rozdział 6

204 8 0
                                    

Melanies POV

Czułam się okropnie z myślą, że Niall cierpiał przeze mnie. Wiedziałam, że dla niego ten ból był tak naprawdę niczym, jednak nie mogłam przestać myśleć o tym, co mu zrobiłam. Dzień po całym zdarzeniu miałam spotkanie z ojcem. Oczywiście nic konkretnego się nie dowiedziałam. Facet, który do nas strzelał pochodził z Kuby, a jedynym powodem, dla którego to zrobił, był fakt, że obwiniał Stany Zjednoczone o śmierć swojej rodziny. Oczywiście sprawa nie została zamknięta, bo wszyscy podejrzewają, że sytuacja może się powtórzyć, przez co zwiększyli naszą ochronę.

Właściwie od tygodnia nie wychodziłam nigdzie, a jedyną osobą, z którą mogłam porozmawiać był Niall. Przyjaciele nie mogli nawet mnie odwiedzić, a zamawianie czegokolwiek z lokalnych restauracji było z góry zabronione. Czułam się, jakby ktoś faktycznie chciał targnąć się na moje życie.

-Mamo, planowałam w te wakacje jechać do Chicago, odwiedzić wujka. Będzie to w ogóle możliwe? - zapytałam przy obiedzie. Ojca jak zwykle z nami nie było, a Anabelle leżała właśnie z gorączką w łóżku, więc obiad jadłyśmy tylko we dwie.

-Kochanie, dobrze wiesz, że teraz nie możesz opuszczać Białego Domu, a co dopiero lecieć do innego stanu. Musisz przeczekać okres całego dochodzenia, a później może uda się zorganizować taką podróż - odparła i posłała mi lekki uśmiech. Wiedziała jak bardzo zależało mi na tym wyjeździe, ponieważ była to moja tradycja. Wujek George był naszą jedyną bliską rodziną i równocześnie moim ojcem chrzestnym.

Kolejne popołudnie spędzałam w bibliotece, czytając mało ciekawą książkę. Kolekcja literatury była tutaj ogromna, a z racji tego, że nie mogłam nigdzie wychodzić, postanowiłam wykorzystać ten czas na coś pożytecznego. Kiedy kończyłam kolejny rozdział o nudnym romansie, drzwi biblioteki otworzyły się, a następnie do pomieszczenia wszedł Niall, który podśpiewywał coś pod nosem. Spoważniał jednak, kiedy mnie zobaczył.

-Przyszedłem wymienić książkę i już ci nie przeszkadzam - powiedział, pokazując to, co trzymał w ręce. Uśmiechnęłam się na widok "Szkarłatnej litery".

-Od kiedy czytasz takie książki? - zapytałam z uśmiechem. Musiałam być delikatna, ponieważ Niall praktycznie wszystko co mówiłam, odbierał jako atak, co powoli robiło się irytujące. Miał teraz wolne, dlatego po Białym Domu chodził ubrany w czarne rurki z dziurami i t-shirty, które idealnie opinały się na jego klatce piersiowej i umięśnionym brzuchu.

-Od zawsze. Lubię literaturę. Widziałaś gdzieś może "Wichrowe Wzgórza"? - Na początku myślałam, że sobie ze mnie żartuje, jednak spojrzałam jeszcze raz na książkę w jego dłoni, po czym zabrałam ją i poszłam wgłąb pokoju, poszukać tej, o którą prosił. - Chyba spędzasz tutaj dużo czasu, skoro wiesz już, gdzie są poszczególne pozycje?

Niall był przystojny i dobrze zbudowany. Teraz mogłam ciągle podziwiać jego idealnie wyrzeźbione ciało. Jednak nie tylko to mnie w nim pociągało. Był też bardzo inteligentny i przez ostatnie dni, kiedy miałam zdecydowanie zbyt wolnego czasu, fantazjowałam o tym, jak cudownie byłoby mieć takiego faceta przy sobie. W pewnym sensie go miałam, ale przecież był tylko ochroniarzem. Bardzo oschłym ochroniarzem.

-Odkąd ktoś chciał mnie zabić raczej nie mam nic ciekawszego do robienia. Zwłaszcza, że nikt tutaj nie chce ze mną rozmawiać, bo ludzie boją się pytań - odpowiedziałam, po czym odłożyłam książkę na półkę i podałam mu kolejną. Kiedy wziął ją ode mnie, usiadłam na fotelu, który stał niedaleko. Zdałam sobie sprawę z tego jak fatalnie musiałam teraz wyglądać, jednak on nie wydawał się być mną zainteresowany nawet w najmniejszym stopniu.

-To nie powinno się stać, ale nie możesz teraz brać tego do siebie - powiedział i zajął miejsce na drugim fotelu. - Widzisz, nie mamy wpływu na to, co robią tacy ludzie. To są buntownicy, terroryści. Nie powinno być dla nich litości, ponieważ ranią niewinne osoby. Ale to nie nasza wina, że postępują tak, a nie inaczej. - Blondyn popatrzył mi prosto w oczy, nachylając się do mnie i kładąc dłoń na moim kolanie. Poczułam nagły dreszcz, który przeszedł całe moje ciało. - Nie zrobiłaś nic złego i tego się trzymaj.

bodyguard || n. horanWhere stories live. Discover now