3| ajmer

1.4K 128 47
                                    


moodboard - exomoodboards.tumblr

ajmer - (reg. śl) wiadro

✩✮✩✮✩✮✩✮✩✮✩✮✩✮✩✮✩✮

Wrzesień był dla niego przede wszystkim miesiącem poprzedzającym zajęcia na uczelni, więc Baekhyun miał teraz dużo wolnego czasu, który jego znajomi bardzo lubili wykorzystywać. Zazwyczaj naprawdę nie miał nic przeciwko temu, lecz kiedy zadzwonił do niego Jongin to automatycznie zaczął się martwić, bo nadal dobrze pamiętał jego ostatni telefon. Tym razem jednak sytuacja wyglądała inaczej, a spotkanie nie było w żadnej poważnej sprawie. Luźna pogawędka przy kawie, tak przynajmniej określił to jego znajomy. Nie miał żadnego powodu, by odmówić, więc tego nie zrobił. Rzeczywistość wyglądała jednak odrobinę inaczej. Kofeina może i była, lecz atmosfera zdecydowanie nie należała do najprzyjemniejszych. Naprawdę nienawidził takich sytuacji. Nie po to marnował swoje cenne godziny, by teraz czuć się źle.

Z resztą dobrze wiedział, że z chłopakiem siedzącym naprzeciwko wcale nie było lepiej. Postanowił zainterweniować.

— Wszystko w porządku, Kai? — zapytał zmartwiony, bo widok jego kolegi z zaciśniętymi wargami i wzrokiem utkwionym gdzieś w ścianie obok nie był czymś do czego mógł się przyzwyczaić. Nie chciał go widzieć w tym stanie. Kim był przecież chodzącym szczęściem, właśnie do takiego człowieka przywyknął i takiego go chciał widywać. Może wyglądał teraz całkiem gorąco, musiał to przyznać, ale mimo wszystko wolał jak chłopak się uśmiechał. Obecną wersję chciał oglądać jak najrzadziej, a najlepiej to już nigdy w życiu.

— Tak — odpowiedział natychmiast, po czym spojrzał na niego, a ciche westchnięcie wyszło z jego ust. — Po prostu nie podziękowałem ci za pomoc ostatnim razem. No i mam kasę byś mógł ją oddać temu, no... Nawet nie wiem jak ma na imię, nie przedstawił mi się.

Byun spróbował całkowicie powstrzymać swój uśmiech, lecz na marne. Dobrze, że drgnęły mu jednak tylko kąciki ust, a nie wyszczerzył się jak szaleniec, co miał ochotę zrobić. Kontrola nad sobą uratowała mu tyłek w wielu sytuacjach. Teraz też tak było. Nie chciał, by czarnowłosy cokolwiek zauważył.

— Kyungsoo. Tak się nazywa.

Jongin od razu zauważył, że brązowowłosy wymówił to z czułością. Znowu. Zakochane pary są takie urocze, prawda?

— Ładne imię ma twój chłopak — rzucił niedbale, nim zdążył ugryźć się w język.

— Mój kto?

Zaskoczył go tym pytaniem, więc odruchowo wbił w niego wzrok ze zdziwieniem, ale Byun faktycznie wyglądał jakby nie wiedział o co mu chodzi.

— No to twój facet, nie? — zapytał z rezerwą.

— Ach, tak, racja — pokiwał szybko głową. Trochę zbyt gwałtownie, więc czarnowłosy zmrużył oczy patrząc na niego podejrzliwie. Zdecydowanie coś mu tutaj nie pasowało.

— O co chodzi, Baek?

Chłopak jednak tylko machnął dłonią, po czym roześmiał się perliście, chcąc go jak najszybciej zbyć.

— Po prostu jesteśmy ze sobą już tak długo, że czasami o tym zapominam. Tyle. Dwa lata to szmat czasu.

Kai odchylił się na krześle i zastanowił nad jego słowami. To brzmiało całkiem logicznie, gdyby nie jeden fakt, który trochę mu to wszystko przekreślał. Wiedział, że sam do niczego nie dojdzie, więc postanowił wyłożyć kawę na ławę. W końcu niczym nie ryzykuje. Najwyżej tylko chłopak się wścieknie, a on będzie musiał uciekać. Nic wielkiego.

B. don't test me || Chanbaek  ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz