rozdział 12.

202 13 3
                                    

Nialls POV

Dwóch ochroniarzy odwiozło nas na imprezę, mimo że wolałem jechać tam sam. Nie chciałem się jednak z nimi kłócić. Atmosfera między wszystkimi była już wystarczająco napięta.

Melanie cieszyła się, że może wyjść z domu, a ja obawiałem się, że kolejny raz zrobi coś, czego później może żałować. Tutaj było mnóstwo ludzi, każdy mógł ją nagrać, zrobić zdjęcie, przekręcić słowa, które wypowie. To było bez sensu, aby w ogóle tutaj przychodzić.

-Pamiętaj, że masz nic nie pić - powiedziałem, kiedy wchodziliśmy do domu, z którego dobiegała głośna muzyka.

-Niall, daj spokój. Jeden czy dwa drinki nie zrobią różnicy - odparła ze śmiechem i nie czekając aż coś powiem, podeszła do Eleanor i Perrie, które stały na końcu korytarza. Przewróciłem oczami i sam zacząłem szukać kuchni. Stwierdziłem, że skoro i tak nie mam samochodu, to napiję się przynajmniej piwa.

Byłem na służbie i gdyby ktoś to zgłosił, to straciłbym pracę, ale chyba coraz mniej mi na niej zależało. Byłem zmęczony jej ciągłymi humorkami i gdybym mógł to sam bym zrezygnował. Z drugiej jednak strony czułem, że ona nie poradzi sobie beze mnie. Spędziliśmy już razem prawie dwa miesiące i szalone było to, jakie mieliśmy kontakty. Żaden szanujący się ochroniarz, nie całowałby córki Prezydenta.

-Siema Niall - powiedział Louis, podchodząc do mnie. Przybiliśmy sobie piątkę, po czym szatyn usiadł na blacie i otworzył sobie piwo. - Możesz normalnie pić?

-Jest wiele rzeczy, które mogę tutaj robić - odparłem, zanim wziąłem duży łyk piwa. - Widziałeś Mel? Muszę jej pilnować dzisiaj.

-Widziałem, pali zioło na tarasie z pozostałymi.

-A ty nie palisz? - zapytałem zirytowany. Moja złość rosła, ponieważ umowa była inna. Chciałem, żeby była trzeźwa, a po marihuanie mogło być już tylko gorzej.

-Dzisiaj prowadzę - Louis wzruszył ramionami. - Wyluzuj trochę, nic jej nie będzie.

-Jej może nic, ale ja stracę pracę przez jej durne zachcianki.

Nie chcąc dłużej z nim rozmawiać, wyszedłem z kuchni, aby następnie skierować się na zewnątrz. Siedzenie na chłodnym powietrzu zdecydowanie bardziej mnie uspokoiło. Wyszedłem przed ogrodzenie, ponieważ przynajmniej tam nie było słychać aż tak głośnej muzyki.

Siedząc na murku, rozglądałem się po okolicy. Moją uwagę przykuł dom naprzeciwko. Był on bardzo blisko drogi, dlatego nie trudno było mi dostrzec, że ktoś przygląda mi się przez okno. Może byłem kompletnym idiotą i po prostu mi się przywidziało, a może to była faktycznie prawda. Widząc znajomą twarz, przeszedłem na drugą stronę ulicy, jednak kobieta zniknęła.

Chciałem wejść na posesję, jednak usłyszałem jak ktoś woła moje imię. Tym kimś była oczywiście Melanie.

-Niall! Szukam cię już tak długo - powiedziała ze śmiechem, po czym podeszła do mnie i zarzuciła ręce na moją szyję. Objąłem ją, czując jak bardzo się chwieje. Byliśmy tutaj trochę ponad godzinę, a ona była już pijana i zjarana. Cudownie.

-Chodź kochana, pójdziemy po Lou, żeby nas odwiózł do domu - odparłem ze spokojem. Nie chciałem teraz robić jej afery na środku ulicy. Każdy mógł to zobaczyć, usłyszeć i nagrać, a wolałem unikać rozgłosu w takich sprawach.

Tomlinson wreszcie przydał się na coś, odwożąc nas do domu. Melanie obiecała, że wejdzie do domu o własnych siłach, jednak nie chciałem za bardzo w to wierzyć. Louis najpierw zrobił kilka rund po okolicy, aby dziewczyna trochę wytrzeźwiała i to faktycznie pomogło.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: May 15, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

bodyguard || n. horanWhere stories live. Discover now