rozdział 11.

144 9 1
                                    

Melanies POV

Zdecydowanie powinnam ograniczyć alkohol, jeśli chciałam uniknąć tak mocnego bólu głowy, który towarzyszył mi do samego południa. Nie potrafiłam wstać z łóżka bez wzięcia jakiejkolwiek tabletki.

-Przysięgam, że już więcej tyle nie wypiję - oznajmiłam, wchodząc do kuchni, w której Niall przygotowywał obiad. Usiadłam przy wyspie kuchennej, a chłopak podał mi kubek z herbatą.

-Myślę, że powiesz to jeszcze bardzo dużo razy - odparł ze śmiechem, po czym zaczął nakładać makaron na talerze. - Louis do ciebie dzwonił. Przyjdą tutaj wieczorem.

-Odbierasz moje telefony? - zapytałam, marszcząc brwi. Równie dobrze mógł czytać moje wiadomości lub przeglądać moje maile.

-Tak, bo ten idiota dzwonił chyba pięćdziesiąt razy.

-Nie nazywaj tak moich przyjaciół - fuknęłam, po czym sięgnęłam po talerz, który podał mi Horan. - Chyba nie powinieneś oceniać tego, jacy są?

-Przecież tylko żartuję. Sama dobrze znasz Lou i wiesz jakie ma głupie pomysły. Chcesz jechać ze mną na zakupy?

-Tak, ale muszę się przebrać, bo wyglądam strasznie niechlujnie - westchnęłam, po czym zaczęłam jeść.

Godzinę później byliśmy w supermarkecie i zastanawialiśmy się co właściwie mamy wziąć. Niall oczywiście śmiał się, kiedy brałam z półki alkohol. Ale co ja poradzę na to, że miałam ochotę spędzić dobrze czas z moimi przyjaciółmi.

Kiedy nasz wózek był już całkowicie zapełniony, poszliśmy do kasy. Oczywiście to Niall musiał płacić, ponieważ ja nie mogłam jeszcze kupować alkoholu. Opuściliśmy sklep bez zbędnego szumu i z obstawą dwóch samochód Secret Service dotarliśmy do domu mojego wujka. Zostały nam dwie godziny do przyjścia moich przyjaciół, dlatego postanowiliśmy trochę posprzątać. Nie było tutaj ogromnego bałaganu, jednak wujek zostawił kilka książek i dokumentów w miejscach, w których narażone były na zniszczenie. Oprócz tego znalazłam pięć marynarek rozwieszonych w salonie i łazience, a również wolałam uniknąć ich zalania.

Nie zamierzaliśmy robić ogromnej imprezy, w końcu mieliśmy spędzić czas tylko we czwórkę, jednak wolałam dmuchać na zimne. Louis napisał, że mają dla mnie niespodziankę, więc to było wystarczająco dużo, aby móc obawiać się o stan tego domu, kiedy już go opuści.

Jakoś pół godziny przed przyjściem moich przyjaciół wzięłam prysznic i przebrałam się w przetarte dżinsy i czarną bluzę z długim rękawem, która odsłaniała mój brzuch. Nie potrzebowałam makijażu, jednak zrobiłam go, żeby wyglądać przynajmniej trochę jak człowiek.

Kilka minut po dwudziestej usłyszałam dzwonek do drzwi, dlatego zbiegłam na dół, aby je otworzyć. Ubiegł mnie jednak Niall, dlatego zastałam moich przyjaciół, gdy już wchodzili do środka. Pisnęłam, kiedy zobaczyłam, że oprócz Louisa i Eleanor są tutaj również Zayn i Perrie.

-To jest ta niespodzianka? - zapytałam z radością, przytulając moich przyjaciół. - Jak to się stało, że tutaj jesteście?

-Postanowiliśmy złożyć tutaj dokumenty na studia - odparł Zayn z szerokim uśmiechem.

-Poza tym, Mel, kiedyś obiecaliśmy sobie, że wspólnie wybierzemy uniwersytet. Wszystko się pokomplikowało, kiedy Louis wymyślił, że chce studiować w Chicago, ale skoro ty też tutaj jesteś... Woleliśmy być razem - wytłumaczyła szybko Perrie. Przytuliłam ją jeszcze raz, ciesząc się, że nasze drogi jednak się nie rozeszły.

Jakieś trzy godziny później siedzieliśmy już w salonie i jedliśmy zapiekanki, które przygotowałam wspólnie z Niallem. Zayn rozdał każdemu po kolejnym shocie, a ja czułam, że nie powinnam już więcej pić.

bodyguard || n. horanOnde as histórias ganham vida. Descobre agora