— No, co chcesz wiedzieć? — odezwał się, a następnie, nie pytając o pozwolenie, wziął naczynie z jego rąk i sam upił łyk napoju, po czym odstawił go na stolik. Przeniósł wzrok na przyjaciela, który jednak nadal milczał. Zmrużył oczy, chcąc tym wyrazem twarzy zmusić go jakoś do wydania z siebie dźwięku.

— Czemu mu nie powiedziałeś o tym, jak ważne są dla ciebie święta? Do cholery, Baek, to nie takie trudne! Dla wielu ludzi to specjalny czas w ich życiu. Nie byłby przecież zdziwiony.

Baekhyun wypuścił powietrze przez nos, zamykając przy tym oczy i zaciskając wargi w wąską linię. Kiedy ponownie na niego spojrzał, wydawał się zmęczony zaistniałą sytuacją.

— Znasz Chanyeola — zaczął, a jego głos był beznamiętny. — On się do niczego nie przywiązuje, wszystko ma gdzieś. W ostatnie święta stał pod jakimś obcym dla niego domem i chlał, rozumiesz? Tak po prostu, o, jakby to wcale nie był jeden z ważniejszych dni w roku! Dla niego to nic. A ja nie mogę mu pokazać, że to dla mnie coś ważnego. Nie mogę.

— Bo? Pokazując, że ci zależy, stracisz twarz? Twój świat się zawali? — zakpił Kyungsoo. Nie mógł uwierzyć, że ten sam chłopak jeszcze jakiś czas temu kazał mu się złamać i spróbować z Jonginem, a teraz sam ucieka jak bezdomne zwierzę. Nie spodziewał się tego po nim.

— Tak! Wiesz, co się działo ostatnio pomiędzy nami. Jak miałbym znowu zrobić z siebie idiotę? Ile razy mogę uświadamiać mu, że jest dla mnie ważny, a on będzie wciąż udawał księcia, za którym trzeba latać? Mam to gdzieś, Kyungsoo. Już wolę skłamać i mieć spokój, niż ryzykować, że mnie wyśmieje. Tak jest bezpieczniej.

Soo westchnął, ponownie sięgając po filiżankę. Baekhyun wciąż stał nad nim jak kat. Przez chwilę wpatrywał się w czarny płyn, zanim się odezwał.

— Nie wiem, czy to dobry pomysł. Pomyśl sam. Skoro on nie obchodzi świąt, to pewnie nie będzie odczuwał żadnego zobowiązania wobec ciebie.

Baekhyun uniósł brew i lekko przechylił głowę, wyraźnie pokazując mu tym samym, że nie zrozumiał, o co mu chodzi. D.O powstrzymał głośne westchnięcie. Nie chciał mu tego mówić dosadnie, ale widocznie nie miał wyjścia. Bał się, że go zrani swoimi domysłami, lecz mimo wszystko wolał to, niż wyrzuty sumienia, że przecież czuł w głębi duszy, że to może pójść w złą stronę, a go o tym nie poinformował.

— Zawsze jest możliwość, że cię wystawi. Pójdzie na tę domówkę do Krisa lub pić gdzie indziej. Albo po prostu nie przyjdzie. Dlaczego miałby zrobić inaczej? Przecież to dla ciebie tak bardzo nieważne.

Baekhyun zacisnął zęby, a tym samym jego twarz, zazwyczaj taka piękna, nabrała nieprzyjemnego wyrazu. Wpatrywał się w niego, jakby samymi oczami, chciał powiedzieć „Odszczekaj to!". Kyungsoo jednak nie miał zamiaru. Wiedział, że jego podejrzenia się dobre. Dlatego też swobodnie oparł się na fotelu, po czym dopił resztkę kawy. Odstawił naczynie z większym hałasem, niż chciał, lecz Byun zdawał się tego nie zauważyć. Nadal obdarowywał go morderczym spojrzeniem, które jednak nie robiło na mężczyźnie większego wrażenia.

Baekhyun po jakimś czasie zamknął oczy, a kiedy je otworzył, zdawały się odrobinę bardziej błyszczące niż wcześniej.

— Myślisz, że mnie to obejdzie?

Głos również miał bardziej drżący, ale D.O nie chciał podzielić się z nim tymi spostrzeżeniami. W milczeniu czekał, aż będzie kontynuował. Wiedział, że to nie było pytanie, na które powinien odpowiedzieć, ponieważ odpowiedź doskonale była wypisana na jego twarzy. Skoro jednak Byun chciał zachować pozory, mężczyzna postanowił mu na to pozwolić.

B. don't test me || Chanbaek  ✓Where stories live. Discover now