***
Victorie Weasley od zawsze doskonale potrafiła rozszyfrować uczucia innych. Nawet jeśli oni sami, nie wiedzieli, co czują. Domyśliła się, że jest tak też i w tym przypadku. Nie zdziwiła się reakcją panny Zabini po słowach brata. W świecie magii było dosyć głośno o rozwodzie małżeństwa Blaisa Zabiniego i Dafne Greengrass. Takie wydarzenie było rzadkie u czarodziei, a szczególnie tych, którzy pochodzili z rodzin arystokratycznych.
Jedynym zdziwieniem dla blondynki był fakt, że to Albus jako pierwszy zareagował i pobiegł za czarnowłosą. Z tego, co słyszała, ta dwójka nie przepadała za sobą. Jednak, gdy po jakimś czasie wspomniana para wróciła do środka, zauważyła coś, czego nie było widać wcześniej. Oboje bez słowa wrócili na swoje miejsca i przez cały wieczór spoglądali na siebie. Musiała przyznać, że było to bardzo ciekawe. Szczególnie że oprócz niej zauważyły to tylko trzy osoby: Evelyn, Rose oraz Scorpius.
— Dobra, młodzi, muszę już iść — powiedziała Victorie i ze zbolałą miną wstała ze swojego miejsca. — Odprowadzę was do szkoły.
— Musimy już? — jęknęła Rose, której ta myśl się nie podobała.
— Tak ,Rosie. Już pora — machnęła ręką. — No już już, wstawać i to wszyscy — rozkazała i wspólnie opuścili lokal, aby bezpiecznie się teleportować.
Szybko pożegnali się z blondynką i poszli w stronę swoich pokoi. Panna Weasley delikatnie złapała Albusa za ramię, aby chwilkę poczekał.
— Co jest, Vick? — zapytał zdziwiony. — Coś się stało?
— Nie, nie — uśmiechnęła się szeroko. — Chciałam ci zadać jedno pytanie..
— Pytaj — wzruszył ramionami i włożył swoje dłonie do kieszeni spodni.
— Z Arisą to już coś poważnego? — powiedziała prosto z mostu, przez co Albus musiał chwilę się zastanowić, czy dobrze usłyszał.
— Vick, że niby ja i Zabini? Daj spokój. Ja mam dziewczynę — bronił się, starając się wyjść na jak najbardziej opanowanego.
— Oj Al. doskonale widzę, że coś was do siebie ciągnie. Mnie nie oszukasz — zarzuciła włosy na plecy. — A ta dziewczyna.. nie widać, żebyś bardzo za nią tęsknił — zauważyła.
— Okej, może nie jestem aż tak bardzo zakochany w Lyly, ale to nie zmienia tego, że jest śliczna, mądra, zabawna, miła i słodka — zaczął wymieniać. — To kwestia czasu, aż ją pokocham.
— Młody.. — uśmiechnęła się ze współczuciem. — Nie można zakochać się w kimś ot tak — pstryknęła palcami. — Albo to jest, albo nie ma.
— Co masz na myśli?
— Jesteś z Lylą, bo tak podpowiada ci rozum — stwierdziła. — Ale to twoje serce, musi mieć ostatnie słowo. Musisz się zastanowić, kogo tak naprawdę ono kocha — przytuliła go niespodziewanie. — Trzymaj się, Al. I zacznij słuchać serca — chłopak jedynie przełknął głośno ślinę, a po krótkim czasie jego kuzynka zniknęła, zostawiając za sobą mnóstwo pytań, na które zielonooki nie znał odpowiedzi.
***
Kolejny dzień w szkole Ilvermorny zaczął się jak co dzień od śniadania. Arisa wraz z Rose bez wypowiedzenia żadnego słowa spożywały swoje posiłki, pochłonięte swoimi myślami. Obie miały jakieś dziwne przeczucie, że coś się wydarzy. Coś niekoniecznie dobrego. Scorpius razem z Albusem cicho rozmawiali, siedząc obok nich. W pewnym momencie do sali wbiegł Harry Potter i Draco Malfoy. Ten drugi był jeszcze bledszy niż zawsze i oddychał niespokojnie. Gdy tylko wzrokiem odszukał Arise, podbiegł do niej.
— Coś się stało tato? — zapytał Scorpius, przejęty stanem, w jakim był jego ojciec.
Poruszeni tą sytuacją podbiegli do nich wszyscy uczniowie z Hogwartu.
— Arisa, David... — ledwo wydusił z siebie te dwa słowa.
Rose ze zdziwieniem zauważyła lekkie łzy w oczach profesora. Dyskretnie złapała za rękę swojego chłopaka.
— Tato, mów, co się stało — ponaglił James Harry'ego.
Ten skierował współczujący wzrok na wspomniane wcześniej rodzeństwo.
— Nastąpiła pewna... sytuacja i wszyscy musimy wrócić do Szkocji.
— Ale dlaczego? — Evie nie mogła zrozumieć tej sytuacji.
— Blaise Zabini został ranny podczas jednej z akcji aurorów... Leży w Świętym Mungu — wyrzucił wreszcie z siebie Harry, powodując, że David, Arisa oraz Scorpius zdecydowanie zbledli.
— Cooo.. — czarnowłosa zaczęła szybciej oddychać, a z jej ciemnych oczu zaczęły lecieć niekontrolowane łzy.
Przyłożyła rękę do ust, aby powstrzymać jęk rozpaczy.
— Arisa! — krzyknęła Rose, gdy jej przyjaciółka bezwładnie zaczęła opadać na ziemie. W ostatniej chwili zdążył złapać ją Albus.
YOU ARE READING
Nowsze Pokolenie Hogwartu cz.2
Fanfiction"Dla miłości nie jest ważne, aby ludzie do siebie pasowali, ale by byli razem szczęśliwi" Druga część Nowego Pokolenia Hogwartu Link do części pierwszej: https://www.wattpad.com/story/139125578-nowe-pokolenie-hogwartu-cz-1
Rok 6 - Rozdział 11
Start from the beginning