-Jego wysokość – oznajmił dumnym tonem. – Sądzi, że doszło tu do złamania prawa. Chce wszcząć śledztwo i ustalić jak doszło do tej tragedii.

-No proszę! – zadrwił Evan. – A już myślałem, że nie umiesz się odpowiednio wypowiedzieć!

-Co robisz w tym miejscu? Mam obowiązek przesłuchać każdego, kogo tu spotkam.

-Zabawne, że nigdzie nie widzę twoich towarzyszy – Evan potoczył wzrokiem dookoła. Była to zbędna ostentacja, ale jeśli miał być szczery, zadziałało to lepiej niż groźby. Żołnierz wyraźnie się spiął. I Evan wiedział. Jednym susem doskoczył do niego, odebrał broń i powalił na kolana. Wszystko to działo się ledwie w przeciągu sekundy. – Więc nie kłam. To nie król Filip cię przysłała. Jego ludzie już dawno zbadali to miejsce – oznajmił. Miał zamiaru udać się na dwór ludzi i poznać wyniki śledztwa. Skoro nie był już Łowcą, ciężko mogło mu to pójść, ale z drugiej strony... Pieniądze użyte w odpowiedni sposób potrafiły zdziałać cuda i zmiękczyć najtwardszy charakter. – Kto cię przysłał, chłopcze? – ponowił pytanie, trzymając mocno za kark oszusta.

-Dalej, krwiopijco, zabij mnie – syknął śmiertelnik. - Ale oni cię dopadną. Tak samo jak ich! – Evan nie trudził się przesłuchiwaniem mężczyzny. Zwyczajnie złapał go za ramię, a potem złamał rękę. Wrzask rozszedł się echem wśród gruzów.

-Odpowiadaj, póki grzecznie pytam. Kto cię przysłał?

-Pierdol się! – Evan westchnął ciężko, a potem złamał mu nogę. Krzyki przecięły powietrze. – Mam czas. Będę łamał ci kości dalej, aż nie będziesz przypominać istoty ludzkiej. Będziesz tu zdychał, a w nocy zapewne przyjdą wilki i rozszarpią to co z ciebie zostanie – jakby na potwierdzenie jego słów, gdzieś w lesie zawył wilk. Evan ucieszył się, bo to dodawało całości dramatyzmu, a czuł strach mężczyzny i wiedział, że zaraz złamie w nim ducha. A jak już tego dokona, sukinsyn wyśpiewa wszystko co wie.

Oczywiście, mógł nie wiedzieć niczego istotnego, ale w naturze Evana nie leżało poddawanie się. Każda informacja, pozornie nieistotna, mogła mu później pomóc. Evan za długo był Łowcą i tropił degeneratów, by zignorować to co wiedział ten człowiek. Odczekał cierpliwie aż krzyki umilknął. Nie mógł wykluczyć, że gdzieś niedaleko pałętają się jego „przyjaciele" i jeszcze tu przybiegną by sprawdzić co się stało...

Choć z drugiej strony – zapewne już dawno temu by się tu pojawili. Evan popatrzył na żołnierza bez współczucia. Zdrajca. Nosił mundur armii królewskiej, ale zapewne był dezerterem. Albo ktoś go przekupił, choć błysk fanatyzmu w jego oczach zwiastował raczej inne problemy. Tak patrzyli szaleńcy, przekonani o wartości nadrzędnej swoich poglądów nad innymi. Tak patrzyli ci, co za idee ginęli w trakcie wojen. A Evan przed wielu latu widywał takich ludzi. Wtedy, gdy całe jego życie posypało się w gruzy. Teraz jednak miało być inaczej. Teraz Evan nie był tamtym nieopierzonym, młodym wampirem, który poza przyjemnościami, nie widział nic innego. Cicha Wojna zniszczyła tamto życie, pozostawiając popioły, na których musiał stworzyć coś nowego.

-Znudziło ci się? – zapytał spokojnie, patrząc na łzy mężczyzny. Ból musiał być straszny, ale Evan wiedział, że można robić gorsze rzeczy i utrzymać człowieka przy życiu, aż złamie się w nim ducha. A przed nimi długa droga, nim to osiągnął...

-Pierdol się, krwiopijco – wystękał. Evan uniósł brwi. Uderzył w złamaną nogę, zanim tamten zdążył mrugnąć. Mało elegancka metoda, ale skuteczna. – Dobrze, już dobrze! Powiem wszystko! – zawył. A on nie wątpił, że tak się stanie.

Raj Utracony Tom II ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz