byli jakimś starszym rocznikiem, co jeszcze bardziej mnie zestresowało.

- Ruda!

- Chuck, mniej mnie w opiece - mruknęłam pod nosem i ruszyłam w stronę trenera.

- Nie śpieszyłaś się - powiedział mężczyzna, kiedy do niego podeszłam. Z początku zamierzałam wzruszyć ramionami, ale w porę ogarnęłam, że nie rozmawiam z kolegą tylko moim nauczycielem. W sumie można było łatwo się pomylić, bo mężczyzna z dość modnie ostrzyżonymi brązowymi włosami wyglądał na nie wiele starszego ode mnie. Właściwie to wyglądał na trochę ponad dwadzieścia lat, czyli równie dobrze mógłby być uczniem. Ostatecznie nie zrobiłam nic i po prostu czekałam na rozwój sytuacji. - Zrób sobie rozgrzewkę, rozciągnij się dobrze, a jak skończysz przebiegniesz się z naszym najszybszym rozgrywającym.

Po tych słowach trener po prostu sobie poszedł. No, ale instrukcje były jasne. Nic dodać, nic ująć.
Miałam się rozgrzać, więc ruszyłam truchtem w stronę boiska do piłki nożnej, wokół którego tak, jak kilka lekcji wcześniej zrobiłam dwa kółka. Korzystając z tego, że nie było nikogo na owym boisku usiadłam na jego murawie i zaczęłam się rozciągać. Bardzo długo i mozolnie.
W czasie mojej rozgrzewki mogłam też przyjrzeć się chłopakom grającym w kosza. Bez problemu zauważyłam wśród nich Camerona, więc od razu domyśliłam się, że byli rok starsi.
Z jednej strony cieszyłam się, że nie byli z trzeciej albo czwartej klasy, ale z drugiej strony i tak się stresowałam.

- Camille Rixon? - Podniosłam wzrok na chłopaka, który nie wiadomo, kiedy znalazł się przede mną i patrzył na mnie wyczekująco. Kiwnęłam niepewnie głową, na co na twarzy nieznajomego pojawił się lekki i niezwykle uroczy uśmiech. Po chwili przed moimi oczami pojawiła się jego ręka. Bezmyślnie za nią złapałam i z pomocą chłopaka stanęłam na nogach. - Jestem Harry. Podobno dobrze biegasz.

- Yhym.

Tak. Tylko tyle byłam w stanie z siebie wydusić.
No, ale ciężko mi było się skupić na czymkolwiek skoro ten cały Harry był takim ciachem. W tamtym momencie stwierdziłam, że w tej szkole nie było ani jednej brzydkiej osoby. I nie przeginałam, bo gdzie się nie spojrzałam wszędzie widziałam same mega laski i zabójczo przystojnych chłopaków. Niby fajnie, bo było w czym wybierać, ale jednocześnie takie coś może wpędzić w kompleksy.

- Hej, spokojnie. Ja nie gryzę - zaśmiał się chłopak patrząc na mnie z rozbawieniem, a ja poczułam, jak moje policzki zaczynają się grzać.

LOST |TEENAGERS #1|☑️Where stories live. Discover now